Przez wzbudzanie chaosu w mieście chce się zaszkodzić Chinom - napisała państwowa gazeta "China Daily", relacjonując niedzielne protesty w Hongkongu, podczas których doszło do starć z policją. Media w Chinach kontynentalnych winą za napięcia obarczają "obce siły".
W niedzielę mieszkańcy Hongkongu wyszli na ulice miasta, by protestować przeciwko zmianom w prawie, umożliwiających przekazywanie podejrzanych władzom Chin kontynentalnych. Wieczorem kilkuset demonstrantów starło się z policją przed budynkiem parlamentu.
Organizatorzy marszu ogłosili, że w proteście wzięło udział ponad milion osób. Jeśli te szacunki są prawdziwe, uczestniczył w nim jeden na siedmiu mieszkańców Hongkongu. Według danych hongkońskiej policji w szczytowym momencie demonstrowało o wiele mniej osób - 240 tysięcy.
"China Daily": obce siły chcą zaszkodzić Chinom
Relacjonując niedzielne wydarzenia, państwowa chińska gazeta "China Daily" stwierdziła, że "obce siły" starają się, poprzez wzbudzanie chaosu w Hongkongu, "zaszkodzić Chinom".
"Niektórzy mieszkańcy Hongkongu zostali oszukani przez opozycyjny obóz i jego zagranicznych sojuszników wspierających kampanię antyekstradycyjną" - napisała gazeta.
"Każda bezstronna osoba uznałaby nowelizację za uzasadniony, sensowny i odpowiedzialny projekt, który umacnia rządy prawa i wymiar sprawiedliwości w Hongkongu" - uważa gazeta, dodając, że ustawa ma na celu "zapobieżenie temu, by miasto stało się bezpieczną przystanią dla kryminalistów".
Nowelizacja prawa ekstradycyjnego
Wkrótce odbędzie się głosowanie parlamentarne w sprawie projektu zmian prawa ekstradycyjnego, wniesionego przez lokalny rząd Hongkongu. Jeśli nowelizacja zostanie uchwalona, umożliwi ona przekazywanie podejrzanych w sprawach kryminalnych władzom krajów i regionów, z którymi Hongkong nie miał dotąd umowy ekstradycyjnej.
Kontrowersje wzbudza możliwość transferu osób podejrzanych do Chin kontynentalnych. Wielu Hongkończyków nie ma zaufania do systemu prawnego na kontynencie, gdzie sądy uznają 99,9 proc. oskarżonych za winnych. Wielu obawia się również, że Pekin może wykorzystywać fałszywe zarzuty, by ścigać dysydentów i krytyków absolutnej władzy Komunistycznej Partii Chin (KPCh).
Niedzielne protesty były także oznaką niezadowolenia wobec szefowej administracji Hongkongu Carrie Lam. Wśród transparentów pojawiły się apele, aby "ona sama poddała się ekstradycji". - Ona musi wycofać projekt i ustąpić (…) Cały Hongkong jest przeciwko niej - powiedział poseł Partii Demokratycznej James To do tłumu zgromadzonego przed siedzibą parlamentu i rządu.
Rząd uspokaja
Obawy, że zmiany prawa ekstradycyjnego nadwyrężą praworządność i swobody obywatelskie w Hongkongu, wyrażały również USA, UE i zagraniczne grupy biznesowe w mieście. Ostatni brytyjski gubernator Hongkongu Chris Patten ocenił, że nowelizacja będzie "strasznym ciosem" dla "praworządności, dla stabilności i bezpieczeństwa Hongkongu, dla pozycji Hongkongu jako międzynarodowego hubu handlowego".
Rząd Hongkongu twierdzi, że zmiany przepisów nie będą miały negatywnego wpływu na wolność wypowiedzi, zgromadzeń czy dyskursu akademickiego. Lokalne władze zapewniają, że nie będą przekazywały osób ściganych w związku z zarzutami politycznymi. Zdaniem rządu nowelizacja przewiduje również odpowiednie zabezpieczenia prawne, m.in. konieczność udzielenia przez stronę występującą o przekazanie podejrzanych gwarancji związanych z prawami człowieka.
"Nie otrzymałam od Pekinu żadnych instrukcji"
W poniedziałek projektu zmian prawa ekstradycyjnego broniła szefowa rządu Hongkongu Carrie Lam. Dziennikarzom oświadczyła, że ustawa jest ważna i pomoże wymiarowi sprawiedliwości Hongkongu, także w wypełnianiu międzynarodowych zobowiązań. Zaznaczyła, że nowelizacja przewiduje odpowiednie zabezpieczenia prawne, m.in. konieczność udzielenia przez stronę występującą o przekazanie podejrzanych gwarancji związanych z prawami człowieka. Lam dodała, że niedzielny protest pokazuje zaangażowanie Hongkongu w wolność jego mieszkańców. Zaprzeczyła, że przyjmuje dyspozycje od rządu centralnego w Pekinie. - Nie otrzymałam od Pekinu żadnych instrukcji ani upoważnienia do wykonania tej ustawy - powiedziała.
Autor: ft\mtom / Źródło: BBC, Reuters,PAP