Jęczeli, krwawili, krzyczeli "to nie działa". W tych egzekucjach "coś poszło nie tak"

Aktualizacja:

Nieudana egzekucja Claytona Locketta w Oklahomie, nie zmieniła nastawienia Amerykanów do kary śmierci. Jak wynika z ostatnich badań, 61 proc. mieszkańców USA, wciąż uważa ją za moralnie dopuszczalną. Tymczasem przypadek Locketta, to tylko kropla w morzu podobnych spraw. Niesprawdzone mieszanki leków, problemy ze znalezieniem żył, zbyt małe natężenie prądu czy płonące elektrody to niektóre z przyczyn śmierci w wyjątkowych męczarniach. Przedstawiamy egzekucje, w których "coś poszło nie tak".

29 kwietnia morderca Clayton Lockett w trakcie egzekucji zaczął kopać nogą, dostał skurczy, a następnie wijąc się i jęcząc z bólu wymamrotał słowo "człowiek". Ci, którzy oglądali egzekucję, wiedzieli, że coś poszło nie tak. Egzekucja została "zatrzymana", ale Clayton Lockett zmarł po 43 minutach na atak serca. Władze więzienne twierdzą, że egzekucja Locketta zakończyła się niepowodzeniem z powodu występujących u skazańca problemów z krążeniem. Jednak w czasie wykonywania wyroku do zastrzyku po raz pierwszy wykorzystano niestosowaną wcześniej substancję uspokajającą. Jak jednak wynika z badań opublikowanych w czwartek przez Instytut Gallupa, nieudana egzekucja w Oklahomie, nie zmieniła wiele w tym, jak Amerykanie postrzegają karę śmierci. 61 procent ankietowanych wskazało, że kara śmierci jest moralnie dopuszczalna. To wynik podobny do zeszłorocznego. Wówczas karę śmierci za moralnie dopuszczalną uznało 62 proc. Jednak przypadek Locketta, to nie jedyny przykład nieudanej egzekucji. Oto lista dziesięciu innych, w których "coś poszło nie tak": 1. 16 stycznia 2014. Ohio. 54-letni Dennis McGuire.

Mężczyzna, skazany za gwałt i zabójstwo, po wstrzyknięciu trucizny początkowo pozostawał nieruchomy. Po pięciu minutach nagle zaczął wydawać głośne dźwięki sapania i prychania przypominającego chrapanie. Trwało to przez kolejne 10 minut. W tym czasie jego brzuch wznosił się i opadał, jak w konwulsjach. Zgon stwierdzono dopiero po ponad kwadransie od podania trucizny. Śmierci w męczarniach nie zapobiegli adwokaci McGuire'a, którzy bezskutecznie wskazywali, że istnieje ryzyko, iż nowa mieszanka użyta w zastrzyku zada skazanemu ogromne cierpienie: będzie dusił się w bólach i przerażeniu. Użyto bowiem, po raz pierwszy w USA, nowej mieszanki leków: midazolamu i hydromorfonu. 2. 15 września 2009. Ohio. 57-letni Romell Broom. Mężczyzna, skazany za gwałt i zabójstwo 14-latki miał otrzymać śmiertelny zastrzyk. Jednak egzekucja nie poszła tak, jak spodziewali się organizatorzy. Kaci przez dwie godziny próbowali znaleźć żyły na nogach i rękach skazanego. Bezskutecznie.

Egzekucję Denisa McGuire'a opisano jako "nieludzką"Wikipedia, drc.ohio.gov

W trakcie nieudanych wysiłków, Romell Broom krzywił się z bólu. Współpracował jednak z katami i próbował kilkakrotnie znaleźć im odpowiednie żyły. Pocierał ręce i wskazywał potencjalne miejsce wkłucia. W końcu nie wytrzymał - schował twarz w dłonie i się rozpłakał. Gubernator Ohio zdecydował o wstrzymaniu egzekucji, a wykonanie wyroku miało zostać przełożone na następny tydzień. Adwokat Broom'a złożył jednak apelację. Skazany wciąż przebywa w więzieniu. 3. 13 grudnia 2006. Floryda. 55-letni Ángel Nieves Díaz

