Podwodne, oceaniczne poszukiwania zaginionego w 2014 r. malezyjskiego boeinga zostały zakończone. We wtorek trzy kraje próbujące rozwikłać jedną z największych tajemnic w historii lotnictwa poinformowały, że nawet wykorzystanie pełni możliwości, jakie oferuje dzisiejsza nauka, nie pozwoliło odnaleźć wraku samolotu, który zaginał niemal trzy lata temu, 8 marca.
Boeing linii Malaysia Airlines zaginął około godziny po wylocie ze stolicy Malezji, Kuala Lumpur. Miał dolecieć do Pekinu, zniknął jednak z radarów.
Trzy lata poszukiwań
- Mimo dostępu do najlepszej możliwej techniki, poszukiwania nie zakończyły się odnalezieniem samolotu - napisały we wspólnym oświadczeniu malezyjskie, chińskie i australijskie władze.
Ostatnia jednostka wykorzystywana w badaniach wód i dna oceanu na obszarze przekraczającym 1/3 powierzchni Polski (120 tys. km kw.), gdzie najprawdopodobniej - jak twierdzą naukowcy - rejs MH370 się zakończył, opuściła teren.
Od rozpoczęcia poszukiwań samolotu minęły niemal trzy lata.
Jedyne trzy pewne ślady wskazujące na katastrofę lotniczą boeinga odnalezione do tej pory to fragmenty samolotu, które ocean wymył na plaże u wybrzeży Mauritiusa, francuskiej wyspy Reunion i jednej z wysp u wybrzeży Tanzanii.
W wielu różnych miejscach u wybrzeży Tanzanii, Mozambiku i RPA odnaleziono również 30 innych fragmentów samolotu, naukowcy - choć podejrzewają, że również należą one do zaginionej maszyny - nie udowodnili tego ponad wszelką wątpliwość.
239 pasażerów i członków załogi rejsu MH370 zostało uznanych jeszcze w 2014 r. za zmarłych.
Autor: adso / Źródło: Reuters