Zamieszki w Kazachstanie. "Ludzie po raz pierwszy zetknęli się z czymś takim"

Źródło:
BBC, PAP

Podpalone samochody, splądrowane sklepy, wybuchy, strzały. Pokojowe protesty przeciwko noworocznym podwyżkom cen w Kazachstanie przerodziły się w brutalne starcia protestujących z policją. Najgorzej było w Ałmaty, największym mieście kraju, dokąd w piątek wkroczyły "siły pokojowe" Rosji i innych państw Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym.

Kazachowie wyszli na ulice na początku stycznia. Protesty były początkowo skierowane przeciwko wzrostowi cen paliw, a potem przybrały charakter polityczny. Ich uczestnicy domagali się dymisji rządu i odejścia z polityki 81-letniego Nazarbajewa, od którego według protestujących prezydent Kasym-Żomart Tokajew przejął obowiązki szefa państwa tylko formalnie.

OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO

Prezydent zdymisjonował rząd i wprowadził na terenie całego kraju stan wyjątkowy. Do Ałmaty w piątek wkroczyły "siły pokojowe" Rosji i innych państw Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym, której członkiem jest także Kazachstan.

Nastroje mieszkańców w mieście Ałmaty i stolicy Kazachstanu, Nur-Sułtanie, opisała rosyjska sekcja BBC. - Są przygnębiające. Ludzie po raz pierwszy zetknęli się z czymś takim. Słychać wybuchy granatów hukowych, odgłosy strzałów - opowiadał w rozmowie telefonicznej z brytyjskim nadawcą mieszkaniec Ałmaty i politolog Rasuł Żumały.

W Ałmaty i innych kazachskich miastach od środy obowiązuje godzina policyjna. Mieszkańcy nie mogą opuszczać domów od godziny 23 do 7 rano. Jak mówił Żumały, wychodzą tylko wtedy, gdy jest to absolutnie konieczne. Jeśli muszą iść do sklepu, wybierają najbliżej położony, najlepiej między blokami, na podwórku.

Kupują na zapas chleb, mąkę, warzywa, nabiał. Stoją w kolejkach przez godzinę, półtorej. - Połowa sklepów jest w ogóle zamkniętych. A w tych, co są otwarte, można płacić tylko gotówką. Większość Kazachów korzysta z płatności online, a dostęp do internetu został zablokowany. Brak gotówki może stać się poważnym problemem w nadchodzących dniach - prognozuje rozmówca BBC.

Płonący ratusz w Ałmaty. Zdjęcie z 5 stycznia TASS/Getty Images

Żumały próbował wypłacić pieniądze z bankomatu, ale się nie udało. Prawie wszystkie w okolicy były nieczynne. Poszedł do banku, największego, położonego w centrum miasta. Też był zamknięty. W centrum zobaczył sklepy z wybitymi szybami, zniszczone bankomaty, spalone samochody. - Atakowane były nie tylko instytucje państwowe, ale także szpitale. Lekarzom zabraniali wykonywania pracy, karetki pogotowia były podpalane - dodał.

Dostęp do internetu został zablokowany, dlatego większość informacji Kazachowie czerpali z wiadomości telewizyjnych, gdzie ostrzegano, że prezydent Tokajew zamierza "zaprowadzić porządek".

W piątek kazachskie MSW poinformowało, że w związku z zamieszkami zatrzymano łącznie 3811 osób, 26 uczestników zamieszek - jak podał resort - "zlikwidowano", a 26 osób odniosło obrażenia. Wcześniej telewizja państwowa, powołując się na policję w Ałmaty, przekazała, że w mieście zatrzymano "ponad 70 bojowników, którzy zaatakowali budynki administracyjne, i ponad 30 szabrowników".

Autorka/Autor:tas\mtom

Źródło: BBC, PAP

Tagi:
Raporty: