Duma Państwowa apeluje do prezydenta Rosji Władimira Putina o uznanie separatystycznych republik w Donbasie należącym do Ukrainy. W związku z tym Ukraina chce konsultacji w trójstronnej grupie kontaktowej przedstawicieli Kijowa, Moskwy i OBWE. Ambasador USA przy ONZ Linda Thomas-Greenfield oceniła, że uznanie donbaskich republik będzie stanowić akt dalszej agresji Rosji.
Ukraińska delegacja w trójstronnej grupie kontaktowej, złożonej z przedstawicieli Ukrainy, Rosji i OBWE, zaapelowała we wtorek o zwołanie pilnych konsultacji tego gremium po apelu izby niższej rosyjskiego parlamentu do prezydenta Rosji o uznanie niepodległości separatystycznych republik w obwodzie donieckim i ługańskim.
"W związku z dzisiejszym apelem rosyjskiego parlamentu wzywającym do uznania niepodległości tak zwanych ‘Ługańskiej i Donieckiej Republiki Ludowej’ ukraińska delegacja trójstronnej grupy kontaktowej wystąpiła do reprezentującego OBWE specjalnego wysłannika przewodniczącego OBWE na Ukrainie z inicjatywą zwołania pilnego spotkania grupy" - przekazano w komunikacie cytowanym we wtorek przez agencję Interfax-Ukraina.
Jak dodano, podczas spotkania strona ukraińska chciałaby "otrzymać od delegacji Federacji Rosyjskiej oficjalne informacje dotyczące stanowiska i dalszych zamierzeń tego kraju w kontekście decyzji jego władz ustawodawczych".
Ambasador USA przy ONZ: dalej będziemy nalegać na dyplomację
Stała przedstawicielka Stanów Zjednoczonych przy ONZ Linda Thomas-Greenfield oceniła w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że apel Dumy Państwowej "to absolutnie akt dalszej agresji". - Pokazuje, że Rosjanie nie dążą do deeskalacji, jest to kolejny znak konfrontacji i tego, że Kreml nie negocjuje w dobrej wierze – dodała.
- Będziemy nadal nalegać na dyplomację, bo uważamy, że w interesie Rosji nie leży rozpoczęcie konfliktu w regionie. Jasno zapowiedzieliśmy, jaka będzie nasza odpowiedź, zwłaszcza jeśli chodzi o sankcje, które nałożymy razem z europejskimi przyjaciółmi, i ich efekt na ich gospodarkę. Będzie on mocny i bardzo, bardzo odczuwalny dla zwykłych obywateli Rosji – podkreśliła Linda Thomas-Greenfield.
Ambasador Stanów Zjednoczonych przy ONZ wyjaśniła, że jej kraj ma szereg opcji odpowiedzi na rosyjską agresję. - I będziemy nadal przeglądać te pakiety pod kątem działań podejmowanych przez Rosjan – dodała.
Pytana o obecność rosyjskich wojsk wokół granic Ukrainy, ambasador podkreśliła, że to "oznaka konfrontacji". - Jeśli (Rosjanie - red.) dopuszczą się dalszej inwazji, to absolutnie będzie to złamanie Karty (Narodów Zjednoczonych - red.). Dlatego nadal pracujemy dyplomatycznie, by zniechęcić Rosjan do popełnienia błędu ponownego przekroczenia ukraińskich granic - dodała.
Zaznaczyła, że "wciąż jest możliwe, by mieć stabilne i przewidywalne relacje z Rosjanami, o ile oni wybiorą ruch w tym kierunku". - Jesteśmy też jednak przygotowani, by odpowiedzieć na każdą konfrontację, na którą Rosja się zdecyduje, zarówno wobec naszych sojuszników, jak i Stanów Zjednoczonych - podkreśliła Linda Thomas-Greenfield.
Źródło: PAP