Po kwietniowych wyborach w Hiszpanii i długich miesiącach negocjacji premierowi Pedro Sanchezowi nie udało się sformułować większościowego rządu. W związku z tym poinformował we wtorek, że 10 listopada odbędą się kolejne wybory parlamentarne w tym kraju. Oznacza to, że Hiszpanie pójdą do urn po raz czwarty od 2015 roku.
- Niemożliwe było wypełnienie mandatu udzielonego nam przez Hiszpanów 28 kwietnia. Uniemożliwiły nam to partie opozycyjne - stwierdził Pedro Sanchez. - W Kongresie nie ma większości, która gwarantowałaby utworzenie rządu, co zmusza nas do przeprowadzenia ponownych wyborów 10 listopada – poinformował premier.
Zwołane na poniedziałek i wtorek przez króla Hiszpanii Filipa VI rozmowy z przywódcami różnych partii miały zakończyć kryzys polityczny wywołany brakiem poparcia dla drugiego rządu Sancheza.
We wtorek król oświadczył, że po przeprowadzeniu rozmów nie nominował żadnego kandydata na premiera.
"Sanchez problemem politycznym kraju"
Na początku września Sanchez zadeklarował, że w przypadku fiaska w rozmowach z partiami politycznymi, którym nie zamierza obiecywać koalicyjnej umowy, nie będzie ponownie ubiegać się o poparcie deputowanych Kongresu.
We wtorek wieczorem, po ogłoszeniu przez premiera daty wyborów, szef rządu został poddany surowej krytyce przez lidera partii Ciudadanos Alberta Riverę. Przywódca liberalnego ugrupowania, który jeszcze przed południem apelował do premiera o pilne spotkanie, stwierdził, że "głównym problemem politycznym kraju jest sam Sanchez".
Rivera stwierdził, że po raz pierwszy w historii Hiszpanii premier miał dwie możliwości uzyskania większości w Kongresie dla swojego mniejszościowego rządu, ale z nich nie skorzystał. Szef Ciudadanos wskazał na fiasko rozmów z lewicowym blokiem Unidas Podemos (UP), któremu Sanchez nie chciał zapewnić miejsc w swoim drugim rządzie, a także na odrzucenie poniedziałkowej propozycji Ciudadanos.
Władze Ciudadanos zaproponowały Sanchezowi, że 57 deputowanych tego ugrupowania wstrzyma się od głosu aby ułatwić powstanie nowego rządu Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (PSOE), pod trzema warunkami.
Zgodnie z żądaniami Ciudadanos socjaliści mieliby ułatwić powstanie regionalnego rządu w Nawarze na bazie PSOE i centroprawicowej partii Navarra Suma, nie podnosić podatków w Hiszpanii, a także zawiesić autonomię Katalonii, gdyby jej władze próbowały oprotestować październikowy werdykt Sądu Najwyższego wobec 12 separatystów.
We wtorek rano sekretarz ds. organizacyjnych PSOE Jose Luis Abalos potwierdził, że "warunki Rivery zostały już spełnione" oraz że w każdej chwili szef Ciudadanos może się porozumieć z premierem.
Niepewna przyszłość Hiszpanii
Z badań sondażowych wynika, że kolejne wybory mogą nie rozwiązać impasu na hiszpańskiej scenie politycznej – żadna z partii nie dysponuje odpowiednim poparciem, by uzyskać większość miejsc w 350-osobowym Kongresie. Trudną sytuację polityczną potwierdza fakt, że od 2015 roku będą to już czwarte wybory parlamentarne w Hiszpanii.
Reuters zwrócił uwagę, że liderzy partii więcej czasu poświęcają publicznemu oskarżaniu się niż negocjacjom. Chociaż hiszpańska gospodarka nie ucierpiała dotąd na niepewnej sytuacji politycznej, analitycy wskazują, że odwlekane w czasie reformy mogą niebawem zacząć doskwierać obywatelom.
Autor: asty//kg / Źródło: PAP, Reuters TV