"W Gazie giną cywile, Izrael zaś, nie Hamas, ponosi koszty wizerunkowe swoich działań"

Źródło:
TVN24 BiS

Sednem strategii Hamasu jest zatarcie wszelkiej granicy między cywilnym życiem Gazy i jej mieszkańców a zbrojną kampanią przeciwko Izraelowi. Wojna zwana asymetryczną jest żywiołem Hamasu, jest przekleństwem dla Izraela, ponieważ państwo żydowskie w działaniach obronnych musi skierować swój odwet także na obszary cywilne - pisze w felietonie Jacek Stawiski, redaktor naczelny TVN24 BiS.

Zdaję sobie sprawę, że reakcje na poniżej zamieszczone moje opinie będą brzmiały mniej więcej tak: "Jesteś po stronie tych, którzy zabijają niewinnych cywilów, jesteś po stronie okupantów, jesteś kompletnie nieczuły na cierpienia innych" itd. To oczywista nieprawda. Jestem przygnębiony i poruszony tym, co dzieje się w Izraelu i na terytoriach palestyńskich, tym bardziej chciałbym napisać kilka słów od siebie. 

Na początek zdefiniujmy, kto z kim jest w konflikcie. Organizacja Hamas, istniejąca od lat 80., fundamentalistyczna, bezkompromisowa organizacja palestyńska, prowadzi ostrzał rakietowy terytorium państwa żydowskiego, tak aby spowodować możliwe największe straty, zniszczenia i chaos. Liczba rakiet, która została wystrzelona na izraelskie miasta, sięga tysięcy. Wyobraźmy sobie przez chwilę, jakie straty poniósłby Izrael, gdyby około dekadę temu inżynierowie i konstruktorzy izraelscy nie stworzyli systemu obrony antyrakietowej. Zaawansowana technologia daje obywatelom Izraela - Żydom i Arabom - względne poczucie, że zniszczenia i straty będą niewielkie, co nie oznacza, że życie wielu społeczności izraelskich nie zostaje wywrócone do góry nogami. 

OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO

Jacek Stawiski, redaktor naczelny TVN24 BiSTVN24

Odwrotna sytuacja panuje w Strefie Gazy rządzonej w sposób dyktatorski i fundamentalistyczny przez zbrojne ugrupowanie Hamas. Członkowie tego ugrupowania zbrojnego mieszają się wśród rzeszy cywilów, a swoje zaplecze zbrojne i organizacyjne umieszczają w budynkach cywilnych lub obok budynków stricte cywilnych. Sednem strategii Hamasu jest zatarcie wszelkiej granicy między cywilnym życiem Gazy i jej mieszkańców, a zbrojną kampanią przeciwko Izraelowi. Wojna zwana asymetryczną jest żywiołem Hamasu, jest przekleństwem dla Izraela, ponieważ państwo żydowskie w działaniach obronnych musi skierować swój odwet także na obszary cywilne. W Gazie giną cywile, Izrael zaś, nie Hamas, ponosi koszty wizerunkowe swoich działań. Warto zwrócić uwagę na jedną zasadniczą cechę wszystkich przekazów telewizyjnych z Gazy, które są cenzurowane przez funkcjonariuszy Hamasu: na zdjęciach nigdy, nigdzie nie zobaczymy w Gazie uzbrojonych żołnierzy tej organizacji. Nigdy. Zawsze na tych zdjęciach będą cywile. Oglądając przekazy telewizyjne ze Strefy Gazy, można odnieść wrażenie, i taki wizerunek się utrwala, że w Gazie nigdy nie było i nie ma żadnych formacji zbrojnych, żadnych ugrupowań terrorystycznych i fundamentalistycznych.

