Prezydent Iraku Dżalal Talabani zdementował informacje, że władze w Bagdadzie mogą zgodzić się na przekazanie Turcji kurdyjskich rebeliantów. O takiej możliwości informowały anonimowe źródła w tureckim MSZ.
- Deklarowaliśmy przy wielu okazjach, że szefowie Partii Pracujących Kurdystanu (PKK) nie mieszkają w kurdyjskich miastach w Iraku, ale ukrywają się z tysiącami bojowników w górach Kandil. Schwytanie ich i dostarczenie Turcji jest niemożliwe - oświadczył Talabani w komunikacie opublikowanym przez jego kancelarię. Prezydent odniósł się w ten sposób do wcześniejszej informacji jakoby deklarował chęć przekazania przywódców PKK Tureckim władzom.
Taka deklaracja miała paść we wtorek w czasie wizyty szefa tureckiej dyplomacji Alego Babacana w Bagdadzie.
- Nie wykluczam przekazania (Turcji) członków organizacji terrorystycznej - miał wtedy oświadczyć Talabani podczas rozmowy z Babacanem. Turecki minister odpowiedział, że "jeśli tak się stanie, będzie to pierwszy pozytywny krok" irackiej administracji.
To samo źródło w MSZ określiło planowane na czwartek rozmowy przedstawicieli Turcji i Iraku jako "ostatnią szansę" uniknięcia tureckiej operacji zbrojnej przeciwko kurdyjskim separatystom w północnym Iraku.
Talabani, który sam jest Kurdem, potwierdził, że będzie uczestniczył w takim spotkaniu 2 i 3 listopada. Spodziewana jest także obecność amerykańskiej sekretarz stanu Condoleezzy Rice. Od niedzieli do wtorku wieczorem tureckie siły lądowe wspierane przez samoloty przeprowadziły serię ataków na cele kurdyjskich separatystów w Iraku. Akcja prowadzona była na terenach położonych bezpośrednio przy granicy Turcji i Iraku.
Zdaniem władz w Ankarze, w przygranicznych kryjówkach na północy Iraku może ukrywać się do 4 tys. separatystów z PKK.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24