Prezydent Francji Francois Hollande wezwał sekretarza stanu USA Johna Kerry'ego, by "wspólnie znaleźć konieczne odpowiedzi" po atakach dżiadystowskich, do których doszło w zeszłym tygodniu w Paryżu i w których zginęło 17 osób.
- Sami byliście ofiarami zamachu terrorystycznego 11 września 2001 r. i dobrze wiecie, co to może oznaczać dla kraju. Dlatego też razem musimy znaleźć konieczne odpowiedzi, co jest istotą naszego dzisiejszego spotkania, nie wspominając już o przyjaźni, której jest ono dowodem - oświadczył Hollande.
- Dzielimy ból z narodem francuskim - powiedział szef amerykańskiej dyplomacji, składając kondolencje Francuzom. Kerry - z opóźnieniem, jak zauważa agencja AFP - przybył do Paryża, żeby oddać hołd ofiarom zamachów. AFP dodaje, że wcześniej Hollande i Kerry gorąco uścisnęli się przed Pałacem Elizejskim. Sekretarz stanu USA podkreślił, że zjednoczenie się francuskiego narodu po zamachach było "wielką lekcją dla całego świata". - Po raz kolejny Francja ze swym zaangażowaniem na rzecz wolności oraz swym oddaniem ideałom przekazała światu przesłanie - dodał. - Nasze serca są z wami i chciałem się tym z wami podzielić osobiście - wskazał. Wcześniej podczas spotkania z szefem francuskiego MSZ Laurentem Fabiusem Kerry tłumaczył, że nie mógł w niedzielę przybyć na "marsz republiki" przeciwko terroryzmowi w Paryżu, gdyż był w podróży zagranicznej w Bułgarii i w Indiach. Fabius poinformował, że John Kerry przeprosił za swą niedzielną nieobecność. "Przeprosił za to (...). Powiedział mi, że źle czuł się z tym, że nie było go tam" w niedzielę - wskazał.
Na marszu był tylko ambasador
Administracja prezydenta Baracka Obamy została ostro skrytykowana przez część amerykańskich mediów za niewysłanie wysokiego rangą przedstawiciela na niedzielny marsz. W demonstracji wzięło udział ponad milion ludzi oraz około 50 przywódców europejskich, w tym kanclerz Niemiec Angela Merkel, premier Wielkiej Brytanii David Cameron, przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk i polska premier Ewa Kopacz. W poniedziałek Biały Dom przyznał, że błędem było niewysłanie na marsz którejś z wyższych rangą osobistości. Szefowie dyplomacji Francji i USA złożyli w piątek wiązanki kwiatów w siedzibie redakcji tygodnika satyrycznego "Charlie Hebdo", gdzie w ataku terrorystycznym 7 stycznia zginęło 12 osób, oraz przed sklepem z koszerną żywnością, gdzie 9 stycznia zamachowcy zabili cztery osoby. Sam sekretarz Kerry złożył trzecią wiązankę kilkaset metrów od siedziby pisma, gdzie z rąk Saida i Cherifa Kouachi 7 stycznia zginął francuski policjant.
Autor: mtom / Źródło: PAP