Minister spraw zagranicznych Iraku Muhammad Ali al-Hakim zaproponował mediację w kryzysie między swoimi kluczowymi sojusznikami - Stanami Zjednoczonymi i Iranem - w sytuacji wzrostu w ostatnim czasie napięcia na Bliskim Wschodzie.
Szef irackiej dyplomacji przedstawił tę ofertę na wspólnej konferencji prasowej w Bagdadzie ze swoim odpowiednikiem z Iranu Mohammadem Dżawadem Zarifem. - Staramy się pomóc i chcemy być mediatorami - oświadczył Hakim, zapewniając, że Bagdad "będzie pracował, ażeby osiągnąć satysfakcjonujące rozwiązanie". Podkreślił, że Irak jest przeciwny jednostronnym krokom podejmowanym przez Waszyngton. Z taką samą ofertą wystąpił w sobotę, wkrótce po przybyciu szefa irańskiego MSZ do Bagdadu, przewodniczący irackiego parlamentu Muhammad al-Halbusi. Mówiąc o rosnących napięciach w stosunkach ze Stanami Zjednoczonymi, minister Zarif zaznaczył na niedzielnej konferencji prasowej, że Iran będzie w stanie "dzięki swojej niezłomności stawić czoło wojnie, bez względu na to, czy będzie to agresja ekonomiczna czy militarna". Zapewnił, że Iranowi zależy na budowaniu zrównoważonych relacji z arabskimi sąsiadami z rejonu Zatoki Perskiej; nalegał na zawarcie porozumienia o nieagresji między Iranem a krajami arabskimi Zatoki. Minister Zarif wezwał kraje UE, aby uczyniły więcej w celu utrzymania porozumienia nuklearnego światowych mocarstw (USA, Rosja, Chiny, Wielka Brytania, Francja i Niemcy) z Iranem z 2015 r.
Porozumienie w otchłani
Napięcie między USA i Iranem rośnie od czasu, gdy w zeszłym roku prezydent Donald Trump wycofał Stany Zjednoczone z porozumienia w sprawie irańskiego programu nuklearnego i przywrócił amerykańskie sankcje, wyrządzające poważne szkody irańskiej gospodarce. Premier Iraku Adil Abd al-Mahdi mówił w tym tygodniu, że Bagdad wyśle delegacje do Waszyngtonu i do Teheranu, by pomóc w złagodzeniu napięć między obu krajami. Podkreślał, że Irak jest neutralny wobec tego konfliktu. Administracja prezydenta Trumpa wciąż zaostrza sankcje, dążąc do całkowitej izolacji Iranu i pozbawienia go dochodów z eksportu ropy. Zgodnie z niedawną decyzją Białego Domu Strażnicy Rewolucji, zwani też Gwardią Rewolucyjną, zostali uznani za organizację terrorystyczną. Stany Zjednoczone skierowały też do Zatoki Perskiej grupę okrętów, w tym lotniskowiec; rozmieszczają ponadto w regionie baterie Patriot oraz planują wysłanie w rejon Bliskiego Wschodu dodatkowo 1,5 tys. żołnierzy.
Autor: mtom / Źródło: PAP