Rommel Broom Ohio Department of Rehabilitation and Correction

Portorykański skazaniec dostał najwyższy wyrok za napaść na klub ze striptizem, jakiej miał się dopuścić wraz z kolegami i zastrzelenie kierownika klubu. Mężczyzna do samego końca utrzymywał, że jest niewinny. - Stan Floryda zabija niewinnego - mówił przed śmiercią. Egzekucja trwała prawie godzinę. Po pierwszym wstrzyknięciu śmiertelnego zastrzyku, Díaz nadal się poruszał. Mrużył oczy i krzywił się, próbując otworzyć usta. Oblizywał wargi, dmuchał i usiłował coś powiedzieć. Trzeba było podać kolejną dawkę leku. Początkowo władze więzienia twierdziły, że egzekucja nie poszła zgodnie z planem, przez chorobę wątroby, na jaką miał cierpieć skazany. Jednak lekarz sądowy, dr William Hamilton, stwierdził po przeprowadzonej sekcji zwłok, że wątroba Díaza był nieuszkodzona. Okazało się, że kaci wbili igłę w tkanki miękkie a nie żyły. Dwa dni po egzekucji, gubernator Jeb Bush zawiesił wszystkie egzekucje w stanie Floryda i powołał komisję, która miała rozważyć "humanitarność i konstytucyjność" śmiercionośnych zastrzyków. 4. 2 maja 2006. Ohio. 57-letni Joseph L. Clark. Mężczyzna został skazany za napaść na stację benzynową i zabójstwo 22-letniego pracownika. Później przyznał się jeszcze do jednego morderstwa. Egzekucja Clarka była wyjątkowo długa. Najpierw przez ponad 20 minut próbowano znaleźć odpowiednią żyłę do wkłucia. Gdy w końcu się udało i zaczęto wtłaczać śmiercionośne leki, ręce skazanego spuchły. Clark podniósł głowę i zaczął krzyczeć: - To nie działa. To nie działa.

Ángel Nieves DíazFlorida Department of Corrections/wikipedia

Proces przerwano, a skazany został przykryty kotarą. Przez następne 30 minut sanitariusze poszukiwali odpowiedniej żyły. Świadkowie informowali później, że słyszeli jęki i gardłowe dźwięki, jakie wydawał z siebie skazany. Ostatecznie, po prawie 90 minutach, ogłoszono wykonanie egzekucji. 5. 8 czerwca 2000. Floryda. 49-letni Bennie Demps. Mężczyzna został skazany na karę śmierci za zabójstwo współwięźnia w 1976 roku. Egzekucja skazanego trwała jednak dużo dłużej, niż powinna.

Zanim wykonano najwyższą karę za pomocą śmiercionośnego zastrzyku, skazany przez pół godziny był przywiązany do noszy. Ci, którzy wykonywali egzekucję, nie mogli znaleźć odpowiednich do wkłucia żył. Świadkowie zeznali później, że Demps błagał w trakcie wykonywania wyroku o to, by jego prawnik zbadał tę egzekucję. - Oni mnie zmasakrowali. Bardzo cierpię. Kłuli mnie w krocze i w nogę. To nie jest egzekucja, to jest morderstwo - mówił według relacji świadków Demps. 6. 8 lipca 1999. Floryda. 54-letni Allen Lee Davis. Za wyjątkowo brutalne zabójstwo kobiety w ciąży i jej dzieci mężczyzna miał umrzeć porażony prądem. Nie wszystko poszło jednak zgodnie z planem. Zanim nastąpił zgon, Davis zaczął obficie krwawić. - Krew z jego ust wylała się na kołnierz białej koszuli, a krew z nosa utworzyła na jego piersi plamę wielkości talerza - opisywali świadkowie. Skazany musiał przyjąć aż trzy dawki rażenia prądem, a świadkowie patrzyli na męczarnie krwawiącego człowieka. Po egzekucji, jeden z sędziów opublikował drastyczne zdjęcia, jakie wykonano podczas rażenia prądem, a media rozpisywały się o "śmiertelnych torturach na krześle elektrycznym".

