Kolejny okrągły stół jedności narodowej odbędzie się w sobotę w Doniecku – oświadczył były prezydent Ukrainy Leonid Krawczuk, który przewodniczył w Kijowie pierwszemu takiemu spotkaniu, poświęconemu uregulowaniu konfliktu na wschodzie kraju.
- Bierzemy na siebie ogromną odpowiedzialność, zapraszając uczestników okrągłego stołu do Doniecka – powiedział Krawczuk kończąc obrady z udziałem władz, opozycji, przedstawicieli kół naukowych i duchowieństwa. Gubernator obwodu donieckiego Serhij Taruta zapewnił, że w ciągu dwóch dni będzie w stanie przygotować kolejny etap okrągłego stołu w Doniecku. Występując wcześniej przed zgromadzonymi oświadczył, że ludzie w donieckim zagłębiu węglowym, Donbasie, nie wypowiadają się przeciwko Ukrainie, lecz przeciwko obecnym władzom w Kijowie. - Większość ludzi w Donbasie jest za niepodzielną Ukrainą, ale przy tym są przeciwni kijowskim władzom – podkreślił.
Co robić?
Taruta wyraził opinię, że pierwszym krokiem ku uspokojeniu buntów prorosyjskich separatystów i popierających ich mieszkańców obwodów donieckiego i ługańskiego mogłoby być opuszczenie przez ludzi Majdanu Niepodległości w Kijowie. Znajduje się tam wciąż miasteczko namiotowe przeciwników obalonego ponad dwa miesiące temu prezydenta Wiktora Janukowycza.
- Ludzie w Donbasie mówią: mamy podwójne standardy – na Majdanie można protestować, a u nas nie? Trzeba porozumieć się z patriotami na Majdanie, żeby na nim posprzątać. W Donbasie zostanie to odebrane bardzo dobrze. Wiem, że trudno się o tym rozmawia, ale należy to robić – powiedział. Wybór daty kolejnego spotkania był jedynym ustaleniem pierwszego spotkania okrągłego stołu jedności narodowej.
Dużo przemówień o jedności
Podczas obrad głos zabierali głównie politycy. Przedstawiciele władz mówili, że chcą dialogu z mieszkańcami wschodnich regionów, lecz nie będą rozmawiali z uzbrojonymi ludźmi. Opozycja apelowała o wyprowadzenie wojsk uczestniczących w operacji antyterrorystycznej przeciwko prorosyjskim separatystom i domagała się podwyższenia statusu języka rosyjskiego. Obie strony zgadzały się, że Ukrainie potrzebna jest decentralizacja, która zwiększy niezależność władz lokalnych od centrum.
- Jesteśmy gotowi do dialogu. Jesteśmy gotowi wysłuchać ludzi, ale dla dialogu nie należy strzelać, grabić, porywać i okupować instytucji państwowych – powiedział p.o. prezydenta Ukrainy Ołeksandr Turczynow, który ocenił, że ludzie, którzy grasują obecnie z bronią w ręku we wschodnich obwodach jego kraju, działają na zlecenie "obcego państwa". - Nie pozwolimy na terroryzowanie ani obwodu donieckiego i ługańskiego, ani całej Ukrainy – podkreślił. P.o. szefa państwa zapewnił, że rządzący gotowi są do decentralizacji władzy, zwiększenia pełnomocnictw samorządów i reformy konstytucji. Podobne deklaracje złożył premier Arsenij Jaceniuk, który oświadczył, że mimo wysiłków przeciwników Ukrainy będzie się ona rozwijać w kierunku demokracji i integracji europejskiej.
Przede wszystkim jedność
- Nie zejdziemy z drogi jedności kraju, decentralizacji władzy i zmian konstytucji. Wiem, że wyłonimy w sposób demokratyczny nowego prezydenta i będziemy iść drogą europejskiej integracji Ukrainy – powiedział. Szef rządu uznał, że głównym zadaniem jest zachowanie pokoju na Ukrainie, obrona jej granic i niepodległości. - W historii Ukrainy nie było dotąd bardziej dramatycznego okresu. Początek tego dialogu jest ważny, bo na nas spoczywa odpowiedzialność za ten 45-milonowy naród w centrum Europy – podkreślił.
Teraz na wschodzie?
Z kolei jeden z czołowych polityków opozycyjnej obecnie Partii Regionów Ołeksandr Jefremow ocenił, że wydarzenia w obwodach wschodnich nie są jedynie buntem separatystów prorosyjskich, lecz m.in. wyrazem braku zaufania żyjącego tam społeczeństwa wobec władz w Kijowie. - Człowiek, który siedzi przed telewizorem na wschodzie Ukrainy, widzi, że władze nie gwarantują mu, że będzie czuł się niezbędnym elementem w swoim własnym państwie – powiedział. Jefremow skrytykował rządzących za używanie wojska do tłumienia buntów we wschodnich regionach i zaapelował o jego wycofanie. - Ludzi, którzy wzięli do ręki broń, popierają jeszcze dziesiątki tysięcy innych – podkreślił.
Okrągły stół po ukraińsku
O zamiarze zwołania okrągłego stołu jedności narodowej poinformowali w ubiegłym tygodniu we wspólnym oświadczeniu pełniący obowiązki prezydenta Ukrainy Ołeksandr Turczynow i premier Arsenij Jaceniuk. W rozmowach brali udział m.in. byli prezydenci Leonid Krawczuk i Leonid Kuczma. Byłego prezydenta Wiktora Juszczenki nie zaproszono.
W obradach uczestniczyli ponadto parlamentarzyści, niektórzy kandydaci na prezydenta w wyborach 25 maja, a także szefowie administracji obwodowych i samorządów, naukowcy, przedstawiciele organizacji religijnych, środowisk biznesowych, organizacji społecznych i międzynarodowych. Wcześniej Turczynow i Jaceniuk zadeklarowali gotowość "rozmowy ze wszystkimi, którzy mają uprawnione cele polityczne i są gotowi bronić ich legalnymi metodami - z tymi, którzy nie mają krwi na rękach".
Co przyniosą obrady?
Główni ukraińscy politycy zwołali okrągły stół w związku z napięciem we wschodnich regionach kraju, gdzie władze walczą z uzbrojonymi separatystami prorosyjskimi, prowadząc przeciwko nim operację antyterrorystyczną
Turczynow i Jaceniuk ogłosili, że dla uregulowania sytuacji chcą rozmawiać z środowiskami na wschodzie kraju na temat decentralizacji władzy. W niedzielę separatyści przeprowadzili w obwodach donieckim i ługańskim referenda niepodległościowe, po których ogłosili suwerenność tych regionów. Samozwańcze władze tzw. Donieckiej Republiki Ludowej zaapelowały do Rosji o rozważenie włączenia regionu w skład Federacji Rosyjskiej.
Niemcy i Francja mają nadzieję, że dzięki zorganizowaniu okrągłego stołu sytuacja na Ukrainie uspokoi się do wyborów prezydenckich 25 maja. Szef niemieckiej dyplomacji Frank-Walter Steinmeier podkreślił, że "teraz decydujący jest każdy dzień". Minister spraw zagranicznych Francji Laurent Fabius również wezwał strony konfliktu na Ukrainie do nawiązania rozmów.
Autor: mtom / Źródło: PAP