W Hiszpanii w ciągu zeszłego roku zmarło o 70,7 tysiąca więcej osób, niż spodziewały się władze medyczne tego kraju. Tak wynika z opublikowanego raportu madryckiego Instytutu Zdrowia im. Karola III. Autorzy dokumentu wskazują, że główną przyczyną drastycznego wzrostu zgonów była epidemia COVID-19.
Z opracowanego przez stołeczny instytut sprawozdania, tak zwanego Systemu Monitoringu Śmiertelności (MoMo) za 2020 rok wynika, że aż 63 procent z "nadmiernej liczby zgonów" miało miejsce pomiędzy marcem a majem, czyli podczas pierwszej fali pandemii COVID-19.
Choć autorzy dokumentu nie wyróżniają w opublikowanym w środę raporcie przyczyn śmierci mieszkańców Hiszpanii, to w podsumowaniu wskazali, że COVID-19 był zarówno "bezpośrednią, jak i pośrednią" przyczyną nadmiernej liczby zgonów.
Autorzy raportu wyjaśnili, że oczekiwana w 2020 roku liczba zgonów jest średnią przypadków śmierci zanotowanych w Hiszpanii podczas wcześniejszych 10 lat.
W ocenie mediów ponad 70 tysięcy więcej zgonów wobec oczekiwanej liczby może oznaczać, że oficjalne statystyki dotyczące ofiar COVID-19 są niedoszacowane. Pod koniec grudnia resort zdrowia Hiszpanii oceniał liczbę zmarłych wskutek infekcji koronawirusem na 51,8 tysiąca.
Uwagi socjologów
Hiszpańscy socjologowie wskazują, że drastyczny wzrost zgonów nastąpił w roku naznaczonym nie tylko redukcją wykonywanych zadań w miejscu pracy, a tym samym występujących tam wypadków, ale również znacznym ograniczeniem przemieszczania się osób.
Z wyliczeń Głównej Dyrekcji Ruchu Drogowego (DGT) w Madrycie wynika, że w całym roku 2020 natężenie ruchu drogowego w całej Hiszpanii spadło o 25 procent. Władze instytucji podkreślają, że głównym powodem nienotowanego wcześniej zjawiska była epidemia i związane z nią obostrzenia sanitarne.
Kierownictwo DGT odnotowało, że z powodu koronawirusa spadła też w 2020 roku do rekordowego poziomu liczba wypadków drogowych w Hiszpanii. Łącznie w kolizjach śmierć poniosło 870 osób.
Źródło: PAP