Iran oskarża MAEA. "Sabotażyści mogli przeniknąć do Agencji"

Irański obiekt nuklearny w ArakuWikipedia

Sabotażyści chcący wykoleić irański program nuklearny mogli przeniknąć do Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA) - oświadczył szef irańskiego programu atomowego Ferejdun Abbasi-Dawani. Tymczasem kanclerz Niemiec Angela Merkel powiedziała, Teheran stwarza swoimi działaniami zagrożenie dla całego świata.

- Terroryści i sabotażyści mogli przeniknąć do Agencji, by stamtąd pod przykrywką prowadzić działania [przeciwko Iranowi - red.] - powiedział Abbasi-Dawani w poniedziałek podczas obrad Konferencji Generalnej MAEA w Wiedniu.

Zamach w Fordo

Jako przykład wymienił zamach bombowy na zakłady atomowe w Fordo 17 sierpnia, podczas którego przecięte zostały kable dostarczające energię elektryczną. - To sposób na zniszczenie wirówek do wzbogacania uranu - dodał irański fizyk, przypominając, że już następnego dnia ONZ-owscy inspektorzy domagali się od władz Iranu zezwolenia na niezapowiedzianą kontrolę obiektu.

Abbasi-Dawani kieruje irańskim programem atomowym od lutego 2011 roku. Naukowiec był wcześniej sam obiektem zamachu, w którym doznał lekkich obrażeń. W ramach ONZ, ale bez ścisłej kontroli Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej z siedzibą w stolicy Austrii to specjalistyczna agenda ONZ, niepodlegająca jednak ścisłej kontroli tej organizacji. Do jej głównych zadań należy rozwój badań, wymiana informacji dotyczących pokojowego wykorzystania energii jądrowej oraz opracowanie norm bezpieczeństwa.

Dyplomacja ma szanse powodzenia

Także we wtorek Angela Merkel oceniła, że polityczne rozwiązanie sporu wokół irańskiego atomu jest jeszcze możliwe. Dodała jednak, że Teheran stwarza swoją postawą zagrożenie nie tylko dla Izraela, ale dla całego świata. - Popieram rozwiązanie polityczne i wierzę, że dotarliśmy do miejsca, gdzie poszukiwania politycznego rozwiązania się wyczerpały - powiedziała kanclerz Niemiec na konferencji prasowej w Berlinie. Spotkanie z Ashton Tymczasem szefowa dyplomacji UE Catherine Ashton spotka się we wtorek w Stambule z irańskim negocjatorem ds. nuklearnych Saidem Dżalilim; nie będzie to jednak formalna runda negocjacji w sprawie irańskiego programu nuklearnego - powiedziała w poniedziałek rzeczniczka Ashton.

Będzie to "okazja, by po raz kolejny przedstawić Iranowi potrzebę pilnego i znaczącego kroku w celu budowy zaufania", a także "większej elastyczności" w sprawie propozycji, którą światowe potęgi przedstawiły Iranowi wiosną - powiedziała rzeczniczka Maja Kocijanczicz. Ostatnia runda negocjacji między Iranem a grupą "5+1" (USA, Rosja, Chiny, Wielka Brytania, Francja i Niemcy), która odbyła się w czerwcu w Moskwie, zakończyła się fiaskiem. USA i UE zastosowały później sankcje gospodarcze wobec Iranu, przewidujące m.in. wstrzymanie importu irańskiej ropy i blokadę irańskich banków oraz aktywów Teheranu za granicą. W lipcu przeprowadzono jedynie dwa spotkania techniczne dyplomatów UE i Iranu. Ashton na początku sierpnia rozmawiała z Dżalilim telefonicznie, ustalając, że obie strony dadzą sobie "czas na refleksję". Informowano wtedy, że Dżalili zgodził się na nową rundę rozmów pod koniec sierpnia, ale potem termin ten przesuwano kilkakrotnie. Czego chcą od Teheranu? Grupa "5+1" żąda od Iranu, by zaprzestał wzbogacania uranu do 20 proc.; domaga się też wymiany zgromadzonych już zapasów wzbogaconego do 20 proc. uranu na paliwo nuklearne, które jest Iranowi potrzebne w celach pokojowych. Szóstka żąda także zamknięcia podziemnej fabryki w Fordo w środkowym Iranie, gdzie wykryto ślady uranu wzbogaconego do 27 proc. Zachód podejrzewa, że reżim w Teheranie potajemnie zmierza do budowy bomby atomowej. Iran odrzuca te oskarżenia i podkreśla, że jego program jądrowy ma charakter cywilny. Do tej pory przyjęto sześć rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ, w tym cztery opatrzone sankcjami, w których Iranowi postawiono warunek całkowitego zaprzestania wzbogacania uranu.

Autor: jak\mtom / Źródło: PAP, Reuters

Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia

Raporty: