Kneset we wstępnym głosowaniu poparł wniosek opozycji o rozwiązanie parlamentu. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami propozycja została poparta przez współrządzące ugrupowanie Niebiesko-Biali ministra obrony Beniego Ganca. Likud premiera Benjamina Netanjahu był przeciwny. Teraz wniosek zostanie skierowany do komisji ustawodawczej – podał izraelski "Haarec".
Wniosek o rozwiązanie parlamentu złożyła opozycyjna partia Jesz Atid Telem, a jej lider Jair Lapid oskarża obecny rząd jedności o to, że jest "najgorszy w historii Izraela" i nie radzi sobie z kryzysem wywołanym przez koronawirusa. We wstępnym głosowaniu w środę, za wnioskiem opowiedziało się 61 deputowanych, przy 54 głosach przeciw (w Knesecie zasiada 120 parlamentarzystów).
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami za rozwiązaniem parlamentu zagłosowali deputowani współrządzącego ugrupowania Niebiesko-Biali ministra obrony Beniego Ganca. Przeciw był Likud premiera Benjamina Netanjahu. - Centrowa partia Niebiesko-Biali zagłosuje jutro za rozwiązaniem parlamentu - powiedział Beni Ganc w telewizyjnym wystąpieniu we wtorek.
Pod koniec listopada Beni Ganc zapowiedział powołanie komisji do zbadania korupcji przy zakupie okrętów wojennych, w co zaangażowani są współpracownicy premiera Benjamina Netanjahu. Dziennik "Haarec" nazywał to "najpoważniejszą aferą korupcyjną w historii" Izraela. Choć powołana przez Ganca rządowa komisja ma ograniczone prerogatywy, przewiduje się, że nadwyręży i tak mocno napięte stosunki wewnątrz koalicji rządzącej. - Wybory są nieuchronne - mówił Kan Szlomo Kari z partii Netanjahu (Likud).
Rozwiązanie parlamentu oznaczałoby konieczność przeprowadzenia czwartych w ciągu dwóch lat wyborów do Knesetu. Według ekspertów celem Ganca nie są jednak kolejne wybory, ale wywarcie nacisku na Netanjahu, aby powrócić do koalicyjnej zgody. Nie jest bowiem tajemnicą, jak twierdzą obserwatorzy w Izraelu, że między liderami Likudu i Niebiesko-Białych pojawiają się ciągle tarcia, które uniemożliwiają rządowi skuteczną walkę z koronawirusem.
Jak podał Reuters, wniosek o rozwiązanie parlamentu musi zostać poparty w dwóch kolejnych głosowaniach, co według agencji, może dać czas, by obydwaj politycy – Ganc i Netanjahu – mogli rozwiązać wzajemne różnice. Po środowym głosowaniu wniosek skierowano do komisji ustawodawczej.
Netanjahu: czas nie na wybory, ale na jedność
Poza tym, jak w listopadzie pisał "Times of Israel", Netanjahu może nie chcieć wywiązać się z koalicyjnej umowy o rotacyjnym sprawowaniu funkcji premiera, którą podpisał z Gancem w maju. Zgodnie z jej warunkami Ganc powinien objąć urząd szefa rządu w listopadzie 2021 roku, jednak od tygodni media izraelskie donoszą, że jest to mało prawdopodobne.
- Czas nie na wybory, ale na jedność - zapewniał Benjamin Netanjahu tuż przed oświadczeniem Ganca, a ten mimo to zarzucił premierowi przedkładanie interesu osobistego nad interes Izraela. Wezwał przy tym premiera do jak najszybszego uchwalenia budżetu po to, aby społeczeństwo odzyskało poczucie stabilności.
Gdyby Kneset został jednak rozwiązany, wybory w Izraelu odbyłyby się po raz czwarty w ciągu niespełna dwóch lat. W poprzednich trzech głosowaniach do parlamentu ani Likudowi, ani Niebiesko-Białym nie udało się utworzyć rządu, w związku z tym liderzy obu partii zawarli porozumienie o stworzeniu gabinetu jedności z rotacyjnym przekazywaniem sobie funkcji premiera.
Obecnie w sondażach prowadzi Likud, który wyprzedza radykalnie prawicową partię Jamina Naftalego Beneta, centrowe ugrupowanie Jesz Atid Telem Jaira Lapida, a dopiero czwarte miejsce zajmują Niebiesko-Biali. Z tego też względu, jak pisze AFP, nowe wybory mogłyby wypchnąć Ganca z politycznego pierwszego planu.
Źródło: PAP, Reuters, Haarec