W bazie Fort Hood w Teksasie rozpoczęła się uroczystość żałobna ku czci ofiar czwartkowej masakry. Bierze w niej udział 15 tysięcy osób: żołnierze, rodziny ofiar, a także prezydent Stanów Zjednoczonych. - Trudno będzie zrozumieć pokrętną logikę, która doprowadziła do tej tragedii - mówił Barack Obama.
W czwartkowej strzelaninie zginęło trzynaście osób, 20 kolejnych zostało rannych. Sprawcą masakry jest wojskowy psychiatra, major Nidala Hasana. Został on ciężko ranny i przebywa w szpitalu. Zabójca będzie odpowiadał przed sądem wojskowym. Grozi mu kara śmierci.
- Nic nie usprawiedliwia tych morderczych, okropnych czynów. (...) Wiemy, że za to, co zrobił (Hasan - red.), zostanie ukarany sprawiedliwie – na tym świecie, jak i kolejnym - mówił Obama.
Prezydent USA podczas przemówienia podkreślił, jak wiele "jesteśmy im zawdzięczamy". - Ich dziełem życia jest nasze bezpieczeństwo i wolność (...). Każdy wieczór, gdy słońce spokojnie zachodzi, każdy świt, gdy flaga jest rozpostarta. Każdy moment, gdy Amerykanie cieszą się życiem, wolnością i i szczęściem - to jest ich dziedzictwo. (...) Nic nie wypełni pustki, jaką po sobie zostawili - powiedział Obama, wymieniając wcześniej każde z nazwisk 13 ofiar.
Zagorzały muzułmanin
We wtorek "Washington Post" ujawnił, że Hasan w czerwcu 2007 roku wygłosił odczyt, w którym dowodził, że muzułmanie służący w armii przeżywają dramatyczne konflikty wewnętrzne, kiedy zmuszeni są walczyć ze swoimi współwyznawcami w Iraku i Afganistanie.
- Coraz trudniej jest żołnierzom-muzułmanom moralnie usprawiedliwić służbę w wojsku, które wydaje się im stale zaangażowane w walkę z ich braćmi muzułmanami - powiedział major Hasan na zebraniu lekarzy wojskowych w szpitalu Walter Reed w Waszyngtonie.
Nie wiadomo na razie, czy jego wystąpieniem zainteresował się kontrwywiad wojskowy albo cywilne organy ścigania. W toku śledztwa w sprawie masakry ustalono m.in., że Hasan chodził do meczetu na przedmieściach Waszyngtonu, w którym imamem był Anwar al-Aulaqi, podejrzewany o sympatie i kontakty z ekstremistami islamskimi.
Imam wyjechał potem do Jemenu, ale Hasan korespondował z nim przez internet. Wywiad amerykański przechwycił kilkanaście e-maili wysłanych przez majora do al-Aulaqiego. Nie wzbudziły one jednak większych podejrzeń i nie skłoniły władz do wszczęcia dochodzenia przeciw Hasanowi.
Wielu komentatorów i członków Kongresu, zwłaszcza republikańskich, ma pretensje do władz wojskowych, że zlekceważyły sygnały, iż Hasan może stanowić poważne zagrożenie.
Źródło: PAP, foxnews.com