ZOBACZ TAKŻE: "Świat będzie wiedział mniej o tym, co dzieje się w Gazie, z powodu tego, co się dzisiaj zdarzyło" >>>

Jeszcze kilka zdań o Hamasie. Organizacja ta nigdy nie wyrzekła się dążeń do całkowitego zniszczenia państwa żydowskiego. Oficjalna "konstytucja" Hamasu zakłada unicestwienie Izraela. Kropka. W ostatnich dniach dostaję szereg "informacji" i "przekazów" od przedstawicieli Hamasu, kierujących kampanią medialną organizacji w Polsce i Europie. Padają tam zdania, że ludność arabska buntuje się przeciw okupacji, jak to ujęto, "wewnątrz okupacji" w Lod czy Ramli. Otóż jeśli Lod i Ramla są okupowane, to znaczy, że cały Izrael, w granicach z 1948 roku, jest terytorium okupowanym. Nie Zachodni Brzeg i Strefa Gazy, ale cały Izrael. To namacalny dowód, że dla Hamasu i jego popleczników problemem jest samo istnienie Izraela w dowolnych granicach. 

Organizacje palestyńskie rządzą Strefą Gazy od 1994 roku. Tak, to tam już w 1994 roku wrócił Jaser Arafat, legendarny przywódca palestyńskiego ruchu narodowego. W latach 1994-2005 roku cała administracja cywilna była w rękach palestyńskich, Izrael zarządzał natomiast terenami, na których mieszkali osadnicy żydowscy. Od 2005 roku w Strefie Gazy nie ma osadników. Stało się tak w wyniku suwerennej decyzji rządu Państwa Izrael. Przez dwa lata po wycofaniu osadników i wojska izraelskiego Autonomia Palestyńska, oparta o struktury Organizacji Wyzwolenia Palestyny, rządziła Gazą. Potem w 2007 roku, w wyniku krótkotrwałej wojny domowej, bardzo krwawej, Hamas przejął władzę w Gazie i obalił rząd Autonomii Palestyńskiej. Wkrótce potem rozpoczął akcje zbrojne przeciwko Izraelowi, koncentrując się na walce z państwem żydowskim. Efektem tego były wojny w latach 2008-2009 oraz w 2014 roku. I oczywiście teraz. 

Na Zachodnim Brzegu Jordanu Autonomia Palestyńska powstawała stopniowo od 1994 roku. Dzisiaj zdecydowana większość ludności palestyńskiej mieszka pod rządami Autonomii. Miasta Ramallah, Jerycho, Nablus, Dżenin i inne są zarządzane przez administrację palestyńską. Prezydent Mahmud Abbas ma status głowy państwa, jest częstym gościem w wielu stolicach świata. Jest partnerem dla najważniejszych przywódców globalnych. Jest on, mimo faktycznego zamrożenia kontaktów izraelsko-palestyńskich na najwyższym szczeblu, głównym punktem odniesienia dla Izraela w jakichkolwiek rozważaniach politycznych. Nawiasem mówiąc, liderzy polityczni i wojskowi Hamasu korzystają ze specjalnego statusu i podróżują po Bliskim Wschodzie i nie tylko dosyć swobodnie.

CZYTAJ TAKŻE: Budynki obrócone w ruinę i kłęby dymu. Zdjęcia satelitarne ukazują skalę zniszczeń >>>

I tu rodzą się oczywiste pytania: jak władze palestyńskie, istniejące już ponad ćwierć wieku, wykorzystały szansę na stworzenie funkcjonującego państwa, skoro Autonomia jest zalążkiem i zapowiedzią Państwa Palestyna, a nawet przez wiele krajów jest formalnie uznana za takie państwo? Na ile przywódcy różnego rodzaju ruchów palestyńskich stworzyli ramy do powstania realnego państwa? Która z części Palestyny jest zapowiedzią odrębnego państwa? Autonomia czy hamasowskie rządy w Gazie? Ile winy za nie-powstanie Palestyny ponosi Izrael, a na pewno ponosi niemało, ale ile winy ponoszą sami liderzy palestyńscy? 

