Odchodzący prezydent Stanów Zjednoczonych nie krył wzruszenia, kiedy w czasie pożegnalnej kolacji dla pracowników Białego Domu jego małżonka Jill wymieniała jego osiągnięcia. Oceniła, że cztery lata jego prezydentury były czymś, co "zapiera dech w piersiach".
Joe Biden ustąpi ze stanowiska prezydenta w styczniu 2025 roku i przekaże urząd republikańskiemu prezydentowi elektowi Donaldowi Trumpowi, który zwyciężył w listopadowych wyborach.
W czasie piątkowej, pożegnalnej kolacji dla pracowników Białego Domu, Biden mówił, że "zostawił kraj w lepszym stanie".
- Jedną rzeczą, w którą zawsze wierzyłem w odniesieniu do służby publicznej, a zwłaszcza do prezydentury, jest to, jak ważne jest zadawanie sobie pytania, czy zostawiliśmy kraj w lepszym stanie niż go zastaliśmy. Mogę z całego serca powiedzieć, że odpowiedź na to pytanie brzmi: zdecydowanie tak - oznajmił Biden.
- Udało się to dzięki wam - zwrócił się do zgromadzonych.
"Zapiera dech w piersiach"
Głos w czasie pożegnalnej kolacji zabrała także małżonka Bidena, Jill. - To, co obserwowałam przez ponad 40 lat, jest niezwykłe - powiedziała, zwracając się do swojego męża.
- To, co zrobiłeś przez ostatnie 40 lat, to, co zrobiłeś przez ostatnie cztery lata, zapiera dech w piersiach - dodała. Po tych słowach Joe Biden wyraźnie się wzruszył. Nie był w stanie nic odpowiedzieć. Otarł łzy chusteczką.
Biden był wyraźnie wzruszony także pod koniec sierpnia tego roku, po wystąpieniu swojej córki Ashley na konwencji wyborczej Partii Demokratycznej w Chicago. Wówczas Biden wyszedł na scenę, a tysiące zgromadzonych zwolenników biło mu brawa. Prezydent wielokrotnie powiedział "dziękuje wam", ale nie był w stanie im przerwać. Długo nie mógł także dojść do głosu.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: ANDREW CABALLERO-REYNOLDS/AFP/Eastnews