Kazachskie służby zostały wciągnięte w wymianę ognia na ulicach miasta Aktobe w północno-zachodniej części kraju, gdzie kilka dni wcześniej w strzelaninie zginęło co najmniej 19 osób.
Jak poinformował Narodowy Komitet Bezpieczeństwa (KNB), służby ruszyły w piątek śladem "ekstremistów", którzy w niedzielę 5 czerwca zaatakowali w Aktobe sklepy z bronią i jednostkę wojskową. Zginęło wtedy 19 osób, w tym 13 napastników, a 38 ludzi zostało rannych; wielu bardzo ciężko.
"Religijni radykałowie"
Tym razem kazachskie służby miały dotrzeć do kryjówki innych, poszukiwanych osób, ale tam "terroryści na propozycję poddania się odpowiedzieli stawiając zbrojny opór" - przekazało w krótkim oświadczeniu KNB, nie podając kolejnych szczegółów.
W mieszkaniu zginęło "czterech terrorystów", a na ulicy piąty, któremu początkowo udało się uciec, i który prowadził długą wymianę ognia z funkcjonariuszami - dodano.
Agencja Reutera zwraca uwagę na to, że grupa, która w piątek zaatakowała w Aktobe, w oficjalnych komunikatach służb nie została dotąd nazwana. Mówi się o niej tylko jako o grupie "religijnych radykałów" używając terminu w Kazachstanie odnoszącego się tradycyjnie do islamskich fundamentalistów.
W związku z zamachami na 40 dni podniesiono w całym kraju poziom zagrożenia terrorystycznego do stanu średniego.
Autor: adso//gak / Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Google Maps / TVN24