Izrael jako państwo żydowskie nie powstał nagle jak deus ex machina w 1948 roku. Od końca XIX w. żydowski ruch narodowy, zwany syjonizmem od nazwy Syjon, czyli w tradycji żydowskiej od jednej z nazw Jerozolimy, cierpliwie i nie bez wielkich problemów budował zalążki siedziby narodowej Żydów w starożytnej ojczyźnie. Budowa żydowskiej siedziby w rządzonej przez Turcję a potem Wielką Brytanię Palestynie trwała ponad pół wieku, a jej wynik nie był przesądzony. W 1947 roku na podział Palestyny na państewko żydowskie i państewko arabskie zgodziły się Narody Zjednoczone. Żydzi palestyńscy ten podział zaakceptowali, Arabowie palestyńscy i kraje arabskie odrzucili plan. Państwo palestyńskie mogło powstać już wtedy, w 1947 roku. W latach 90-tych XX w. i na początku XXI wieku państwo palestyńskie akceptował Izrael i akceptowały Stany Zjednoczone. Jednak nie powstało. Czy to wina wyłącznie Izraela? A może liderzy palestyńscy nie stanęli na wysokości zadania? Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że celem Hamasu, rządzącego w Gazie i rosnącego w siłę, nie jest utworzenie państwa palestyńskiego, ale likwidacja Izraela. Strategia ciągłego nękania państwa żydowskiego i ciągłego utrzymywania wymuszonego konfliktu z Izraelem zakłada, że państwo żydowskie będzie ciągle żyło bez pokoju i bez bezpiecznych sąsiadów, co ma przekonać Żydów izraelskich, że ich państwo nie jest wystarczająco silne, zaś światową opinię publiczną ma trwale zwrócić przeciwko Izraelowi i jego metodom obrony. 

I jeszcze jedna ważna kwestia, dotycząca Starego Miasta Jerozolimy i słynnego meczetu Al-Aksa. Zamknięcie dojścia dla arabskiej ludności w czasie Ramadanu było oburzające i prowokacyjne. Izraelskie władze polityczne i administracyjne nie wykazały się należytą wrażliwością i zrozumieniem. Nie zapominajmy jednak, że teren Wzgórza Świątynnego, nazywany przez Arabów i muzułmanów Haram asz-Szarif, na którym znajdują się legendarne meczety Skały i Al-Aksa, są zarządzane nie przez Izrael, ale przez muzułmańską organizację, powołaną w koordynacji z Królestwem Jordanii. Fakt, Izrael roztoczył suwerenność polityczną nad Starą Jerozolimą i Wzgórzem Świątynnym, co jest kwestionowane przez wiele państw. Ale kontrolę administracyjną i religijną sprawują nad Wzgórzem muzułmanie. Żydzi i chrześcijanie nie mogą się modlić na Wzgórzu Świątynnym, mimo, że ich tradycja odnosi się także do tego miejsca poprzez choćby takie postaci, jak Dawid, Salomon czy Jezus Chrystus. Żydzi i chrześcijanie mogą wejść na Wzgórze jedynie jako turyści, i to na krótko, nie codziennie i w żadnym wypadku nie mogą tam modlić się według zasad swojej religii i historii.

Przez Europę przetaczają się protesty ludności arabskiej i muzułmańskiej przeciwko izraelskiej akcji zbrojnej w Strefie Gazy. Prawo do demonstracji jest święte. Warto jednak wsłuchać się w treść wielu wystąpień i okrzyków podczas tych demonstracji. Już nie tylko Izrael, ale Żydzi jako tacy są wrogiem, nawet w Niemczech, gdzie powinno to być szczególnie delikatną sprawą, wznoszono okrzyki wobec Żydów, świadomie bądź bezwiednie zaczerpnięte z języka lat 30. Tego nie da się w żaden sposób usprawiedliwić. 

Autorka/Autor:Jacek Stawiski, TVN24 BiS

Źródło: TVN24 BiS

Źródło zdjęcia głównego: TVN24