W Brukseli zakończył się dwudniowy szczyt UE. Ustalono na nim m.in. "mapę drogową" pogłębienia integracji eurolandu. Rozmawiano też o możliwości rozszerzenia UE o Serbię.
Drugiego dnia szczytu rozmowy koncentrowały się na rozszerzeniu UE. Przywódcy potwierdzili możliwą decyzję o rozpoczęciu negocjacji akcesyjnych z Serbią wiosną 2013 roku. Będzie ona uzależniona od raportu, który oceni, czy nastąpił postęp w normalizacji relacji Belgradu z byłą serbską prowincją Kosowem.
W kierunku pełnej unii bankowej
Pierwszego dnia przywódcy rozmawiali o zacieśnieniu współpracy gospodarczej i o unii bankowej. Przywódcy uzgodnili, że integracja eurolandu musi rozpocząć się od reformy struktury sektora bankowego w Europie. Chodzi o to, podkreślono we wnioskach ze szczytu, by przerwać "błędne koło" powiązań między zadłużeniem banków i długami państw, oraz by sprawić, by to nie podatnicy, ale same banki ponosiły koszty swych ryzykownych działań. Po wielkim sukcesie, za jaki uznano porozumienie ws. wspólnego nadzoru bankowego ulokowanego w Europejskim Banku Centralnym, następnym etapem tej tzw. unii bankowej ma być wspólny system likwidacji banków (tzw. resolution mechanism). Chodzi o wspólny mechanizm restrukturyzacji i uporządkowanej likwidacji banków. Na fundusz naprawczy składałyby się banki, a nie podatnicy. - Przedstawimy propozycję "resolution mechanism" dla banków na pewno w 2013 r. i liczymy, że będzie zaaprobowana najszybciej jak to możliwe - mówił szef Komisji Europejskiej Jose Barroso na zakończenie szczytu. Ani on ani przewodniczący Rady Europejskiej nie potrafili jednak odpowiedzieć na pytanie, skąd będą pochodzić środki finansowe, jako zabezpieczenie (tzw. backstop), gdyby w "resolution mechanism" okazał się niewystarczający i konieczne byłoby finansowanie publiczne. Wcześniej było niemal oczywiste, że w ostateczności banki mogłyby liczyć na wsparcie Europejskiego Mechanizmu Stabilności, czyli funduszu ratowania eurolandu. Ale, jak ujawnili dyplomaci, kanclerz Niemiec Angela Merkel nie zgodziła się na taki zapis. Niemcy są największym płatnikiem EMS i nie chcą zobowiązywać się, zwłaszcza przed jesiennymi wyborami, do nowych obciążeń finansowych. Van Rompuy przyznał, że sprawa jest niejasna. - Musimy dalej pracować nad wdrożeniem naszych decyzji - powiedział. Zwrócił uwagę, że "są różnice między tymi, co są w strefie euro i tymi, co nie są". Dylemat brzmi: jak umożliwić krajom spoza euro, które zdecydują się na wejście do unii bankowej, zabezpieczenie w postaci interwencji z ESM, skoro te kraje się na ten fundusz nie składają.
Obie te inicjatywy unii bankowej (nadzór i system likwidacji banków) są otwarte dla 10 państw spoza euro, ale to do nich należy decyzja, czy chcą do nich przystąpić. Wielka Brytania z góry wykluczyła udział we wspólnym nadzorze, a Szwecja i Czechy zadeklarowały, że na razie nie wchodzi to w grę. Polska nie deklaruje się ostatecznie w tej sprawie. Premier Donald Tusk przed szczytem zapowiadał, że przeprowadzi konsultacje w kraju.
Bez budżetu strefy euro
Przywódcy nie zgodzili się natomiast na stały budżet eurolandu, który proponował wcześniej szef RE Van Rompuy oraz szef KE Jose Barroso jako instrument łagodzenia asymetrycznych szoków kryzysowych w eurolandzie. Przeciwni byli Niemcy, największa gospodarka i główny płatnik w UE. Niemcy wymusiły też rezygnację we wnioskach ze szczytu z zapisu, że temat budżetu eurolandu będzie wznowiony po wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2014 r. i powołaniu nowej KE. Szefowie państw i rządów "27" zgodzili się za to na fundusze na doraźne wsparcie dla państw eurolandu zachęcające je do wzmacniających konkurencyjność reform strukturalnych, do których zobowiążą się w kontraktach zawartych z instytucjami UE. Kanclerz Niemiec Angela Merkel mówiła na konferencji po szczycie w nocy z czwartku na piątek, że środki na fundusze solidarnościowe dla eurolandu mogą pochodzić np. z podatku od transakcji finansowych lub funduszy strukturalnych. Chodzi o około "10, 15, 20 mld euro". - Ale możemy o tym zdecydować dopiero po porozumieniu w sprawie wieloletniego budżetu UE - zastrzegła.
Autor: bgr / Źródło: PAP