Reakcje izraelskiej prasy na wygraną w irańskich wyborach umiarkowanego Hasana Rowhaniego to przede wszystkim sarkastyczny żal z powodu odejścia Mahmuda Ahmedineżada. Jak zauważa większość komentatorów, Ahmadineżad przydawał się izraelskiej dyplomacji.
- Dziś Izrael smutno żegna się z Mahmudem Ahmedineżadem, tym niespodziewanym kapitałem izraelskiej dyplomacji, której tak dobrze służył przez osiem lat swojej prezydentury w Iranie - napisał w dzienniku "Haarec" analityk Amos Harel. Harel twierdzi, że choć Ahmadineżad nie miał dużego wpływu na program nuklearny, jego "obłąkańcze oświadczenia ułatwiały Izraelowi pokazanie groźby wynikającej z tego, że ekstremistyczny reżim ajatollahów posiądzie broń nuklearną". Wtórował mu Igal Sarna w dzienniku "Jedijot Ahronot": "Oh, umiarkowany Hasanie Rowhani, kto cię zaprosił? Po coś przyszedł? Co my poczniemy bez naszego stracha na wróble, fanatycznego Ahmadineżada?".
"Te wybory zmienią sytuację w Iranie"
Izraelski rząd uważa prace nad energią atomową w Iranie za największe zagrożenie. Iran twierdzi, że ten program ma charakter pokojowy. W prasie pojawiają się też krytyczne głosy wobec oświadczeń premiera Izraela Benjamina Netajaniu i jego ministra obrony Mosze Jaalona, którzy uznali, że wyniki wyborów w Iranie nic nie zmieniają, jeśli chodzi o program atomowy Iranu. "Te wybory zmienią sytuację w Iranie" - komentuje Barak Rawid w dzienniku "Haarec", a uwagi ministra Jaalona nazywa albo "poważnym błędem w ocenie" sytuacji albo "przejawem arogancji i uprzedzeń". Rawid pisze m.in., że jedną z głównych obietnic Rowhaniego w kampanii wyborczej było doprowadzenie do znieniesienia międzynarodowych sankcji nałożonych na Iran za odmowę wstrzymania programu wzbogacania uranu. Rowhani - zauważa Rawid - skrytykował obecnego negocjatora i swojego rywala w wyborach prezydenckich Saida Dżaliliego za zbyt ostre podejście w trakcie negocjacji z Zachodem.
Będzie przełom?
"Okres powyborczy może być okazją dla dyplomatycznego przełomu w relacjach Iranu ze Stanami Zjednoczonymi na ogólnym poziomie, ale też w szczególności w sprawach nuklearnych, tym bardziej jest to możliwe w świetle wyników wyborów" - dodaje Rawid. Jedyną gazetą podzielającą stanowisko premiera i ministra obrony jest darmowy, ale za to cieszący się największym nakładem dziennik "Israel Hajom" (Izrael Dzisiaj). Gazeta jest często przyrównywana do tabloidu i znana z wyjątkowego braku krytycyzmu wobec premiera Netanjahu. Komentator "Israel Hajom" uznał Rowhaniego za idealną fasadę dla poczynań najwyższego przywódcy duchowego Iranu ajatollaha Chameneiego. Nawet jeśli jest umiarkowany, "to nadal jest bliskim sojusznikiem Chameneiego i jednym z ojców założycieli Islamskiej Republiki" - pisze w "Israel Hajom" Boaz Bismuth.
Autor: nsz//gak / Źródło: PAP