Zdaniem policji winnymi zamieszek, do których doszło w Rotterdamie w zeszłym tygodniu, byli "przestępcy, którzy chcieli skonfrontować się z policją". Rannych zostało kilka osób, cztery trafiły do szpitala z ranami postrzałowymi.
Szef policji w Rotterdamie Fred Westerbeke powiedział w piątek, że winnymi zamieszek, do których doszło w tym mieście w ubiegłym tygodniu, "byli przestępcy, którzy chcieli się skonfrontować z policją". Westerbeke poinformował o tym członków Rady Miasta.
Jego zdaniem przemawia za tym między innymi to, że tego dnia zgłoszono dwa fałszywe alarmy bombowe, które miały odwrócić uwagę policji. - Zignorowaliśmy je, ponieważ gdyśmy wysłali tam policję, wydarzenia w centrum mogłyby się skończyć tragicznie - powiedział radnym burmistrz miasta Ahmed Aboutaleb.
"Ocenialiśmy, że będzie około pięćdziesięciu demonstrantów"
Przyznał, że służby nie spodziewały się tak dużej liczby agresywnych uczestników na Coolsingel. - Ocenialiśmy, że będzie około pięćdziesięciu demonstrantów, łącznie z pseudokibicami klubu piłkarskiego Feyenoord - dodał.
Ostatecznie funkcjonariuszy zaatakowały setki agresywnych uczestników nielegalnej demonstracji przeciwko pandemicznym obostrzeniom, którzy rzucali kamieniami oraz niebezpiecznymi fajerwerkami. Policja odpowiedziała ogniem. Rannych zostało kilka osób, cztery trafiły do szpitala z ranami postrzałowymi.
Na początku tygodnia minister sprawiedliwości Holandii Ferd Grapperhaus jako winnych zajść w mieście wskazał piłkarskich chuliganów "mających powiązania ze światem przestępczości zorganizowanej".
Pierwsze wyroki po zamieszkach w Roterdamie
W środę zapadły pierwsze wyroki za udział w piątkowych zamieszkach. Do więzienia na pięć miesięcy trafią 26-letnia kobieta i 29-letni mężczyzna. Zarzucono im atak na policjantów oraz niszczenie mienia. Wydarzenia w Rotterdamie zapoczątkowały serię zamieszek w innych miastach. W ubiegły weekend doszło do nich również w Hadze, Groningen, Enschede oraz mniejszych miejscowościach. Aresztowano 170 osób.
Z obawy przed kolejnymi niespokojnymi nocami władze trzech miast na południu Holandii wprowadziły stan nadzwyczajny. Będzie obowiązywać w ten weekend w miejscowościach Sittard-Geleen, Stein i Beek. "Nie można całkowicie zakrywać twarzy, gromadzić się, a policja może stosować prewencyjne przeszukania" - głosi oświadczenie podpisane przez trzech burmistrzów. Zarządzenie będzie obowiązywało do godziny 9 w poniedziałek.
Źródło: PAP