Władze w Pekinie nie cofną się przed represjami, aby zdusić jakąkolwiek krytykę ze strony niezależnych mediów - mówił o zamknięciu hongkońskiego dziennika "Apple Daily" eurodeputowany Prawa i Sprawiedliwości Joachim Brudziński.
Podczas czwartkowej debaty w Parlamencie Europejskim dotyczącej praw człowieka europoseł Joachim Brudziński odniósł się do decyzji chińskich władz o zamknięciu prodemokratycznej gazety "Apple Daily". - Władze w Pekinie nie cofną się przed represjami, aby zdusić jakąkolwiek krytykę ze strony niezależnych mediów. Jakże cynicznie muszą brzmieć słowa władz w Pekinie, które uzasadniając likwidację gazety mówią, że działania te były jedynie krokami w celu zwalczania przestępczości oraz utrzymania praworządności i porządku społecznego - mówił.
W trakcie wystąpienia zadeklarował, że "dzisiaj wszyscy musimy być z mieszkańcami Hongkongu".
Dramatyczna sytuacja mediów w Hongkongu
Rok temu komunistyczne władze ChRL narzuciły Hongkongowi przepisy bezpieczeństwa państwowego. Według opozycji doprowadziły one do drastycznych zmian w życiu całego Hongkongu. Od czasu ich wprowadzenia w mieście zapanował strach, wielu opozycjonistów wsadzono do więzień, a media zmagają się z daleko idącą cenzurą.
Na mocy przepisów bezpieczeństwa państwowego policja w Hongkongu zmusiła w praktyce do zamknięcia największy prodemokratyczny dziennik "Pinggwo Yatbou" ("Apple Daily") i aresztowała pracujących dla niego dziennikarzy. Do aresztu trafił między innymi redaktor naczelny gazety Ryan Law. Założyciel dziennika Jimmy Lai już wcześniej odbywał wyrok więzienia za udział w prodemokratycznych protestach z 2019 roku.
Z ramówki publicznej stacji RTHK znikają programy i treści uznawane za niewygodne dla władz. Z bibliotek publicznych usunięto książki niektórych prodemokratycznych autorów. Wszystkie publicznie wyświetlane filmy dokumentalne i fabularne muszą być sprawdzone przez cenzorów pod kątem zgodności z nowym prawem.
Próba rozprawienia się z ruchem demokratycznym
Narzucone Hongkongowi przepisy przewidują kary nawet dożywocia za nieprecyzyjnie określone przestępstwa, które Pekin uznaje za działalność wywrotową, terrorystyczną, separatystyczną albo zmowę z obcymi siłami. Według krytyków służą one jako narzędzie do rozprawy z ruchem demokratycznym i upodabniają Hongkong do Chin kontynentalnych.
Symbolem rosnących represji stał się zakaz czuwania w intencji ofiar masakry na placu Tiananmen w Pekinie z 4 czerwca 1989 roku, uzasadniany pandemią COVID-19. Tego rodzaju czuwania odbywały się w Hongkongu od 30 lat i było to jedyne miejsce w Chinach, gdzie masakrę upamiętniano na szeroką skalę. Na kontynencie jest to temat tabu, objęty całkowitą cenzurą.
Przepisy bezpieczeństwa państwowego zaczęły obowiązywać wieczorem 30 czerwca 2020 roku, dzień przed 23. rocznicą przyłączenia Hongkongu do Chin. 1 lipca w czasie dorocznego protestu prodemokratycznego na mocy nowego prawa zatrzymano pierwszą osobę, 23-letniego wówczas Tong Ying-kita. Za terroryzm i separatyzm grozi mu dożywocie.
Źródło: TVN24, PAP