W dzielnicy finansowej Hongkongu - Central - trzeci dzień z rzędu w środę demonstranci zablokowali w porze lunchu ruch pojazdów. Prodemokratyczni manifestanci starli się ze służbami. Władze ogłosiły, że w czwartek ze względów bezpieczeństwa zamknięte będą wszystkie szkoły w regionie. Brytyjski "Financial Times" ocenił, że narastająca przemoc grozi tragedią.
Hongkońska policja zatrzymała w środę po południu co najmniej kilkanaście osób na Exchange Square i na skrzyżowaniu Des Voeux Road z Pedder Street, gdzie demonstranci wstrzymali ruch. Po interwencji na ulicach w dzielnicy Central wciąż pozostają jednak setki protestujących - relacjonują miejscowe media.
Walki na ulicach Hongkongu. Spłonęła choinka w galerii handlowej
Pracownicy biurowi i inni mieszkańcy, rozgniewani działaniami władz, demonstrują w tej dzielnicy codziennie około południa od poniedziałku, kiedy policja postrzeliła nieuzbrojonego, 21-letniego uczestnika protestów. Był to trzeci przypadek postrzelenia demonstranta ostrą amunicją, odkąd w czerwcu rozpoczęła się obecna fala niepokojów społecznych.
Radykalni protestujący rozbili w środę szklany front oddziału chińskiego Bank of Communications, na co zgromadzony wokół tłum, w tym osoby w garniturach i krawatach, zareagował brawami - podał dziennik "South China Morning Post". Inna grupa przy użyciu koktajli Mołotowa ponownie podpaliła choinkę w domu towarowym Festival Walk na półwyspie Koulun. Sztuczne drzewo płonęło po raz pierwszy w czasie protestów we wtorek.
Mimo apeli stowarzyszeń nauczycielskich szkoły w Hongkongu pozostają w środę otwarte. Hongkońskie Biuro Edukacji ogłosiło natomiast, że ze względów bezpieczeństwa odwołane zostały wszystkie lekcje w czwartek. Zajęcia nie odbędą się również na wielu uczelniach wyższych.
Napięcia na uniwersytetach
Na uniwersytetach narastają napięcia pomiędzy studentami z Hongkongu i Chin kontynentalnych. Grupa studentów z kontynentu została w środę ewakuowana z kampusu Uniwersytetu Chińskiego w Hongkongu (CUHK) policyjną łodzią - poinformowała policja. Wyjaśniono, że wywiezienie ich drogą lądową nie było możliwe z powodu barykad ustawionych przez demonstrantów.
Hongkoński Uniwersytet Nauki i Techniki (HKUST) uruchomił specjalny autokar, którym studenci z Chin chcący opuścić kampus mogą dostać się na przystanek autobusów jadących do Shenzhen po drugiej stronie granicy - podał "SCMP", cytując wewnętrzny komunikat uczelni.
Z troski o bezpieczeństwo hongkoński klub jeździecki odwołał zaplanowane na środę gonitwy na torze w Szczęśliwej Dolinie (Happy Valley), po raz drugi, odkąd w czerwcu rozpoczęły się protesty. Decyzję uzasadniono oceną "ostatnich niepokojów społecznych i sytuacji transportu publicznego". W osobnym komunikacie klub zaprzeczył pogłoskom, jakoby drugi tor - w dzielnicy Sha Tin - służył policji za bazę.
"Financial Times": wzrost przemocy grozi tragedią w Hongkongu
W środę brytyjski dziennik "Financial Times" ocenił, że przemoc związana z protestami w Hongkongu osiągnęła poziom krytyczny, co grozi tragedią, a rząd tego regionu utracił legitymizację władzy.
Zarówno policja, jak i demonstranci są winni przypadków brutalności, ale główna odpowiedzialność za obecny kryzys spoczywa na władzach Hongkongu i rządzie centralnym w Pekinie - zauważył "FT".
Zdaniem gazety szefowa administracji Hongkongu Carrie Lam mogła rozładować sytuację, wycofując projekt nowelizacji prawa ekstradycyjnego, który był bezpośrednią przyczyną protestów, kiedy jeszcze odbywały się one w formie masowych, pokojowych manifestacji. W czerwcu Lam tylko zawiesiła jednak prace nad tym projektem, i to dopiero po pierwszych brutalnych starciach demonstrantów z policją. W sposób niezamierzony wysłała protestującym sygnał, że tylko przemoc może przynieść rezultaty - ocenia gazeta.
Po utracie poparcia społecznego władze zdecydowały się na rządy policyjne, a przed policją postawiono zadanie siłowego zarządzania "miastem, którym obecnie nie sposób zarządzać". Jako że policja dysponuje tylko jednym zestawem narzędzi, Hongkong nieuchronnie wpadł w błędne koło eskalacji - pisze brytyjski dziennik.
Protesty w Hongkongu
Rząd Hongkongu wycofał w październiku kontrowersyjny projekt nowelizacji prawa ekstradycyjnego, ale nie przychylił się do żadnego z pozostałych postulatów protestujących. Oprócz demokratycznych wyborów władz regionu żądają oni między innymi niezależnego śledztwa w sprawie działań policji, której zarzucają używanie nadmiernej siły i amnestii dla wszystkich zatrzymanych demonstrantów.
Władze regionu, popierane przez rząd centralny w Pekinie, wykluczyły jednak ustępstwa.
Łącznie od czerwca w związku z protestami zatrzymano już ponad 4 tys. osób, z czego prawie 40 proc. stanowią uczniowie i studenci - przekazał na konferencji prasowej rzecznik policji Tse Chun-chung. Dodał, że tylko we wtorek zatrzymano 142 osoby.
Autor: ft / Źródło: PAP