Israel Kac zaatakował Kerry'ego. "Wstydź się"


Izraelski minister transportu Israel Kac potępił słowa sekretarza stanu USA Johna Kerry'ego, który miał stwierdzić, że jeśli Izrael nie doprowadzi wkrótce do porozumienia pokojowego z Palestyńczykami, to może przekształcić się w państwo apartheidu. Amerykanin utrzymuje, że źle zrozumiano jego słowa i nic takiego nie powiedział.

"Kerry, wstydź się. Są słowa, których nie można używać. W tym dniu narodowych obchodów upamiętniających ofiary Holokaustu amerykański sekretarz stanu przedstawia nas jako państwo apartheidu, nas, państwo, które jest zagrożone zniszczeniem" - napisał na Facebooku oburzony Israel Kac, członek Likudu, partii premiera Bejnamina Netanjahu.

Kerry zaprzecza oskarżeniom. - Nie sądzę, abym kiedykolwiek publicznie, czy prywatnie powiedział, że Izrael jest państwem apartheidu, czy też zamierza się nim stać - podkreślił Kerry w swym oświadczeniu. - Nie urodziłem się wczoraj, aby nie wiedzieć, że słowa mogą być źle zrozumiane, nawet w sposób niezamierzony, i jeśli mógłbym cofnąć taśmę, wybrałbym inne słowo - podkreślił minister. Również Departament Stanu oświadczył, że minister "nigdy nie nazwał Izraela państwem apartheidu". Resort nie zaprzeczył jednak, że Kerry użył słowa opisującego system segregacji społecznej, funkcjonujący w latach 1948-1994 w Republice Południowej Afryki.

Doniesienia z zamkniętej sali

Kerry wypowiadał się na ten temat w piątek podczas zamkniętego spotkania z wysokimi rangą urzędnikami państwowymi i ekspertami z USA, krajów Europy Zachodniej, Rosji i Japonii. O przebiegu spotkania poinformowała w poniedziałek AFP, powołując się niedzielny artykuł na portalu "Daily Beast".

- Dwustronne porozumienie to jedyne rozwiązanie. Jednolite państwo (izraelskie) niesie ze sobą zagrożenie przekształcenia się w państwo apartheidu z obywatelami drugiej kategorii; może też stać się krajem, który zniszczy swój potencjał dążąc do stworzenia państwa żydowskiego - miał wg mediów powiedzieć Kerry.

Amerykański sekretarz stanu miał również podkreślić, że fiasko procesu pokojowego na Bliskim Wschodzie może doprowadzić też do ponownej eskalacji przemocy ze strony Palestyńczyków, która będzie wymierzone w Izrael. Jednocześnie Kerry miał skrytykować władze izraelskie za posunięcia, które oddalają perspektywę porozumienia. Wśród nich - zdaniem mediów - wymienił program rozbudowy osiedli żydowskich. Zwrócił jednak uwagę, że wina za obecny impas spoczywa również na przedstawicielach palestyńskich władz.

Kerry miał również zapowiedzieć, że w związku z obecną sytuacją nie może wykluczyć, iż w pewnym momencie przedstawi negocjującym stronom projekt autorskiego porozumienia pokojowego, które będzie mieć charakter "zaakceptujcie je, albo odrzućcie".

Zmiana frontu?

"Daily Beast" zwraca uwagę, że do tej pory przedstawiciele amerykańskiej administracji bardzo ostrożnie oceniali politykę Izraela wobec Palestyńczyków. Szczególnie rzadko sięgali po pojęcie "apartheid", które odnosi się do polityki segregacji rasowej prowadzonej w przeszłości m.in. przez władze RPA.

Komentując wypowiedź Kerry'ego rzeczniczka Departamentu Stanu Jen Psaki podkreśliła, że wyraził on swoją opinię, która jest podzielana przez innych, iż drogą do pokoju na Bliskim Wschodzie jest dwustronne porozumienie Izraela z Palestyńczykami.

- Jedynym sposobem, aby oba narody żyły bezpiecznie w pokoju jest dwustronne porozumienie. Bez niego poziom bezpieczeństwa i dobrobytu obywateli Izraela i Palestyńczyków będzie niższy, niż na to zasługują - powiedziała Psaki "Daily Beast".

W rozmowach trwa pat

Trwająca od dziewięciu miesięcy najnowsza faza rozmów pokojowych między Izraelem a Palestyńczykami przechodzi głęboki kryzys. Negocjacje prowadzone pod egidą amerykańskiego sekretarza stanu miały być oparte na „środkach budujących wzajemne zaufanie”.

Izrael miał zwolnić w trakcie rozmów w czterech turach 104 palestyńskich więźniów odsiadujących wieloletnie wyroki. W zamian Palestyńczycy mieli wstrzymać się ze staraniami o członkostwo w międzynarodowych organizacjach i przyłączanie się do międzynarodowych traktatów i układów. Gdy Izrael spóźniał się ze zwolnieniem ostatniej tury więźniów, Palestyńczycy ogłosili na początku kwietnia przystąpienie do 15 traktatów i porozumień międzynarodowych.

Dyplomacja amerykańska zakładała, że porozumienie ramowe w sprawie wzajemnego uznania państw żydowskiego i palestyńskiego, kwestii bezpieczeństwa, wymiany terytoriów, przebiegu granic, sprawy palestyńskich przesiedleńców oraz statusu Jerozolimy, której wschodnią część Palestyńczycy uważają za swą stolicę, uda się osiągnąć w kwietniu obecnego roku.

Autor: iwan,mk//tka / Źródło: PAP