Izraelska armia zapowiedziała w niedzielę rano wprowadzenie "przerwy taktycznej" w ofensywie na południu Strefy Gazy, by umożliwić dostarczenie Palestyńczykom większej ilości pomocy humanitarnej. Kilkugodzinna przerwa ma powtarzać się codziennie aż do odwołania. Komunikat spotkał się z ostrą krytyką ze strony skrajnie prawicowych ministrów koalicyjnego rządu Benjamina Netanjahu.
Armia oznajmiła, że przerwa będzie obowiązywać w okolicach Rafah od godziny 8 czasu lokalnego (7 czasu polskiego) do godziny 19 (18 czasu polskiego). W komunikacie poinformowano, że takie przerwy będą odbywać się codziennie aż do odwołania.
Przerwa ma na celu umożliwienie dotarcia ciężarówkom z pomocą do kontrolowanego przez Izrael przejścia Kerem Szalom, głównego punktu transportu pomocy, oraz bezpieczne dotarcie do głównej drogi biegnącej z północy na południe i przewiezienie ładunków do innych części Strefy Gazy.
Według wojska przerwa jest skoordynowana z ONZ oraz międzynarodowymi organizacjami pomocowymi.
Ostra reakcja skrajnej prawicy
Komunikat spotkał się z ostrą krytyką ze strony skrajnie prawicowych ministrów koalicyjnego rządu Benjamina Netanjahu. Armia szybko zareagowała, zapewniając, że "przerwa taktyczna" nie oznacza zakończenia walk w południowej Gazie ani żadnej zmiany w kwestii dostępu pomocy humanitarnej do obszarów objętych ofensywą - pisze BBC.
"Fakt, że oświadczenie wzbudziło takie emocje uwydatnia coraz trudniejszą sytuację izraelskiego premiera, uwięzionego pomiędzy kosztami swoich mglistych i dotychczas nieosiągniętych celów wojskowych, jakimi są likwidacja Hamasu i sprowadzenie zakładników do domu, a jego politycznymi sojusznikami, dzięki którym pozostaje u władzy" - komentuje BBC.
Stacja pisze, że organizacje humanitarne dalej będą musiały koordynować swoje działania z izraelską armią. Dyrektor Światowego Programu Żywnościowego w Strefie Gazy Matt Hollingworth, powiedział, że testem będzie to, czy w rezultacie wprowadzenia "taktycznych przerw" w działaniach zbrojnych koordynacja ta stanie się płynniejsza i szybsza. Zaznaczył jednocześnie, że to tylko cześć przeszkód, z jakimi mierzą się agencje dostarczające pomoc do Strefy Gazy.
Hollingworth podkreślił, że południe Strefy Gazy to "obecnie najbardziej niebezpieczny obszar" enklawy z punktu widzenia transportów pomocowych.
Zdaniem ONZ po wejściu żołnierzy izraelskich do Rafah, od 6 maja do 6 czerwca do Strefy Gazy docierało przeciętnie 68 ciężarówek dziennie, znacznie mniej niż w kwietniu, gdy dziennie było 168 takich transportów. To zdecydowanie poniżej potrzeb w Strefie Gazy wynoszących 500 ładunków dziennie.
Źródło: PAP, BBC
Źródło zdjęcia głównego: EPA