Hiszpanka, która przez ponad cztery miesiące przebywała w więzieniu w Iranie pod zarzutem szpiegostwa, wróciła do domu. W rozmowie z mediami wspominała chwile spędzone za kratkami. - Ciągle masz nadzieję, że zostaniesz uwolniony, ponieważ nie zrobiłeś nic złego. Problem polega na tym, że mijają dni, a oni cię nie wypuszczają. Więc zmuszasz się do myślenia, że się wydostaniesz - mówiła. Opowiedziała też o okolicznościach zatrzymania i o ponownym spotkaniu z bliskimi. - Zjedliśmy hiszpański omlet mojej mamy, poszliśmy na spacer po plaży - wspominała.
25-letnia Ana Baneira przebywała w irańskim więzieniu od połowy października 2022 roku pod zarzutem szpiegostwa. Została zwolniona 26 lutego tego roku i wróciła do domu. W czwartek Hiszpanka opowiadała w rozmowie z mediami, że przez wiele dni nie znała stawianych jej zarzutów.
Mówiła o towarzyszącej jej niepewności. - Boisz się, że zostaniesz oskarżony o szpiegostwo, co ostatecznie się stało - powiedziała. - Ciągle masz nadzieję, że zostaniesz uwolniony, bo nie zrobiłeś nic złego. Problem polega na tym, że mijają dni, a oni cię nie wypuszczają. Więc zmuszasz się do myślenia, że się wydostaniesz - kontynuowała.
Wskazywała, że trudna była dla niej również komunikacja z innymi więźniami, którzy nie mówili po angielsku.
Baneira wspominała również moment zatrzymania. Jak mówiła, było to dzień po wizycie w urzędzie w celu złożenia wniosku o przedłużenie wizy, co pozwoliłoby jej na dłuższy pobyt w kraju.
Przekazała, że jechała wtedy do ruin starożytnego miasta Persepolis ze swoim irańskim przyjacielem. - Tankowaliśmy na stacji benzynowej i nagle policja weszła do samochodu. Aresztowali mnie, wsadzili do innego auta, a stamtąd pojechaliśmy bezpośrednio do pokoju przesłuchań. Przesłuchiwali mnie przez kilka godzin, a potem powiedzieli, że to nie wystarczy, że muszą kontynuować następnego dnia. Musiałam więc iść do więzienia. I wtedy wszystko się zaczęło - opowiedziała.
"Pierwszego dnia zjedliśmy omlet mamy, poszliśmy na spacer po plaży, piliśmy herbatę"
Kobieta powiedziała, iż "cieszy się, że wróciła" do domu w miejscowości A Coruna w północno-zachodniej Hiszpanii. Dodała, że spotkanie z rodziną po tym czasie było pełne emocji.
- Pierwszego dnia zjedliśmy hiszpański omlet mojej mamy, był pyszny, a potem poszliśmy na spacer po plaży, piliśmy herbatę, kawę, to były bardzo spokojne dni - przyznała.
Wyraziła także wdzięczność za wysiłki Madrytu, by zapewnić jej wolność.
Przybyła do Iranu niedługo przed protestami
Baneira pracuje dla organizacji pozarządowej zajmującej się prawami człowieka. Przekonywała jednak, że nie jest aktywistką, zaprzeczyła uczestnictwu w antyrządowych protestach w Iranie. Do Iranu przybyła - jak przekazała - 6 września jako turystka po wycieczce po Gruzji i Armenii.
W połowie tego samego miesiąca wybuchła duża fala protestów po śmierci 22-letniej Kurdyjki Mahsy Amini, aresztowanej przez policję obyczajową z powodu "nieodpowiedniego nakrycia głowy". Po zatrzymaniu kobieta w niejasnych okolicznościach zapadła w śpiączkę i zmarła w szpitalu. Oficjalnie przyczyną zgonu była nagła niewydolność serca, jednak świadkowie mieli widzieć, jak funkcjonariusze uderzali Amini między innymi w głowę.
Hiszpan wciąż w więzieniu
Inny obywatel Hiszpanii, 41-letni Santiago Sanchez, również został oskarżony przez irańskie władze o szpiegostwo i przebywa w areszcie od października. Pokonywał pieszą wędrówkę o długości 6800 kilometrów z Madrytu do Kataru, aby wziąć udział w organizowanych tam pod koniec 2022 roku piłkarskich mistrzostwach świata.
Agencja Reutera, powołując się na swoje źródło, podała, że hiszpański minister spraw zagranicznych Jose Manuel Albares zadzwonił w czwartek do swojego irańskiego odpowiednika Hosseina Amira-Abdollahiana i domagał się uwolnienia Sancheza.
Źródło: Reuters