Allen Lee DavisFlorida Department of Corrections/wikipedia

7. 3 maja 1995. Missouri. 42-letni Emmitt Foster. Mężczyzna, skazany za napaść i zabójstwo członka drużyny sportowej, do końca utrzymywał, że jest niewinny. - Mam żal do systemu prawnego, bo nie popełniłem tego konkretnego morderstwa - mówił skazaniec przed śmiercią.

Jego egzekucję przeprowadzono za pomocą śmiercionośnego zastrzyku. Trwała jednak ponad 30 minut. Najpierw, po około siedmiu minutach od wstrzyknięcia substancji, egzekucję wstrzymano, bo chemikalia przestały płynąć. Foster tracił oddech i miał konwulsje. Żaluzje zostały zasłonięte, by świadkowie nie widzieli tego przerażającego obrazu. Odsłonięto je ponownie po ponad 30 minutach i ogłoszono, że Foster nie żyje.

Śmierć skazańca była długotrwała i bolesna, bo (jak tłumaczył koroner), skórzane paski, którymi przywiązano go do noszy, zawiązano zbyt ciasno. Uniemożliwiło to swobodny przepływ krwi w jego organizmie.

8. 6 kwietnia 1992. Arizona. 43-letni Donald Eugene Harding. Mężczyzna został skazany na karę śmierci w 1980 roku za zabójstwo dwóch osób. Egzekucja, która odbyła się w 1992 roku w komorze gazowej, była pierwszą w Arizonie od czasu przywrócenia kary śmierci.

W trakcie realizacji wyroku, skazany miotał się i walczył z przytrzymującymi go pasami. Dusił się przez około 11 minut, zanim ostatecznie ogłoszono, że jest martwy. Dziennikarz telewizyjny Cameron Harper, który był świadkiem egzekucji, powiedział że skurcze i szarpnięcia Hardinga trwały 6 minut i 37 sekund. - Ten człowiek cierpiał. Była to okropna śmierć, brzydkie wydarzenie - opisywał Harper.

Świadkowie wspominali także inne makabryczne sceny - Harding bez tchu i drżący, wykonywał rozpaczliwie obsceniczne gesty. - Bardzo cierpiał. Słyszałem, jak ciężko oddychał i jęczał. Widziałem jak jego ciało zmienia kolor - od czerwonego do fioletu - mówił jeden ze świadków.

9. 16 października 1985. Indiana. 37-letni William E. Vandiver. Mężczyzna został skazany na karę śmierci za brutalne zabójstwo. Miał umrzeć na krześle elektrycznym. Jednak, jak otwarcie przyznały władze więzienia, wykonanie egzekucji "nie poszło zgodnie z planem".

Cały proces trwał 17 minut. Po pierwszym wstrząsie Vandiver nadal oddychał. Jego serce przestało bić dopiero po trzecim. Świadkowie mówili o tym, że widzieli dym i czuli zapach spalenizny. - To oburzające - mówił później adwokat skazanego. 10. 22 kwietnia 1983. Alabama. 33-letni John Evans. Mężczyzna, skazany za morderstwo pierwszego stopnia popełnione w trakcie rozboju, mówił że nie czuje wyrzutów sumienia. Zgodnie z decyzją sądu otrzymał najwyższy wyrok. Jego egzekucję zaplanowano na 22 kwietnia 1983 roku. 33-letni Evans usiadł na krześle elektrycznym, które nie było używane od 1965 roku.

Najpierw, po pierwszym wstrząsie, z elektrody przyczepionej do nogi Evansa poszły iskry i płomienie. Jego serce nadal biło. Dym i iskry pojawiły się również nad głową skazańca. Po kolejnym wstrząsie, zaczęło płonąć jego ubranie, a po sali rozszedł się smród spalenizny. Lekarze orzekli jednak, że mężczyzna wciąż żyje. Zastosowano kolejny wstrząs. Egzekucja zakończyła się po 14 minutach.

Autor: Klaudia Derebecka\mtom / Źródło: tvn24.pl

Raporty: