Parlament Iraku zatwierdził w poniedziałek wieczorem niemal cały skład nowego rządu przedstawiony przez premiera Hajdera al-Abadiego; zaaprobowano też większość jego programu. Ministra obrony i szefa MSW Abadi przedstawi w przyszłym tygodniu. Po zaprzysiężeniu al-Abadi rozmawiał z prezydentem USA Barackiem Obamą ws. współpracy obu państw w walce z dżihadystami z Państwa Islamskiego.
Podczas sesji transmitowanej przez telewizję państwową 177 spośród 289 deputowanych opowiedziało się za programem Abadiego.
Abadi, desygnowany na premiera 11 sierpnia, zadeklarował, że jego rząd "zaangażuje się w uregulowanie wszystkich kwestii związanych z autonomicznym regionem Kurdystanu".
Kiedy sesja się rozpoczynała, kurdyjski blok polityczny nadal debatował nad tym, czy będzie uczestniczyć w rządzie i na sali nie było żadnych Kurdów poza prezydentem Fuadem Masumem. Ostatecznie kurdyjscy deputowani zajęli swe miejsca w parlamencie. Z poprzednim rządem szyity Nuriego al-Malikiego kurdyjscy ministrowie zawiesili współpracę.
Ustępujący Maliki dostał stanowisko wiceprezydenta Iraku. Drugim wiceprezydentem został sunnita Osama al-Nudżajfi, były przewodniczący parlamentu, a trzecim - Ijad Alawi, świecki szyita i były premier, kierujący koalicją Irakija. Stanowiska wiceprezydentów są głównie ceremonialne.
W połowie sierpnia Maliki oświadczył ostatecznie, że zrzeka się funkcji szefa rządu. Wcześniej sprzeciwiał się desygnowaniu Abadiego na swego następcę i zarzucał prezydentowi Masumowi złamanie konstytucji. W lipcu Maliki oskarżył irackich Kurdów o pomaganie sunnickim dżihadystom z Państwa Islamskiego, którzy od czerwca prowadzą ofensywę przeciw rządowi w Bagdadzie.
Mianowanie Abadiego spotkało się z szerokim poparciem, m.in. USA i Iranu, kluczowych sojuszników Iraku.
"Kamień milowy w walce z Państwem Islamskim"
Jak poinformował Biały Dom, prezydent Obama zadzwonił w poniedziałek po zatwierdzeniu irackiego rządu do premiera Hajdera al-Abadiego, by pochwalić starania jego i innych irackich przywódców w tworzeniu nowego, cieszącego się szerokim poparciem rządu i podkreślić potrzebę "kontynuacji bliskiej współpracy Stanów Zjednoczonych i Iraku ze społecznością międzynarodową, (...) by przeciwdziałać zagrożeniu, jakie stwarza ISIL (poprzednia na nazwa Państwa Islamskiego - red.)".
Jak podkreślono w komunikacie, Abadi zobowiązał się do współpracy z przedstawicielami wszystkich społeczności w Iraku, a także partnerami regionalnymi i międzynarodowymi, "w celu wzmocnienia zdolności Iraku do walki ze wspólnym wrogiem". "Obaj przywódcy wyrazili swoje poparcie dla silnego, strategicznego partnerstwa USA i Iraku, a prezydent podkreślił swoje zobowiązanie ścisłej koordynacji z premierem Abadim i jego rządem w miarę rozwoju amerykańskiej strategii walki z ISIL" - głosi komunikat Białego Domu.
Także sekretarz stanu USA John Kerry w specjalnym oświadczeniu powiedział w poniedziałek, że zatwierdzony w Bagdadzie nowy rząd iracki "ma potencjał zjednoczenia różnych irackich wspólnot na rzecz silnego i zjednoczonego Iraku" i stwarza szansę "zbudowania lepszej przyszłości", na którą zasługują Irakijczycy. Zdaniem sekretarza stanu USA, to "krok milowy" w walce z Państwem Islamskim.
Kerry zapowiedział także , że we wtorek udaje się na Bliski Wschód „budować jak najszersza koalicję partnerów, by stawić czoła, osłabić i ostatecznie pokonać ISIL".
USA przedstawią strategię walki z dżihadystami
W środę Obama ma przedstawić strategię walki USA z Państwem Islamskim, poza prowadzonymi już od 8 sierpnia nalotami na ich pozycje w Iraku. Oczekuje się, że USA rozpoczną też naloty na cele IS w Syrii. Prezydent ma też wystąpić do Kongresu o zatwierdzenie dodatkowych funduszy na walkę z terroryzmem, które mają zostać wykorzystane na szkolenie i wyposażenie w sprzęt walczących z ekstremistami partnerów USA w innych krajach.
W niedzielę w wywiadzie dla NBC Obama zastrzegł, że na razie nie ma "danych wywiadowczych, które bezpośrednio wskazywałyby na zagrożenie dla USA" ze strony Państwa Islamskiego. Wskazał jednak, że ugrupowanie to przyciąga bojowników z państw Zachodu, którzy mogliby "bez przeszkód" przekroczyć granicę USA i z czasem stać się poważnym zagrożeniem dla Ameryki.
Obama kilkakrotnie podkreślił, że nie ma planów, by do Iraku czy Syrii zostały wysłane amerykańskie wojska lądowe.
Autor: kło//kdj / Źródło: PAP