Głównym pozostałym do zrealizowania celem Izraela w wojnie przeciwko Iranowi jest zniszczenie zakładów wzbogacania uranu w Fordo, które znajdują się głęboko pod ziemią. Izraelskie władze miały nadzieję, że prezydent Donald Trump wyśle do Fordo bombowce przenoszące bomby głęboko penetrujące, które jako jedyne mogłyby zniszczyć ten obiekt. Jednak w czwartek Trump zapowiedział, że wstrzyma się z decyzją na dwa tygodnie.
"Nie trzeba wcale zrzucać bomby do środka tej góry"
Czy Izrael bez wsparcia Amerykanów jest w stanie zniszczyć znajdujące się w irańskich górach bunkry, w których prowadzone są prace nad wzbogacaniem uranu? - Pytanie, czy jest taka potrzeba - powiedział w TVN24 gen. Tomasz Drewniak.
W jego ocenie wystarczy, że zniszczy się inne strategiczne obiekty - ujęcia wody czy energetykę. - Nie trzeba wcale zrzucać bomby do środka tej góry czy przebijać się przez górę, wystarczy zasypać wejście do tej góry i przez kilka najbliższych lat będzie się tam ciężko dostać - mówił ekspert.
Według niego jest "wiele rozwiązań". - To nie jest tak, że trzeba kinetycznie przebić się przez 200 metrów granitu i uderzyć tam do środka. Jest kilka czy kilkanaście różnych rozwiązań, więc to nie jest tak, że bez Amerykanów Izrael nie jest w stanie osiągnąć sukcesu w swojej operacji - przekonywał.
Trwają przygotowania do szkoleń wojskowych. "To jest długotrwały proces"
W marcu premier Donald Tusk zapowiadał, że trwają "prace przygotowujące na wielką skalę szkolenia wojskowego każdego dorosłego mężczyzny w Polsce". "Rząd zwleka z podaniem szczegółów na temat powszechnych ochotniczych szkoleń wojskowych. Tymczasem Polacy wcale się do nich nie palą" - komentuje "Rzeczpospolita". Z sondażu IBRiS przeprowadzonego na zlecenie dziennika wynika, że 52,7 procent badanych nie weźmie udziału w takich szkoleniach, zaś taką chęć wyraża 41,2 procent badanych.
- Jeżeli przez 30 ostatnich lat żyliśmy sobie spokojnie, nie czując żadnego zagrożenia, redukowaliśmy siły zbrojne, w zasadzie odpuściliśmy obronę cywilną, zapomnieliśmy o wielu elementach, to nagle ciężko jest, żeby naród się pobudził w jakiś cudowny sposób - skomentował sondaż gen. Drewniak.
Podkreślił, że "to jest długotrwały proces, w którym będziemy przekonywać ludzi, pokazywać im, że to się opłaca wiedzieć", jak zachować się w obliczu zagrożenia militarnego. - Ja nie oczekuję, że ludzie zasną jednego dnia i obudzą się drugiego z przekonaniem, że musimy to robić. Tak nie będzie - stwierdził.
Generał, który pełni funkcję społecznego doradcy ministra obrony, powiedział, że nad przygotowaniem tych szkoleń pracuje kilka zespołów. - Nawet w wojsku dzisiaj jest już niewielu ludzi, którzy pamiętają, jak to dobrze zrobić, bo minęło 30 lat, w którym nie zrobiliśmy nic. (...) Ciężko jest z niczego coś zbudować - ocenił Drewniak. Dodał, że "ten proces będzie powolny". Wyraził przy tym nadzieję, że "na poziomie państwowym zbuduje się taką narrację, która będzie pozytywna i do przyjęcia dla ludzi w Polsce", dzięki której "zrozumieją, że jest to po prostu potrzebne".
Generał podkreślił, że do obrony kraju jest nie tylko wojsko, ale wszyscy obywatele. - Wojsko walczy, ale przecież ludzie pracujący w elektrowniach, w wodociągach, w dziesiątkach innych obiektów, które zabezpieczają ludność, też będą narażeni na ataki i też muszą się umieć w tym wszystkim odnaleźć. Policja, szpitale, służba, to są dziesiątki elementów, które wpływają na odporność państwa - wskazał ekspert. Zaznaczył, że "tak naprawdę nie mówimy o odporności sił zbrojnych, tylko o odporności państwa na konflikt". - I to jest to skomplikowanie tego problemu, w którym trzeba zgrać dziesiątki mechanizmów - tłumaczył.
"Wszystkie służby są w 100 procentach postawione na nogi"
W graniczącym z Polską obwodzie brzeskim białoruska armia rozpoczęła ćwiczenia wojskowe, które mają potrwać do 24 czerwca. Udział w manewrach biorą także jednostki wojsk specjalnych.
- Białoruś dzisiaj jest dość mocnym sojuszu z Rosją. Nie ukrywajmy, że gdyby Rosja chciała zaatakować Polskę, to Białoruś jest jednym z głównych kierunków operacyjnych, na którym będzie ta działalność prowadzona - powiedział generał Drewniak dodając, że dlatego wszystko, co dzieje się na Białorusi "jest dla nas bardzo interesujące". Jak mówił gość TVN24, "wszystkie służby są w 100 procentach postawione na nogi". - Chcemy wiedzieć, co oni robią, jak oni to robią, jak są gotowi. Chcemy wiedzieć, co ćwiczą, jakie elementy - tłumaczył.
Zaznaczył jednocześnie, że nie widzi dzisiaj możliwości, że Białoruś frontalnie zaatakuje Polskę. - Ale mieliśmy już przykłady różnego rodzaju prowokacyjnych zachowań, które badają naszą odporność i reakcję na różnego rodzaju eskalacje - dodał.
"Polska odpowiedź może wyglądać na kilka sposobów"
Na wrzesień planowane są wspólne rosyjsko-białoruskie manewry Zapad 2025. Wiceminister obrony Cezary Tomczyk zapowiadał, że Polska zorganizuje proporcjonalną odpowiedź na te ćwiczenia. Gen. Drewniak powiedział, że "polska odpowiedź może wyglądać na kilka sposobów". Zwrócił uwagę na organizowane cykle ćwiczeń Anakonda i Dragon z udziałem wojsk sojuszniczych.
Według niego Polska przygotuje odpowiedź, która będzie stanowić "jasny przekaz z naszej strony, że po pierwsze się nie boimy, po drugie mamy siły i środki w gotowości i jesteśmy w stanie równie duże przedsięwzięcie wojskowe zorganizować". - To są jasne sygnały dla Rosji. Rosja musi cały czas być bombardowana przez nas takimi sygnałami o gotowości, żeby nawet nie pomyślała o tym, że my jesteśmy słabsi i oni w jakikolwiek sposób mogą to wykorzystać - podkreślił gość "Jeden na jeden".
Autorka/Autor: momo/ads
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: AEOI/East News