Co najmniej dwie osoby zginęły, a cztery zostały poważnie ranne po ataku w centrum Tel Awiwu, gdzie nieustalony sprawca otworzył ogień, a potem uciekł. W piątek rano izraelskie służby bezpieczeństwa przekazały, że po kilkugodzinnej obławie napastnik został zabity.
Do ataku doszło w czwartek wieczorem. "Terrorysta otworzył ogień z bliskiej odległości, następnie uciekł. Kilka osób zostało rannych" - informował rzecznik policji Eli Levy w telewizji Channel 13. "Nie wychodźcie z domów. Nie wystawiajcie głów przez okno. Trzymajcie się z dala od balkonów" - ostrzegł.
Później miejscowe władze poinformowały, że w ataku zginęły co najmniej dwie osoby.
Służby ratunkowe przekazały, że otrzymały doniesienia o strzałach w "kilku miejscach" w rejonie śródmieścia. Co najmniej jedna z tych strzelanin miała miejsce przy zatłoczonej ulicy handlowej Dizengoffa, gdzie jest wiele barów i restauracji. Na miejscu pojawili się funkcjonariusze policji.
W piątek rano przedstawiciel izraelskiej agencji bezpieczeństwa Shin Bet poinformował, że terrorysta, który w czwartek przeprowadził zbrojny atak w Tel Awiwie, został zlokalizowany i zneutralizowany. Mężczyzna, Palestyńczyk z okupowanego Zachodniego Brzegu, zginął w pobliżu meczetu w Jaffie, dzielnicy Tel Awiwu.
Pod koniec marca w pobliżu Tel Awiwu, w mieście Bene Berak, jadący na motocyklu napastnik otworzył ogień do przechodniów. Sprawca ataku został zastrzelony. Władze uznały to za zamach terrorystyczny.
Dzisiejsze tragiczne wydarzenie w Tel Awiwie to już czwarty śmiertelny atak, do jakiego doszło w Izraelu na przestrzeni dwóch tygodni.
Źródło: Reuters, PAP