Stany Zjednoczone są niezwykle zaniepokojone doniesieniami o egzekucjach w Syrii, w tym o zabójstwie kurdyjskiej aktywistki Hewrin Chalaf - powiedział w niedzielę rzecznik Departamentu Stanu. Sekretarz generalna partii Syryjska Przyszłość zginęła w sobotę z rąk syryjskich milicji, wspieranych przez Turcję.
Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka, organizacja monitorująca syryjski konflikt, podała, że członkowie miejscowych milicji wspieranych przez Ankarę w ramach tureckiej operacji Źródło Pokoju dokonują egzekucji cywilów.
Zasadzka i zabójstwo aktywistki
W sobotę w pobliżu miasta Tal Abjad - jednego z głównych celów tureckiej ofensywy - rebelianci z Syryjskiej Armii Narodowej zatrzymali samochód 35-letniiej kurdyjskiej aktywistki na rzecz praw człowieka Hewrin Chalaf.
Sekretarz generalna partii Syryjska Przyszłość wracała akurat z zebrania w Hasace w północno-wschodniej Syrii razem ze swoim asystentem oraz kierowcą. Według doniesień wszystkich troje rozstrzelano. W niedzielę odbył się ich pogrzeb.
Partia Syryjska Przyszłość, której przewodziła Kurdyjka, została założona w 2018 roku na terytorium odbitym z rąk dżihadystów z tzw. Państwa Islamskiego w północnej Syrii. Powołanie ugrupowania było próbą zjednoczenia Arabów i Kurdów. Jego założyciele wierzyli, że pluralistyczna i wieloetniczna demokracja wygra z dyktaturą Baszara al-Asada.
Ekspert od kurdyjskiej polityki Mutlu Civiroglu uznał, że śmierć Chalaf "to wielka strata", gdyż Kurdyjka "miała talent do dyplomacji". - Spotykała się z Amerykanami, Francuzami i innymi zagranicznymi delegacjami - wskazał w rozmowie z agencją AFP.
"Niezwykle niepokojące" doniesienia
- Otrzymaliśmy doniesienia o zabójstwie Chalaf oraz egzekucjach kilku schwytanych członków Syryjskich Sił Demokratycznych (wspieranych przez USA - red.) - powiedział w niedzielę rzecznik Departamentu Stanu. Jak stwierdził, dla Waszyngtonu doniesienia te są "niezwykle niepokojące" i "odzwierciedlają ogólną destabilizację w północno-wschodniej Syrii" od czasu rozpoczęcia tureckiej ofensywy.
Egzekucje cywilów, o jakie oskarżani są syryjscy milicjanci walczący po stronie Turcji, kwalifikują się jako zbrodnie wojenne. Rzecznik Syryjskiej Armii Narodowej zaprzeczył tym oskarżeniom.
Coraz więcej ofiar
W niedzielę Syryjskie Obserwatorium podało, że liczba ofiar wśród dowodzonych przed Kurdów Syryjskich Sił Demokratycznych (SDF), które stawiają czoło tureckiej ofensywie, wzrosła do 104. Siły SDF twierdzą, że straciły 45 ludzi.
Od początku tureckiej ofensywy w Syrii zginęło już kilkudziesięciu cywilów.
Syryjscy Kurdowie, kierujący administracją w regionie, poinformowali w sobotę, że 191 069 osób zostało zmuszonych do opuszczenia domów. Jak sprecyzowano w komunikacie, ofensywa spowodowała kilka fal ucieczek z miasta al-Malikijja na północnym wschodzie Syrii do oddalonego około 400 km na zachód kurdyjskiego miasta Kobane.
W piątek ONZ także informowała, że od rozpoczęcia w środę tureckiej ofensywy w północno-wschodniej Syrii około 100 tys. mieszkańców tego regionu opuściło swe domy, a coraz więcej ludzi tłoczy się w schronach i szkołach.
Operacja "Źródło Pokoju"
Turcja przekazała, że ofensywa o kryptonimie Źródło Pokoju jest wymierzona w bojowników kurdyjskiej milicji o nazwie Ludowe Jednostki Samoobrony (YPG), którą Ankara uważa za grupę terrorystyczną, oraz w bojowników IS.
YPG jest jednak wspierana przez Zachód i stanowi główny trzon SDF, które odegrały decydującą rolę w pokonaniu IS w Syrii. SDF kontrolują obecnie większość północnych terenów tego kraju.
Ofensywa ruszyła po ogłoszeniu przez prezydenta USA Donalda Trumpa decyzji o wycofaniu żołnierzy amerykańskich z północnej Syrii. Kurdowie określili ją jako "cios w plecy".
Autor: momo\mtom\kwoj / Źródło: Reuters, Quartz, New York Times, pap