"Strefa śmierci" na pięć kilometrów. Rosną obawy o wybuch otwartej wojny

Źródło:
PAP

Niemal codzienne ostrzały izraelskiego lotnictwa i artylerii stworzyły na południowej granicy Libanu pięciokilometrową "strefę śmierci", która nie nadaje się do zamieszkania - przekazał "Financial Times". Naloty są reakcją na regularne ataki Hezbollahu. Rosną obawy o wybuch otwartej wojny.

Zgromadzone dane, w tym analiza zdjęć satelitarnych, sugerują, że w obliczu impasu w negocjacjach mających doprowadzić do dyplomatycznego rozwiązania konfliktu, armia izraelska użyła siły, by stworzyć "nową rzeczywistość" i strefę buforową na pograniczu - pisze brytyjski dziennik. W pięciokilometrowym pasie na północ od niebieskiej linii wyznaczającej granicę Izraela i Libanu izraelskie ataki zniszczyły lub poważnie uszkodziły budynki, infrastrukturę, pola, lasy, a także obiekty militarne Hezbollahu. To wspierane przez Iran szyickie ugrupowanie jest najpoważniejszą siłą militarną i polityczną Libanu i kontroluje południe kraju. Na tym obszarze pozostała tylko garstka cywilów - zaznacza "FT".

Czytaj więcej: Izraelska armia zatwierdziła plany ofensywy na Liban

Trwający od dekad konflikt Hezbollahu z Izraelem zaostrzył się po wybuchu wojny w Strefie Gazy w październiku 2023 r. Libańskie ugrupowanie rozpoczęło regularny ostrzał terenów północnego Izraela w ramach solidarności z Hamasem. Armia izraelska odpowiada atakami na południe Libanu. W ostatnim czasie wzajemne ostrzały się nasiliły, zaostrzyła się również retoryka obu stron, co wzbudza obawy o wybuch wojny na pełną skalę.

Negocjacje bez rezultatów

Negocjacje prowadzone przez USA jak na razie nie przynoszą rezultatu: Izrael żąda wycofania się Hezbollahu z południa Libanu, co zapewniłoby bezpieczeństwo północy kraju, Hezbollah nie chce się zgodzić na porozumienie, dopóki wojska Izrael nie opuszczą Strefy Gazy - przypomina "FT". Według danych ONZ, z południa Libanu wysiedlono jak dotąd ponad 95 tys. osób. W izraelskich atakach zginęło około 90 cywilów i ponad 300 bojowników Hezbollahu - dodaje agencja Reutera. Po stronie izraelskiej z przygranicznych terenów ewakuowano ok. 60 tys. osób, a w ostrzałach zginęło 18 żołnierzy i 10 cywilów.

Napięcie między Izraelem a Libanem

W czwartek wieczorem izraelska armia przekazała, że zabiła w nalocie dronowym na południe Libanu jednego z członków Hezbollahu odpowiedzialnego za naloty na Izrael. W odpowiedzi Hezbollah wystrzelił salwę ok. 40 pocisków. Część z nich została zestrzelona, część spowodowała pożary, nie ma informacji o ofiarach.

Również w czwartek izraelska armia zakończyła tygodniowe ćwiczenia symulujące walki w Libanie. Minister obrony Joaw Galant zapowiedział podczas swojej środowej wizyty w USA, że Izrael nie chce wojny i nadal liczy na rozwiązanie dyplomatyczne. Ostrzegł jednak, że w wypadku jej wybuchu, armia izraelska będzie w stanie "cofnąć Liban do epoki kamienia". Minister spraw zagranicznych Libanu Abdallah Bou Habib przebywa w Brukseli, skąd uda się do Waszyngtonu i Ottawy, by kontynuować wysiłki na rzecz "ograniczania napięć i uniknięcia wojny na dużą skalę, która mogłaby się przerodzić w wojnę regionalną" - przekazała w czwartek państwowa libańska agencja prasowa. Tymczasem jak informuje libański dziennik "Al Akhbar", ambasady zachodnich państw w Bejrucie badają wybrzeże, by wyznaczyć miejsca dogodne do ewakuacji swoich obywateli drogą morską w przypadku wybuchu wojny. Władze m.in. Wielkiej Brytanii, Kanady, Niemiec i Holandii wezwały już do opuszczenia Libanu i nieudawania się do tego państwa.

Autorka/Autor:mjz//mrz

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: ATEF SAFADI/PAP