Dziennikarz pozostanie w areszcie. Kreml "nie może na to wpłynąć"

Źródło:
PAP, TASS, BBC

Oskarżony o zdradę stanu były dziennikarz Iwan Safronow pozostanie w areszcie śledczym. Sąd w Moskwie nie przychylił się do prośby jego adwokatów, nie wziął także pod uwagę poręczenia, jakie złożyli za Safronowa redaktorzy naczelni renomowanych mediów.

Oglądaj TVN24 w internecie na TVN24 GO>>>

Czwartkowa rozprawa, na której Moskiewski Sąd Miejski rozpatrywał apelację od decyzji sądu niższej instancji o umieszczeniu Iwana Safronowa w areszcie, odbyła się za zamkniętymi drzwiami. Dziennikarzy wpuszczono tylko na ogłoszenie werdyktu. Sąd ogłosił, że odrzuca apelację obrońców, a jednocześnie nakazał usunąć z decyzji sądu niższej instancji sformułowanie, że Safronow współpracował z funkcjonariuszem wywiadu czeskiego.

Obrońcy byłego dziennikarza żądali usunięcia tego zdania wskazując, że sformułowanie to zakłada jego winę. Ich zdaniem sąd niższej instancji nie dysponował żadnymi danymi, które pozwalałyby uznać, że ich klient przez dłuższy czas współpracował z czeskimi służbami specjalnymi.

Śledzeni przez FSB

Po raz pierwszy adwokaci Safronowa w czwartek zapoznali się z materiałami sprawy karnej zawierającymi informacje stanowiące tajemnicę państwową. Jak wyjaśnił Iwan Pawłow, jeden z prawników Safronowa, są to dane o działaniach operacyjnych i śledczych podjętych wobec Safronowa, dlatego obrona nie będzie ich rozgłaszać. Drugi z obrońców, Daniił Nikiforow, odmówił podpisania zobowiązania do nierozgłaszania informacji i kazano mu opuścić salę rozpraw.

Pawłow dowodził, że zarzuty wobec Safronowa są sformułowane w sposób "niekonkretny" i zawierają odwołania do ekspertyz sporządzonych przez MSW i Federalną Służbę do spraw Współpracy Wojskowo-Technicznej. Ujawnił również mediom, że od 13 lipca adwokaci zorientowali się, że są śledzeni przez funkcjonariuszy Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB).

Poręczenie redaktorów naczelnych

Składając apelację obrońcy prosili o zastosowanie wobec Safronowa innego tzw. środka zapobiegawczego zamiast osadzenia w areszcie. Za dziennikarza, zatrudnionego wcześniej w renomowanych dziennikach "Kommiersant" i "Wiedomosti", poręczyli redaktorzy naczelni niezależnej "Nowej Gaziety" i telewizji Dożd oraz rosyjskiego wydania magazynu "Forbes".

Ponadto redaktorzy naczelni dzienników "Wiedomosti" i "Kommiersant" podpisali pozytywne opinie na jego temat.

Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow oświadczył wcześniej, że Kreml "nie może wpłynąć na decyzję o pozostawieniu Safronowa w areszcie bądź jego zwolnieniu". - Mogę jeszcze raz potwierdzić, że znamy dobrze Safronowa, pracowaliśmy z nim niejeden rok. Był on akredytowanym dziennikarzem, gdy prezydent Władimir Putin był premierem i później, gdy Putin powrócił na fotel prezydencki. Safronow jest nam znany jako bardzo utalentowany, dobry dziennikarz - powiedział Pieskow.

Podejrzany o zdradę stanu

30-letni Safronow jako dziennikarz specjalizował się w tematyce obronności, kosmosu i przemysłu zbrojeniowego. Pracował także w zespole dziennikarzy akredytowanych na Kremlu. Z mediów odszedł w maju, obejmując stanowisko doradcy Dmitrija Rogozina, szefa rosyjskiej agencji kosmicznej Roskosmos.

Dziennikarz został zatrzymany 7 lipca w Moskwie jako podejrzany o zdradę stanu. Zdaniem śledczych Safronow przekazał w 2017 roku służbom specjalnym Czech tajne dane na temat współpracy wojskowo-technicznej Rosji "z jednym z krajów bliskowschodnich bądź krajów Afryki", przy czym dane te otrzymały ostatecznie Stany Zjednoczone.

Przyjaźń z Martinem Laryszem

Agencja TASS, powołując się na źródła w rosyjskim wywiadzie, podała w czwartek, że Safronow wielokrotnie spotykał się z pracownikiem czeskich tajnych służb Martinem Laryszem, który w latach 2010-2012 roku pracował w Moskwie jako dziennikarz gazety "Lidove noviny". TASS przekazała, że Larysz kierował później czeskim Centrum Analiz i Prewencji Bezpieczeństwa, które przygotowuje raporty o bezpieczeństwie w Europie Wschodniej i Afryce. "Działalność tego ośrodka jest ściśle związana z pracą czeskich służb specjalnych, a sam Larysz jest ich pracownikiem" - mówił rozmówca agencji. 

W liście przekazanym rosyjskiej sekcji BBC Larysz napisał, że poznał Safronowa w 2012 roku i z czasem się z nim zaprzyjaźnił. Zawodowo w rozmowach poruszali tematy dotyczące polityki, gospodarki i bezpieczeństwa. Czeski analityk przyznał, że "był zszokowany aresztowaniem Safronowa". "Nadal nie rozumiem, dlaczego został zatrzymany. Nie rozumiałem też oficjalnego powodu, ponieważ Iwan był dziennikarzem - więc nie miał i nie mógł mieć dostępu do materiałów zawierających tajemnicę państwową" - napisał w liście. Larysz utrzymywał, że on także nie ma dostępu do tajnych danych i nigdy nie miał. "Jako ekspert w Czechach nie mam dostępu do żadnych tajnych materiałów i żadna agencja rządowa mi ich po prostu nie przekaże. To kompletny nonsens" - stwierdził. 

Safronow odrzuca oskarżenia dotyczące zdrady stanu.

W Rosji grozi za to kara od 12 do 20 lat pozbawienia wolności. Po aresztowaniu Safronowa wielu komentatorów wskazywało, że z powodu niejasnych sformułowań ustawy o tajemnicy państwowej podobne zarzuty grożą każdemu dziennikarzowi zajmującemu się nie tylko problematyką sił zbrojnych i służb specjalnych, ale też przemysłu i gospodarki, czy nauki i techniki.

Autorka/Autor:tas/mtom

Źródło: PAP, TASS, BBC