"Iwan Groźny" na wózku. Ruszył proces o mord 28 tys. Żydów

Aktualizacja:

W Monachium, z ponad godzinnym opóźnieniem, rozpoczął się jeden z ostatnich wielkich procesów o zbrodnie dokonane w czasie II wojny światowej. Przed tamtejszym sądem stanął John Demjaniuk, domniemany były strażnik w hitlerowskim obozie koncentracyjnym Sobibór. Jest on oskarżony o pomoc w zamordowaniu prawie 28 tys. Żydów.

Renata Kijowska, Fakty TVN z Monachium
Renata Kijowska, Fakty TVN z Monachium

Jak relacjonuje z Monachium dziennikarka Faktów TVN Renata Kijowska, Demjaniuk wjechał na salę sądową na wózku inwalidzkim. Reporterka mówiła o rozdźwięku, jaki pojawił się w tej sprawie. Świadkowie wydarzeń w Sobiborze mówią: to poza, udawane cierpienie. Innego zdania jest obrona, która twierdzi, że łamane są prawa człowieka.

Na sali sądowej obecni są stale lekarze.

Rozprawa do maja

Sprawa będzie toczyć się do maja 2010 roku. Sąd w Monachium przewidział 35 dni. Biegli lekarze orzekli, że ciężko chory Demjaniuk może brać udział w rozprawach. Zastrzegli jednak, że nie dłużej niż przez dwie 90-minutowe sesje dziennie.

W roli oskarżycieli posiłkowych wystąpi 35 osób, w większości holenderskich Żydów, którzy stracili krewnych w Sobiborze. To więcej niż w jakimkolwiek innym dotychczasowym procesie o zbrodnie Holokaustu.

Zeznawać będą również: 82-letni pochodzący z Polski Thomas Blatt, który zdołał uciec z Sobiboru w czasie powstania więźniów w 1943 r., oraz 88-letni Holender Jules Schelvis, także były więzień obozu zagłady.

Demjaniuk urodził się na Ukrainie. Na początku drugiej wojny światowej był żołnierzem Armii Czerwonej. W 1942 r. trafił do niemieckiej niewoli. Tu jego historia się kończy.

Dokumenty mówią

Dokumenty dowodowe mówią co innego. Prokuratura jest zdania, że Demjaniuk został wysłany do obozu szkoleniowego formacji SS w Trawnikach, z którego wywodzili się strażnicy stanowiący późniejszą obsługę obozów koncentracyjnych i obozów zagłady. Po szkoleniu był kierowany do pełnienia służby w obozie na Majdanku, w Sobiborze i obozie zagłady Treblinka II.

Główny dowód przeciwko Demjaniukowi to potwierdzenie służby w SS z numerem 1393. Według odręcznej notatki na dokumencie w marcu 1943 roku został odkomenderowany do Sobiboru. Adwokaci oskarżonego twierdzą, że dokument nie jest autentyczny.

Obóz ten nadzorowało około 30 niemieckich żołnierzy SS oraz ponad 100 wyszkolonych w Trawnikach strażników ukraińskich.

Amerykańskie lata

Po wojnie Demjaniuk został zarejestrowany w Niemczech jako tzw. przesiedleniec (displaced person). W 1952 r. wraz z rodziną trafił do Stanów Zjednoczonych. Przez ćwierć wieku prowadził normalne, ustabilizowane życie.

Jego spokój skończył się w 1975 r. Wtedy to redaktor wydawanego w Nowym Jorku przez ukraińskich imigrantów tygodnika "News from Ukraine", sympatyzujący z komunistami Michael Hanusiak przedstawił amerykańskim władzom imigracyjnym listę Ukraińców, podejrzanych o kolaborację z nazistami. Na liście był też John Demjaniuk.

W Izraelu odnaleźli się ocaleli z Zagłady świadkowie, którzy rozpoznali na opublikowanej starej fotografii Demjaniuka osławionego "Iwana Groźnego", który obsługiwał komory gazowe w Treblince.

W 1981 r. Demjaniuk stracił obywatelstwo. W 1986 został wydany Izraelowi. Dwa lata później skazano go na śmierć. Wyroku nie wykonano, Sąd Najwyższy uchylił go ze względu na niewystarczające dowody.

Stracił obywatelstwo. Dwa razy

Demjaniuk wrócił do Stanów Zjednoczonych i odzyskał obywatelstwo. W 2002 r. stracił je ponownie, gdy amerykański sąd uznał dowody, iż był on strażnikiem w hitlerowskich obozach zagłady. USA były gotowe deportować Demjaniuka na Ukrainę, do Niemiec albo do Polski.

Monachijski sąd zdecydował się wydać nakaz aresztowania Demjaniuka dopiero w marcu 2009 r. 12 maja, po przegraniu apelacji przed Sądem Najwyższym, Demjaniuk został przetransportowany samolotem do Monachium.

Niezgoda na ekstradycję

Do ekstradycji a potem do procesu nie chciała dopuścić rodzina Demjaniuka. Jej zdaniem stan jego zdrowia nie pozwala na udział w rozprawach. Demjaniuk cierpi na wstępne stadium białaczki, ma też problemy z kręgosłupem.

Specjaliści nie wykluczają, że może dojść do przerwania procesu, gdy oskarżony okaże się zbyt słaby, aby wytrzymać rozprawy.

W rozmowie z PAP, Christoph Burchard ekspert z Uniwersytetu w Tybindze powiedział, że proces będzie niezwykle skomplikowany. Żaden ze świadków nie jest bowiem w stanie zidentyfikować Demjaniuka jako strażnika z Sobiboru.

Źródło: PAP