Wstępny raport po katastrofie w Nepalu. Media: piloci niechcący pociągnęli dźwignie, które wyłączyły silniki

Źródło:
NDTV, Kathmandu Post, Reuters, tvn24.pl
Nagranie katastrofy z pokładu samolotu Yeti Airlines
Nagranie katastrofy z pokładu samolotu Yeti AirlinesFacebook - हाम्रो दैलेख
wideo 2/3
Nagranie katastrofy z pokładu samolotu Yeti AirlinesFacebook - हाम्रो दैलेख

Według ekspertów, piloci niechcący pociągnęli dźwignie, które spowodowały wyłączenie obu silników i rozbicie się samolotu - informują lokalne media. To wnioski ze wstępnego raportu komisji badającej katastrofę samolotu ATR 72-500, który w styczniu uległ katastrofie w Nepalu. Z dokumentu wynika, że piloci informowali o niedziałających silnikach, mimo że wszystkie parametry pozostawały w normie.

Do katastrofy samolotu linii Yeti Airlines doszło 15 stycznia w pobliżu lotniska w mieście Pokhara. Dwusilnikowa maszyna ATR 72-500 podchodząc do lądowania nagle przechyliła się na bok i spadła uderzając w zbocze wąwozu. Zginęły wszystkie 72 osoby obecne na pokładzie.

ZOBACZ TEŻ: Nagranie katastrofy z pokładu Yeti Airlines. "Nie mieli pojęcia, że samolot jest w niebezpieczeństwie"

Wstępny raport po katastrofie

W środę 15 lutego na stronie Ministerstwa Turystyki, Kultury i Lotnictwa Cywilnego Nepalu opublikowany został wstępny raport na temat przyczyn tej katastrofy. Jak informują cytujące go indyjskie media, raport wskazuje, że samolot stracił ciąg silników i spadł po tym, jak w obu silnikach ustawiona została tzw. chorągiewka, czyli łopaty śmigieł silników ustawione zostały cięciwą równolegle do strug powietrza. Chorągiewka stosowana jest przez pilotów w przypadku awarii silnika i umożliwia zmniejszenie oporu niedziałającego poprawnie śmigła, a co za tym idzie spowolnienie opadania.

"Zespół dochodzeniowy zauważył, że kiedy oba śmigła miały łopaty ustawione równolegle do napływających strug powietrza (czyli w tzw. chorągiewkę - red.), oba silniki 9N-ANC pracowały jednocześnie na biegu jałowym, aby zapobiec nadmiernemu wzrostowi momentu obrotowego" - wskazano we wstępnym w 14-stronicowym raporcie. "Rejestrator Parametrów Lotu (FDR) wskazał, że wszystkie parametry silników były w normie" - dodano. Piloci przed katastrofą zdążyli zgłosić problem z silnikami, nie wskazywali jednak jego źródeł. "Gdy kontroler ruchu lotniczego wydał zezwolenie na lądowanie o godzinie 10:57:07, pilot dwukrotnie powiedział, że oba silniki straciły moc" - wskazano w raporcie.

ZOBACZ TEŻ: Boeing zaczął pikować do oceanu. Piloci uratowali go pięć sekund przed uderzeniem o wodę

"To rzadko spotykane, aby śmigła w obu silnikach były ustawione w chorągiewkę", cytuje jednego z autorów raportu indyjska stacja NDTV, należąca do największego indyjskiego koncernu medialnego. Ustawienie to działa odrębnie dla każdego z silników tak, aby móc je zastosować tylko do tego niesprawnego. Dotychczasowe ustalenia miały według NDTV skłonić więc śledczych do podejrzenia, że do katastrofy doprowadził błąd ludzki.

"Według ekspertów, piloci niechcący pociągnęli dźwignie, które spowodowały wyłączenie silników i ustawienie śmigieł w chorągiewkę" - informuje NDTV powołując się na rozmówców pragnących zachować anonimowość. W samolotach tego typu specjalna dźwignia (ang. condition lever) odpowiada za obroty śmigła, ustawianie śmigła w chorągiewkę oraz kontrolowanie dopływu paliwa dla każdego z silników. Przypuszczenia te potwierdziło znalezienie później tych dźwigni we wraku maszyny. - Czynnik ludzki nie może zostać wykluczony w przypadku tej katastrofy. Jest on więc przedmiotem dochodzenia - potwierdził jedynie cytowany przez stację jeden z autorów raportu chcący zachować anonimowość.

Jeden z członków komisji, Buddhi Sagar Lamichhane, w rozmowie z nepalskim "The Kathmandu Post" przekazał ponadto, że eksperci przyglądają się również kwestii klap, z których wysunięciem zwlekać mieli piloci. Lamicchane zaznaczył, że piloci nie zastosowali się w tym przypadku do obowiązujących tzw. check list, czyli procedur nakazanych do wykonania w określonych sytuacjach.

ZOBACZ TEŻ: Pilotowała samolot, który rozbił się w Nepalu. Przed laty w katastrofie straciła męża, też pilota

Katastrofa Yeti Airlines w Nepalu

W raporcie poinformowano, że lot, podczas którego doszło do katastrofy, był trzecim lotem między Katmandu a Pokharą wykonywanym tego dnia przez tę samą maszynę i załogę. Komisja ustaliła też, że samolot, wyprodukowany we współpracy z Chińczykami, był zdatny do latania. Upoważniający go do tego certyfikat ważny miał być do 23 kwietnia 2023 roku.

Wstępny raport, zgodnie z przepisami, został opublikowany w ciągu 30 dni od wypadku. Ostateczny raport komisja musi przedstawić nie później niż rok po zdarzeniu. Cytowany przez NDTV członek komisji podkreślił, że przed jego publikacją nie należy przesądzać, co doprowadziło do tragedii.

ZOBACZ TEŻ: Czarna seria katastrof trwa od lat. Dlaczego latanie tam jest tak ryzykowne?

Autorka/Autor:kgo//mm

Źródło: NDTV, Kathmandu Post, Reuters, tvn24.pl