Niezwykłą wyprawę planuje brytyjski badacz i podróżnik Lewis Gordon Pugh. Jeszcze tego lata zamierza on dotrzeć na Biegun Północny... kajakiem. Chce w ten sposób zwrócić uwagę na niekorzystne zmiany klimatu.
To nie powinno być możliwe, ale niewykluczone, że w tym roku dojdzie do skutku - powiedział Pugh, przedstawiając swoje plany dziennikarzom na brzegu Tamizy w Londynie.
Specjaliści prognozują bowiem, że tego lata po raz pierwszy może się zdarzyć, że lód na Biegunie Północnym na jakiś czas może całkowicie stopnieć, a to umożliwi dopłynięcie na biegun kajakiem. To wynik globalnego ocieplenia.
Projekt ochrony bieguna
Początek swojej wyprawy brytyjski podróżnik zaplanował na 29 sierpnia. Start wyznaczony jest na wyspach Svalbard w Norwegii. Liczy, że pokonanie kajakiem odległości 1200 km do Bieguna Północnego zajmie mu co najmniej dwa tygodnie.
Cała podróż odbywa się pod szyldem "Projekt ochrony bieguna". Pugh chce w ten sposób zwrócić uwagę świata na to jak katastrofalne w skutkach mogą być zmiany klimatyczne. Badacz liczy jednak na niepowodzenie swojej akcji. - Mam nadzieję, że nie uda mi się dopłynąć do celu. W przypadku tej ekspedycji niepowodzenie jest synonimem sukcesu - powiedział.
O zaniedbania w kwestii klimatu oskarżył światowych polityków. - Nasi przywódcy wiedzą to od dawna, ale wymigują się od działania. Trzeba na nich naciskać, by zaczęli coś robić, bo kiedy Arktyka stopnieje, będzie to miało konsekwencje dla nas wszystkich - podkreślił.
Ochrona przed morsami
Pugh będzie miał asekuracją w postaci statku, który popłynie tuż za nim. Jednym z niebezpieczeństw, jakie mogą czyhać na podróżnika jest atak morsów. - Zwierzęta te potrafią być bardzo niebezpieczne, uderzenie wiosłem nie wyrządzi im krzywdy - powiedział podróżnik.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu