Proceder molestowania seksualnego kobiet w japońskim transporcie publicznym trwa od lat, a sprawcy tych przestępstw w większości przypadków pozostają nieuchwytni. Tymczasem ofiary napaści narażone są również na to, że nagranie z ich udziałem zostanie umieszczone w internecie. Brytyjska stacja BBC przeprowadziła dziennikarskie śledztwo w sprawie tzw. chikan, szczególnego rodzaju przestępstw seksualnych w kraju Kwitnącej Wiśni.
BBC w ciągu ostatniego roku prowadziło dziennikarskie śledztwo dotyczące trwającego od dawna w Japonii procederu, w którym kobiety padają ofiarami napaści seksualnej w transporcie publicznym, na przykład w metrze. Sprawcy tych przestępstw często umieszczają nagrania pokazujące takie molestowanie w internecie. Zarabiają na tym duże pieniądze.
Stacja namierzyła trzech mężczyzn zarządzających trzema różnymi stronami internetowymi, na których sprzedawane są tysiące nagrań pokazujących molestowanie seksualne w komunikacji miejskiej. Większość z tych filmów jest do siebie podobna - mężczyzna z ukrycia nagrywa kobietę i podąża za nią do pociągu, a następnie dotyka ją w intymne miejsca, opisuje BBC.
Chikan, problem w japońskim transporcie publicznym
Mężczyźni, którzy dokonują przestępstw seksualnych w miejscach publicznych, nazywani są w języku japońskim "chikan". Tym samym słowem określane jest także samo ich działanie. W większości przypadków dopuszczają się oni chikan w zatłoczonych miejscach, wykorzystując strach swoich ofiar. BBC zauważa bowiem, że w Japonii mówienie o czymś zbyt bezpośrednio i otwarcie może być postrzegane jako niewłaściwe. Policja co roku aresztuje tysiące chikan, ale i tak większość z nich pozostaje nieuchwytna i nie ponosi żadnej kary. Saito Akiyoshi, autor książki na temat tego zjawiska i specjalista ds. zdrowia psychicznego, twierdzi, że przypadek molestowania w transporcie publicznym na policję zgłasza tylko około 10 proc. ofiar.
W dodatku proceder chikan - według BBC - stał się jednym z najpopularniejszych rodzajów pornografii w Japonii i rozprzestrzenił się też na inne kraje azjatyckie. Stacja dotarła do chińskiej strony internetowej, zawierającej filmy nagrane nie tylko w Japonii, ale też w Chinach, Korei Południowej, Tajwanie i Hongkongu. Miała też wgląd do grupy na Telegramie, do której dołączyło 4 tys. członków. Mężczyźni wysyłają sobie nawzajem wskazówki odnośnie tego, jak napastować kobiety. Jeden z członków grupy, posługujący się pseudonimem "Wujek Qi", zyskał sobie miano "guru" społeczności i jest autorem dziesiątek zamieszczanych tam nagrań.
Ofiara molestowania w pociągu: nie mogłam nic zrobić
Jedną z ofiar molestowania jest 24-letnia Takako (imię zmienione). Gdy w wieku 15 lat jechała pewnego dnia do szkoły, nagle w zatłoczonym pociągu poczuła czyjąś dłoń na swoim ciele, opisuje jej relację BBC. Myślała, że ktoś przypadkowo jej dotknął, ale gdy ta osoba zaczęła dotykać ją w intymne miejsca, zdała sobie sprawę, że to molestowanie. - Nie mogłam z tym nic zrobić - powiedziała dziewczyna. Sprawca wkrótce zniknął w tłumie. Wyznała też w rozmowie z BBC, że był to pierwszy raz, gdy doświadczyła molestowania, ale później zdarzało się to bardzo często, niemal codziennie, przez wiele lat.
Dziewczyna twierdzi, że trudno jest jej zareagować, gdy jest dotykana przez obcą osobę. Powstrzymuje ją strach i wstyd. Jak przyznała, pewnego razu zdobyła się jednak na odwagę i gdy poczuła czyjąś dłoń na sobie, krzyknęła, chwyciła sprawcę za nadgarstek, a ten został ujęty. Sprawa skończyła się w sądzie. Mężczyzna otrzymał jednak wyłącznie wyrok w zawieszeniu, choć już wcześniej był zatrzymywany za przestępstwa chikan - podaje BBC.
Kluby nocne jak wagony metra
BBC pisze także o tym, że proceder molestowania w transporcie publicznym stał się tak szeroko zakrojonym zjawiskiem społecznym w Japonii, że w kraju tym powstają nawet specjalne kluby nocne, które pozwalają "cieszyć się" mężczyznom - legalnie - możliwością dotykania kobiet w scenerii udającej komunikację miejską. Jeden z takich przybytków znajduje się w Jokohamie, a jego właściciel Hasuda Shuhei uważa, że "pozwala ludziom robić to, czego nie mogą robić na zewnątrz".
W środku jego klubu znajdują się prywatne pokoje przypominające wagony pociągu, wyposażone są nawet w system dźwiękowy, który odtwarza komunikaty, takie jak na stacjach kolejowych. - Sądzę, że to ważne, aby mężczyźni mogli płacić za przebywanie w takich miejscach, aby nie atakowali ani w inny sposób nie molestowali kobiet - twierdzi Hasuda.
Saito zauważa jednak, że sprawa nie jest taka prosta, bo większość sprawców chikan czuje podniecenie z powodu możliwości dominacji i upokarzania swoich ofiar. - Nie traktują ich jako równych sobie, tylko jak przedmioty - mówi.
Źródło: BBC
Źródło zdjęcia głównego: Matej Kastelic/Shutterstock