Izrael deportuje wszystkich 680 cudzoziemców zatrzymanych podczas ataku na flotyllę propalestyńskich aktywistów. - Uzgodniono, że zatrzymani będą deportowani natychmiast - napisał rzecznik premiera Nir Hefez w oficjalnym oświadczeniu. USA wciąż nie zajęły stanowiska w sprawie incydentu, a Włochy wzywają do międzynarodowego dochodzenia.
Według agencji Reutera, wśród deportowanych będą również te osoby, którym zagrożono wcześniej postępowaniem sądowym, oskarżając je o atak na izraelskich żołnierzy.
AFP poinformowało natomiast, że deportowanie propalestyńskich aktywistów rozpoczęto już we wtorek. Również we wtorek wieczorem izraelska policja imigracyjna podała, że ponad 120 osób pochodzących z krajów arabskich będzie deportowanych do Jordanii. Pozostali zatrzymani zostali przetransportowani do więzienia Beersheva (na południu Izraela), gdzie sędziowie odpowiedzialni za sprawy imigracyjne zajmą się w najbliższych dniach przygotowaniem ich deportacji.
48 cudzoziemców zatrzymanych podczas akcji przeciw flotylli zostało hospitalizowanych. W szpitalu pozostaje również sześciu izraelskich żołnierzy, którzy zostali ranni podczas akcji.
USA: ostrożnie
USA wstrzymuje się od zajęcia stanowiska w tej sprawie. Sekretarz stanu USA Hillary Clinton zaapelowała o ostrożność, a sama, podobnie jak pozostali przedstawiciele Białego Domu, powstrzymała się od potępienia wprost ataku na konwój. - Z naszej perspektywy sytuacja jest bardzo trudna i wymaga ostrożnych i wnikliwych odpowiedzi ze strony wszystkich zainteresowanych - oznajmiła Clinton.
Prezydent Barack Obama z kolei w telefonicznej rozmowie z premierem Turcji Recepem Tayyipem Erdoganem złożył kondolencje z powodu śmierci tureckich aktywistów, którzy zginęli w tym incydencie. Ankara, która jest ważnym sojusznikiem USA w regionie, zareagowała oburzeniem na poniedziałkowe wypadki, a Erdogan nazwał incydent "krwawą masakrą".
- Prezydent podkreślił konieczność znalezienia lepszych metod dostarczania pomocy humanitarnej ludziom w Strefie Gazy, które nie podważałyby bezpieczeństwa Izraela - poinformował Biały Dom w oficjalnym komunikacie. Erdogan odparł, że ma nadzieję, że Stany Zjednoczone wesprą zdecydowanie "wiarygodne, bezstronne i przejrzyste śledztwo dotyczące faktów związanych z tą tragedią."
Włochy: potrzebne dochodzenie
Takiego właśnie dochodzenia domaga się premier Włoch Silvio Berlusconi, który w oficjalnej nocie wyraził głębokie zaniepokojenie z powodu "licznych ofiar cywilnych"
- Wyrażamy pragnienie, aby uniknięto wszelkiej akcji, która mogłaby dalej podnieść napięcie i zaszkodzić dialogowi oraz zachęcamy Izrael, by dał zdecydowany sygnał dla rozwiązania sytuacji humanitarnej w Gazie - dodał szef rządu w Rzymie. W incydencie uczestniczyło sześciu Włochów.
700 osób w konwoju
W poniedziałkowym szturmie komandosów na konwój statków wiozących pomoc humanitarną dla Strefy Gazy zginęło, według danych armii izraelskiej, dziewięciu propalestyńskich aktywistów. Według izraelskich władz, do starcia doszło na jednym z przechwyconych statków, gdy aktywiści zaatakowali izraelskich komandosów, raniąc siedmiu i zabierając im dwie sztuki broni palnej.
W składającej się z sześciu jednostek ekspedycji z pomocą humanitarną uczestniczyło ponad 700 osób reprezentujących 50 krajów; ponad połowę pasażerów stanowili obywatele tureccy. Wśród działaczy płynących do Gazy byli też Niemcy, Francuzi, Włosi, Brytyjczycy Irlandczycy i Grecy. Akcja sił izraelskich wywołała falę oburzenia i protestów na całym świecie, w tym zwłaszcza w krajach muzułmańskich.
Źródło: PAP, tvn24.pl