25 irackich współpracowników polskiej misji w Iraku jest już w Polsce - poinformował MON. Wśród ewakuowanych Irakijczyków są m.in. tłumacze i ich rodziny.
Do czasu zakończenia procedur związanych z przyznaniem im prawnej ochrony, będą przebywać w specjalnie zorganizowanym w tym celu ośrodku przejściowym. Dziennik.pl podaje, że jest to specjalny ośrodek w Kotlinie Toruńskiej.
W ośrodku Irakijczycy będą mieli zapewnioną opiekę ze strony Urzędu do Spraw Cudzoziemców. Po przyznaniu odpowiedniego statusu (uchodźcy, ochrony uzupełniającej, azylu lub zgody na pobyt tolerowany), uruchomione zostaną też specjalne programy integracyjne, które mają pomóc Irakjczykom w przystosowaniu się do warunków życia w Polsce.
Nie każdy chciał do Polski
Jednak nie wszyscy z ok. 200 Irakijczyków pomagających Polakom zdecydowało się na przyjazd. Dla nich MON przygotował inną formę pomocy.
Są to wypłacenie bezzwrotnej, jednorazowej zapomogi do wysokości 40 tys. dolarów i pomoc w osiedleniu się w jakimkolwiek kraju graniczącym z Irakiem.
Warunkiem 6 miesięcy współpracy, a nawet mniej
Programem MON objęte zostały osoby, które współpracowały, minimum 6 miesięcy, z polskimi kontyngentami w okresie trwania misji. W szczególnych przypadkach program może objąć osoby, które podjęły współpracę w krótszym okresie lub nawet jednorazowo.
Objęte nim mogą być osoby, które "w trakcie współpracy zgłaszały istotne pogorszenie warunków życia lub zagrożenie życia", wypełniły wnioski i przekazały je nie później niż 30 dni przed zakończeniem misji.
Problemy z adaptacją
Praktyka opieki nad współpracownikami wojsk po zakończeniu misji jest powszechnie stosowana m.in. przez Danię i Australię. W kwietniu w mediach głośno było o przypadku byłego tłumacza duńskiego batalionu w Iraku, który musiał wybrać jedną ze swoich żon, bo w Danii bigamia jest niedopuszczalna. Muzułmańskie prawo pozwala na posiadanie do czterech żon.
Ponieważ tłumacz i jego obie żony uzyskali indywidualnie prawo pobytu, porzucona małżonka, ale już w innym charakterze, mogła również pozostać w Danii.
Źródło: PAP, "Dziennik"