Bitwa o duszę Hongkongu - tak określano trwające całe tygodnie wielkie starcia mieszkańców z chińską policją. W tej konfrontacji dużą rolę odgrywają nowoczesne technologie, bo obie strony wykorzystywały je przeciwko sobie. Sposobem na inteligentny monitoring okazał się laser, a na gaz łzawiący - zwykłe parasolki. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Strajk generalny w Hongkongu zakończył się walkami z policją. Po dziewięciu tygodniach protestów, które wywołał projekt ustawy umożliwiającej ekstradycję obywateli Hongkongu do Chin, napięcie wciąż rośnie.
Chińska armia nie wkracza, ale na specjalnej konferencji przedstawiciele rządu centralnego w Pekinie ostrzegli demonstrantów. - Chcę ostrzec wszystkich przestępców. Nie mylcie naszej powściągliwości ze słabością – powiedział Yang Guang, rzecznik chińskiego rządowego Biura do spraw Hongkongu i Makau.
Wojsko pozostało w koszarach. Jednak Pekin daje znak policji, że ta ma skutecznie rozprawić się z zamieszkami.
Używają aplikacji, laserów i sztucznej inteligencji
Sytuacja na ulicach metropolii pokazuje, jak technologie zmieniają nasz świat. Potężny chiński system monitoringu jest obsługiwany przez sztuczną inteligencję. Umożliwia identyfikację odsłoniętych twarzy i analizę zachowania tłumu.
Dlatego mieszkańcy Hongkongu stosują dosyć nowe metody "walk" ulicznych. Powszechne stało się zabieranie ze sobą laserów.
Paulina Polko z Katedry Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Wyższej Szkoły Biznesu w Dąbrowie Górniczej tłumaczy, że "wiązka laserowa, która uderza w kamerę po prostu przerywa sygnał i niemożliwe jest nagranie - w ogóle albo w dobrej rozdzielczości - i rozpoznanie twarzy".
Poza laserami w starciach nazywanych "bitwą o duszę Hongkongu" do walki używane są też parasolki - ten prosty pomysł okazuje się nadzwyczaj skuteczny w minimalizowaniu skutków wystrzeliwanego w stronę demonstrantów gazu łzawiącego.
Skuteczne okazują się też taśmy do zaklejania marek obuwia, bo według mieszkańców miasta kilkoro aresztowanych zidentyfikowano dzięki wysokiej jakości zdjęciom z monitoringu, na którym rozpoznano charakterystyczne modele butów.
Stosowane są też aplikacje na telefony. Telewizja BBC relacjonowała, że w trudnych do namierzenia miejscach siedzą tak zwani administratorzy protestów, którzy za pomocą komunikatorów łączą się z ludźmi na ulicach. Protesty mają być demokratyczne, więc członkowie forów głosują też w czasie rzeczywistym, jakie ruchy mają wykonać walczący z policją.
System danych o policjantach
- Jeden z głównych aresztowanych podczas tych protestów został zatrzymany nie za napaść czy użycie siły, ale stworzenie całego systemu danych dotyczącego policjantów – tłumaczy Paulina Polko.
Domowa aplikacja udostępniała mieszkańcom zdjęcia policjantów, aby ci mogli rozpoznać ubranych po cywilnemu funkcjonariuszy, starających się wtopić w tłum. - Zostało to zrobione dlatego, że policja usunęła identyfikatory z mundurów, aby zapewnić sobie pełną anonimowość – wyjaśnia Piotr Stanisławski z crazynauka.pl.
Mieszkańcy Hongkongu starają się niwelować przewagę policji kreatywnością. Ale kreatywność nie wystarczy, jeśli do miasta wjadą czołgi.
Dowódca stacjonującego w Hongkongu garnizonu chińskiej armii, Chen Daoxiang powiedział, że "występki w Hongkongu niosą zagrożenie dla ustroju". - Nie mogą być tolerowane i zasługują na potępienie – dodał.
To wypowiedź sprzed paru dni i bardzo rzadka w tamtych stronach sytuacja, w której wysoko postawiony wojskowy komentuje sprawy publiczne. Umiejętności armii zaprezentowano na propagandowym filmie.
W nagraniu skierowano uwagę na zdolności armii do walki na ulicy i radzenia sobie z tłumem.
Autor: asty/adso / Źródło: tvn24