"Denuklearyzacja Korei Północnej jest celem nieosiągalnym"


Nie potrzebujemy teraz okrzyków bojowych czy dyplomacji megafonowej. Potrzebujemy roztropnej, spokojnej dyplomacji - mówił o reakcji Unii Europejskiej na działania reżimu Kim Dzong Una organizator Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa Wolfgang Ischinger. W wywiadzie dla "Der Tagesspiegel" ocenił, że Unia "może pomóc tym, którzy są zainteresowani deeskalacją, nie przeceniając przy tym swoich własnych możliwości".

Zdaniem byłego wiceszefa MSZ Niemiec Unia Europejska powinna przyczynić się do deeskalacji konfliktu poprzez "rozwinięcie wspólnego, wyraźnego stanowiska".

- Nie potrzebujemy teraz okrzyków bojowych czy dyplomacji megafonowej. Potrzebujemy roztropnej, spokojnej dyplomacji. W tym zakresie Unia Europejska może pomóc tym, którzy są zainteresowani deeskalacją, nie przeceniając przy tym swoich własnych możliwości - podkreślił Ischinger w rozmowie z dziennikiem.

Nie wolno myśleć, że "problem jest daleko"

Ostrzegł jednocześnie przed założeniem, że "problem jest daleko" i "nie dotyczy bezpośrednio Europy". Według eksperta ds. bezpieczeństwa międzynarodowego to myślenie "iluzyjne", które prowadzi do "tragicznej i błędnej oceny sytuacji".

Ischinger podkreślił ponadto, iż "najważniejsze w obecnie rozgrzanej atmosferze" to "wyraźne zdefiniowanie celów Zachodu", za którego zadanie uznał między innymi zasygnalizowanie, iż "nie zmierza do zmiany reżimu" w Pjongjangu.

"Musimy być także świadomi, że w przewidywalnej przyszłości denuklearyzacja Korei Północnej jest celem nieosiągalnym, wymarzonym" - podkreślił. - Osiągalnym celem mogłoby być - według byłego dyplomaty - tak zwane podwójne zamrożenie, czyli porzucenie przez Pjongjang kolejnych testów nuklearnych w zamian za zrezygnowanie ze wspólnych manewrów wojsk USA i Korei Południowej, które reżim Kim Dzong Una traktuje jako zagrożenie. Zdaniem organizatora Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa cel ten można osiągnąć poprzez "dokręcanie śruby sankcji". Obok kolejnych sankcji wymienił także "dialog" oraz "gotowość do negocjacji" jako możliwe środki wywierania presji na rząd Korei Płn. Ischinger opowiedział się także za czynnym udziałem Chin w negocjacjach z reżimem Kim Dzong Una.

- Klucz do sukcesu w każdej inicjatywie dyplomatycznej podjętej wobec Korei Północnej leży we współpracy z Pekinem. Chodzi o to, by nakłonić Chiny do przejęcia roli odpowiedzialnego przywódcy - oznajmił Ischinger. Według byłego dyplomaty kolejne sankcje "mają sens wtedy, jeżeli zostaną uchwalone we wzajemnym porozumieniu z Radą Bezpieczeństwa ONZ".

Istotne jest również jego zdaniem, by państwa członkowie Rady Bezpieczeństwa ONZ, w tym także Stany Zjednoczone, dały Pjongjangowi "wyraźny sygnał", iż "nie zaatakują" Korei Północnej w ramach "ataku prewencyjnego".

Według Ischingera wyjątek stanowić ma atak odwetowy - czyli reakcja na agresję ze strony reżimu Kima.

[object Object]
Korea Północna wystrzeliła kolejne dwa niezidentyfikowane pociskiReuters
wideo 2/8

Groźba eskalacji większa niż kilka miesięcy temu

W ocenie Ischingera groźba "eskalacji militarnej" jest obecnie większa niż jeszcze kilka miesięcy temu. Jego zdaniem do eskalacji przyczynił się nie tylko sam reżim w Korei Północnej, lecz także USA. Ekspert ocenił, że obie strony "nie przebierają w słowach" i zaznaczył, że na pierwszym planie powinna stać "deeskalacja werbalna".

Słowa prezydenta USA Donalda Trumpa o "niezaakceptowaniu Korei Północnej jako mocarstwa atomowego" sprawiły według niemieckiego polityka, że oba państwa znalazły się pod ogromną presją.

- To właśnie czyni nasze położenie tak niebezpiecznym - podsumował Ischinger.

Autor: kg/tr / Źródło: PAP, Tagesspiegel

Źródło zdjęcia głównego: KCNA

Tagi:
Raporty: