Policja przeszukała kampus. Nikogo nie było, nikogo nie zatrzymano


Policja i strażacy zakończyli w piątek przeszukiwanie terenu Uniwersytetu Politechnicznego w Hongkongu. Wcześniej barykadowali się tam prodemokratyczni demonstranci. Jak ogłosiły władze, po prawie dwóch tygodniach przerwano blokadę kampusu.

Policjanci nie natrafili na nikogo na terenie Uniwersytetu Politechnicznego (PolyU) w Hongkongu, więc nikogo nie zatrzymano – przekazał przedstawiciel policji Chow Yat-ming. Podkreślił, że głównym celem operacji było zebranie dowodów i usunięcie z kampusu niebezpiecznych substancji.

Funkcjonariusze znaleźli na terenie uniwersytetu m.in. prawie 4 tysiące koktajli Mołotowa, 600 butelek ze żrącymi płynami i 573 sztuk różnego rodzaju broni, w tym łuków i strzał – napisano w komunikacie.

Policja przerwała blokadę i przekazała kontrolę nad kampusem władzom uczelni. Te natomiast planują we własnym zakresie ocenić, czy w środku jest bezpiecznie, i apelują do mieszkańców, by na razie tam nie wchodzili.

Na opuszczonym kampusie wciąż widoczne są ślady gwałtownych starć pomiędzy policją a demonstrantami sprzed prawie dwóch tygodni, w tym porozbijane szkło i porozrzucane parasole, maski ochronne, butelki wody i kaski – przekazały miejscowe media.

"Wolny Hongkong, rewolucja teraz"

Tymczasem w piątek w porze lunchu setki osób znów zablokowały ruch na niektórych ulicach w finansowej dzielnicy Central. Wznosili hasło "Wolny Hongkong, rewolucja teraz" - relacjonuje publiczna stacja RTHK. Tłum rozszedł się po ostrzeżeniach oddziału prewencyjnego policji.

W czwartek wieczorem tysiące ludzi pikietowały na placu Edinburgh w dzielnicy Central, świętując podpisanie przez prezydenta USA Donalda Trumpa dwóch ustaw wspierających ruch demokratyczny w Hongkongu. Chińskie władze stanowczo potępiły te ustawy, określając je jako ingerencję w wewnętrzne sprawy Chińskiej Republiki Ludowej.

Policja zablokowała dostęp do kampusu PolyU w dzielnicy Hung Hom na półwyspie Koulun 17 listopada. Wówczas przez mniej więcej dwie doby trwały tam brutalne starcia. Demonstranci rzucali koktajle Mołotowa, a policja używała gazu łzawiącego, gumowych kul i armatek wodnych.

Od tamtej pory kampus opuściło ok. 1,1 tys. osób. Większość z nich została zatrzymana przez policję, ale nieletnim zezwolono na powrót do domów po uprzednim spisaniu ich danych osobowych. Niektórym demonstrantom udało się uciec z terenu uczelni i uniknąć aresztowania.

Protesty w Hongkongu

W Hongkongu od czerwca trwają masowe antyrządowe protesty, a w ostatnich miesiącach na ulicach regularnie dochodziło do starć z policją i aktów wandalizmu. Demonstranci domagają się m.in. demokratycznych wyborów władz regionu i niezależnego śledztwa w sprawie działań policji. Popierana przez rząd centralny w Pekinie szefowa administracji Hongkongu Carrie Lam wykluczyła jednak ustępstwa.

Miażdżące zwycięstwo opozycji demokratycznej i porażka obozu prorządowego w niedzielnych wyborach do rad dzielnic Hongkongu zostały powszechnie odebrane jako dowód na duże poparcie społeczne dla protestów.

Chińskie obiekty wojskowe w HongkonguPAP

Autor: mart\mtom / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: