Szef unijnej dyplomacji Josep Borrell powiedział w poniedziałek, że USA i inne kraje powinny zastanowić się, czy sprzedawać broń Izraelowi. - Jeśli sądzicie, że ginie zbyt wielu ludzi, może powinniście dostarczać mniej broni, by ginęło mniej ludzi. To chyba logiczne? - mówił. Rzecznik Departamentu Stanu Matthew Miller powiedział z kolei dziennikarzom, że bez wiarogodnego planu, który Izrael mógłby zrealizować, Waszyngton nie poprze militarnej operacji w Rafah na pełną skalę.
Borrell, który wypowiadał się po spotkaniu z przedstawicielami Agencji ONZ ds. Uchodźców Palestyńskich (UNRWA), podkreślił, że państwa które sprzedają broń Izraelowi, w tym również Stany Zjednoczone, powinny zrezygnować z dostaw, ponieważ tylko w ten sposób można zapobiec zabijaniu tak wielu cywilów. - Jeśli sądzicie, że ginie zbyt wielu ludzi, może powinniście dostarczać mniej broni, by ginęło mniej ludzi. To chyba logiczne? - mówił.
Jak przekonywał Borrell, nie wystarczy, by poszczególne kraje wysyłały swoje delegacje do Tel Awiwu i "błagały Izrael", aby nie zabijał tak wielu cywilów. - Jak wielu to zbyt wielu? Jaki jest standard? (Premier Izraela Benjamin) Netanjahu nie słucha nikogo - dodał szef unijnej dyplomacji.
Borrell ostrzega przed "nieopisaną katastrofą humanitarną"
Odniósł się też do planu ataku lądowego sił izraelskich na miasto Rafah, przy granicy z Egiptem, gdzie schroniła się ponad połowa z 2,3 mln mieszkańców Strefy Gazy. Armia Izraela już od kilku dni prowadzi tam operacje militarne, a Palestyńczycy mają być ewakuowani z Rafah. - Dokąd? Na Księżyc? Dokąd mają zamiar ewakuować tych ludzi? - powiedział dyplomata.
Borrell już w sobotę ostrzegł, że ofensywa armii izraelskiej w Rafah oznaczałaby "nieopisaną katastrofę humanitarną". Dzień później prezydent USA Joe Biden powiedział Netanjahu, że Izrael nie powinien kontynuować operacji wojskowej w Rafah bez planu zapewniającego bezpieczeństwo ponad milionowi uchodźców znajdujących się na tym terenie.
Tymczasem holenderski sąd apelacyjny wydał w poniedziałek nakaz wstrzymania przez rząd eksportu do Izraela części zamiennych do samolotów F-35, ponieważ mogłyby być one wykorzystane w sposób "poważnie naruszający międzynarodowe prawo humanitarne". Rząd zapowiedział odwołanie się od tej decyzji.
Departament Stanu USA: nie uważamy, że naloty na Rafah to początek dużej ofensywy
Departament Stanu USA oznajmił w poniedziałek, że Waszyngton nie sądzi, by izraelskie naloty na Rafah na południu Strefy Gazy stanowiły początek ofensywy na pełną skalę w tym regionie.
Rzecznik Departamentu Stanu Matthew Miller powiedział dziennikarzom, że bez wiarogodnego planu, który Izrael mógłby zrealizować, Waszyngton nie poprze militarnej operacji w Rafah na pełną skalę.
Dodał, że nie sądzi, by obcięcie amerykańskiej pomocy dla Izraela mogło wpłynąć na sytuację w większym stopniu niż to, co Waszyngton dotąd zrobił.
Plan ofensywy na Rafah skrytykowany przez USA i UE
Premier Izraela Benjamin Netanjahu poinformował w piątek, że zarządził przygotowanie planu ewakuacji Rafah przed atakiem na to miasto. Netanjahu oświadczył, że w Rafah konieczne jest przeprowadzenie "zmasowanej operacji", która doprowadzi do "zapaści" Hamasu. Armia izraelska podejmowała dotąd ataki lotnicze w Rafah, nie angażując sił lądowych.
Zobacz też: Netanjahu planuje ewakuację miasta, gdzie schroniło się półtora miliona osób. Sprzeciw ONZ
Plan ofensywy na Rafah skrytykowały władze USA i Unii Europejskiej. Hamas ostrzegł, że taka operacja może spowodować "dziesiątki tysięcy zgonów i obrażeń". Bez starannego przygotowania operacja wojskowa Izraela w Rafahu byłaby katastrofą - ostrzegał w zeszłym tygodniu amerykański Departament Stanu.
Źródło: PAP