Joe Biden wygłosił przemówienie na Zamku Królewskim w Warszawie, podczas którego podkreślił między innymi znaczenie 5. artykułu NATO. - Widzieliśmy ogromną energię, która drzemie w prezydencie Stanów Zjednoczonych. Nie zawsze ją ujawnia, ale właśnie teraz ją okazuje, jako wielki mąż stanu - stwierdził w "Faktach po Faktach" w TVN24 Jerzy Buzek, były premier, były przewodniczący Parlamentu Europejskiego, a obecnie europoseł Platformy Obywatelskiej. Dodał, że "tę energię było widać w czasie całego przemówienia".
W sobotę zakończyła się dwudniowa wizyta prezydenta Stanów Zjednoczonych w Polsce. Joe Biden rozmawiał z prezydentem Andrzejem Dudą, z amerykańskimi żołnierzami, ukraińskimi dyplomatami oraz uchodźcami z Ukrainy. Ostatnim punktem jego wizyty było przemówienie na dziedzińcu Zamku Królewskiego w Warszawie. Amerykański przywódca w swojej blisko półgodzinnej mowie po raz kolejny podkreślił znaczenie 5. artykułu NATO.
Buzek: widzieliśmy ogromną energię, która drzemie w prezydencie USA
Wystąpienie amerykańskiego prezydenta komentował w "Faktach po Faktach" w TVN24 były premier, były przewodniczący Parlamentu Europejskiego, a obecnie europoseł Platformy Obywatelskiej Jerzy Buzek.
Czytaj też: Nawiązanie do Jana Pawła II i twarde słowa wobec Putina. Przemówienie Joe Bidena w Warszawie
- Wszyscy, którzy się wypowiadają, także my, którzy siedzieliśmy tam bezpośrednio, widzieliśmy ogromną energię, która drzemie w prezydencie Stanów Zjednoczonych. Nie zawsze ją ujawnia, ale właśnie teraz ją okazuje, jako wielki mąż stanu. Tę energię było widać w czasie całego przemówienia. Warto było tam być - powiedział.
- On mówił o tym, co jest niby znane, ale co łamie nieco te pochopne myśli w ostatnich latach - NATO działa, jest fundamentem bezpieczeństwa, przynajmniej dla naszej części świata, i chce emanować na cały świat - kontynuował.
Zdaniem Jerzego Buzka, Biden "zdefiniował problem, który stoi przed nami". - To jest walka dobra ze złem, (...). I to trwa długo, to się nie dzieje w ciągu miesięcy czy dni. Musimy się przygotować na długi marsz - to mówił prezydent Biden - zwracał uwagę były premier, stwierdzając, że te słowa są "szalenie ważne". - Mało tego, powiedział jeszcze coś, co jest może najważniejsze - Stany Zjednoczone są gotowe do przywództwa. Mówił to w Europie Zachodniej, bo był na szczycie NATO i Unii Europejskiej, obsłużył obie organizacje, mówiąc o jedności euroatlantyckiej. Dawno nie słyszeliśmy takich słów - stwierdził gość TVN24.
Buzek: Biden nazywał Putina tak, jak powinno się go nazywać
Buzek, mówiąc o jedności Zachodu wobec rosyjskiej inwazji na Ukrainie, powiedział, że "to jest tendencja, którą musimy podtrzymywać". - Warto walczyć o to, żebyśmy myśleli o tym nie przez miesiąc czy przez dwa, ale tego rodzaju politykę musimy mieć przez następne lata, bo nie wiadomo jak długo Putin będzie się utrzymywał. To jest nasz obowiązek - podkreślił.
- Tak zwykle bywa. Jak wojna się oddala w czasie, to coraz mniej myślimy o niej jak o zagrożeniu - dodał.
Były premier został zapytany, czy jego zdaniem realny jest scenariusz, w którym niektórzy liderzy dogadają się z Putinem - kosztem ustępstw terytorialnych i na przykład podziału Ukrainy - w zamian za zakończenie działań wojennych. - Prezydent Stanów Zjednoczonych zapewniał wczoraj, że póki on dzierży przywództwo, a jest na to gotowy, to tak się nie stanie - odpowiedział były premier.
Odnosząc się do słów Bidena pod adresem rosyjskiego prezydenta, którego ten nazwał między innymi "rzeźnikiem", Buzek stwierdził, że amerykański przywódca "nazywał Putina tak, jak powinno się go nazywać".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Radek Pietruszka