Trump i Putin spotkają się na Alasce. Co na to mieszkańcy tego stanu?

Widok na miasto Anchorage na Alasce
USA. Anchorage przygotowuje się na przyjazd Trumpa i Putina
Źródło: TVN24
Prezydenci USA i Rosji spotkają się w tym tygodniu w Anchorage na Alasce. Reakcje mieszkańców tego stanu na planowaną wizytę są mieszane. Zauważają, że tak Trump, jak i Putin niekoniecznie mogą tu liczyć na ciepłe przyjęcie. Wielu liczy jednak, że samo spotkanie będzie "historycznym wydarzeniem".
Kluczowe fakty:
  • W Anchorage do dziś widoczne są rosyjskie wpływy. Alaska należała do Rosji do 1867 roku.
  • Eksperci wskazują, że rosyjska agresja na Ukrainę zmieniła podejście mieszkańców Alaski do Rosji.
  • Co mówią mieszkańcy tego stanu przed spotkaniem Trumpa i Putina?

Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump ogłosił w ubiegłym tygodniu, że w piątek 15 sierpnia spotka się na Alasce z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Biały Dom poinformował, że do szczytu dojdzie na terenie amerykańskiej bazy wojskowej Elmendorf-Richardson w Anchorage. Wizyta rosyjskiego dyktatora już teraz wzbudza emocje wśród mieszkańców największego stanu USA. Dziennikarze agencji Reutera rozmawiali na ten temat z mieszkańcami Anchorage. Mieszka w nim prawie 300 tys. osób - niemal połowa ludności tego stanu.

"Historyczne wydarzenie" na Alasce

Pracujący w miejscowym radiu Pete Nolan określił spotkanie prezydentów USA i Rosji jako "historyczne wydarzenie". - Myślę, że dla Alaski, dla Anchorage, udział w czymś takim będzie również niezwykle ekscytujący - przyznał 69-latek. 38-letni Tyler Wilson jest bardziej sceptyczny. - Samo spotkanie jest interesujące, ale wydaje mi się, że to nie nasza sprawa. Uważam, że dalsze zaangażowanie Trumpa i wspieranie Ukraińców jest sprzeczne z jego deklarowanymi celami "America First" (po pierwsze Ameryka - red.) - ocenił.

Pisarka Pam Cravez w rozmowie z Reutersem wyznała, że wizytę prezydentów traktuje jako okazję do protestu przeciwko polityce imigracyjnej, fiskalnej i gospodarczej Trumpa. Dała też do zrozumienia, że Putin niekoniecznie będzie tu mile widziany. - Rosyjscy odkrywcy mieli tutaj bardzo złą reputację i nie sądzę, by teraz coś się zmieniło - oceniła. Inna mieszkanka Anchorage, Jess Brown, przed kamerami przyznała, że po mieście zaczęły już krążyć teorie spiskowe związane ze spotkaniem przywódców. - Najbardziej szalona z nich głosi, że Alaska zostanie przekazana Rosji, by zakończyć wojnę w Ukrainie - przekazała Brown.

Widok na miasto Anchorage
Widok na miasto Anchorage
Źródło: Shutterstock

- O, udało ci się zarezerwować pokój? Szczęściarz z ciebie - mówi PAP Jeff Landfield, dziennikarz i właściciel portalu Alaska Landmine z Anchorage. - Pierwsza moja myśl, kiedy to usłyszałem, to: jak oni znajdą miejsce dla wszystkich tych dygnitarzy z Rosji, dziennikarzy, Secret Service. Przecież to szczyt sezonu turystycznego - dodał.

Jak zaznacza dziennikarz, w Anchorage wszyscy są podekscytowani, choć niekoniecznie oznacza to, że Trump i Putin mogą liczyć na ciepłe przyjęcie. - To prawdopodobnie największy szczyt w historii tego miejsca. Wielu ludzi uważa, że o Alasce na co dzień nikt nie pamięta. To jest miejsce, które odwiedza się podczas rejsu raz w życiu, taka ciekawostka. Ale teraz otrzymuję telefony i wiadomości od ludzi, z którymi nie rozmawiałem od lat. Wszyscy się tym interesują - relacjonuje.

"Coraz bardziej lewicowe" miasto i republikański entuzjazm

Cytowany już Jeff Landfield w rozmowie z PAP zauważył, że w ciągu ostatnich lat Anchorage stało się znacznie bardziej lewicowym miastem, ma radę miasta i burmistrza z Partii Demokratycznej i wielu ludzi nie lubi ani Trumpa, ani Putina i daje o tym znać w mediach społecznościowych i listach do redakcji.

Entuzjazmu z powodu wyboru miejsca spotkania przywódców nie kryją jednak alaskańscy republikanie. Gubernator stanu Mike Dunleavy zamieścił na platformie X post, w którym stwierdził, że "Alaska w ciągu wieków była mostem między narodami, a dziś pozostajemy bramą do dyplomacji, handlu i bezpieczeństwa w jednym z najbardziej newralgicznych regionów na Ziemi".

Senatorka Lisa Murkowski w tym samym serwisie przekazała, że choć nadal "jest głęboko nieufna wobec Putina i jego reżimu", ma nadzieję, że rozmowy amerykańsko-rosyjskie pomogą zakończyć wojnę w Ukrainie "na sprawiedliwych warunkach".

Rosyjskie ślady na Alasce

Chociaż od chwili, gdy Stany Zjednoczone kupiły od Rosji Alaskę upłynęło ponad 158 lat, rosyjskie wpływy wciąż są tutaj widoczne, choćby we wspomnianym już Anchorage. Działa tu "niewielka sieć sklepów spożywczych sprzedających rosyjską żywność, a restauracja w centrum miasta, popularna wśród nocnych bywalców, specjalizuje się w pielmieni" (znanych m.in. w Rosji pierogach) - podał w niedzielę "New York Times".

Według cytowanego przez "NYT" politologa Brandona Boylana z Uniwersytetu Alaski w Fairbanks, nastawienie Amerykanów z Alaski do Rosjan w ostatnich latach uległo zmianie. - Po zimnej wojnie, podczas której Alaska stanowiła linię frontu obrony przeciwrakietowej przed Związkiem Radzieckim, stan ten znalazł się w centrum wysiłków na rzecz pogłębienia więzi między Stanami Zjednoczonymi a nowo utworzoną Federacją Rosyjską - powiedział Boylan. - Wybuch wojny w Ukrainie odwrócił tę odwilż we wzajemnych stosunkach - dodał. - Jeśli napięcie na linii USA-Rosja wzrośnie, myślę że najdotkliwiej odczujemy to na Alasce - ocenił politolog.

David Ramseur, który współpracował z dwoma gubernatorami Alaski, ocenił w rozmowie z "NYT", że współpraca międzynarodowa zaczęła słabnąć wraz z dojściem Putina do władzy na początku XXI wieku. Podkreślił przy tym, że napięcia "pogłębiły się" po inwazji na Ukrainę w 2022 roku. Władze Anchorage zdecydowały wówczas o zawieszeniu współpracy z rosyjskim miastem Magadan przekonując, że "nie można przymykać oczu na działania rosyjskiego rządu".

Czytaj także: