Burmistrz Belgradu chce się pozbyć grobu Josipa Broza Tity i przekształcić Muzeum Jugosławii w muzeum historii Serbii. Według niego grób powinien trafić do rodzinnej wsi byłego dyktatora w Chorwacji, z której pochodził. Na taką zapowiedź zareagował premier stołecznego regionu Sarajewo w Bośni i Hercegowinie.
Ciało zmarłego w 1980 roku Tity - przywódcy antynazistowskiej partyzantki i następnie komunistycznej, powojennej Jugosławii - jest złożone w mauzoleum będącym częścią kompleksu muzealnego w Belgradzie. Burmistrz serbskiej stolicy Aleksandar Szapić uznał, że powinno wrócić do Kumrovca, rodzinnej wsi Tity w sąsiedniej Chorwacji, a do muzeum mogą trafić "prawdziwi obrońcy Serbii".
Jako przykład polityk podał wojskowych biorących udział w wojnach bałkańskich z początku XX wieku i w pierwszej wojnie światowej. Szapić przywołał też postać kontrowersyjnego Dragoljuba Draży Mihailovicia - przywódcy walczących w II wojnie światowej czetników, których oskarża się o czystki etniczne i współpracę z nazistami. Czetnicy walczyli również z partyzantami Tity.
Sarajewo "z dumą przejmie dziedzictwo Tity"
Na słowa burmistrza Belgradu zareagował Nihad Uk, premier stołecznego regionu Sarajewo w Bośni i Hercegowinie. - Istnieje antyfaszystowskie miasto, które szczyci się dziedzictwem partyzantów i jednego z największych ruchów antyfaszystowskich w Europie podczas drugiej wojny światowej. Miasto, które z dumą przejmie dziedzictwo Tity i zajmie się nim tak, jak na to zasługuje, czyli Sarajewo - podkreślił.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Alain Dejean/Sygma (via Getty Images)