Amerykańska Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu zaprezentowała właśnie raport na temat incydentu z udziałem samolotu pasażerskiego na Hawajach w grudniu ubiegłego roku. Jak pisze CNN maszynę dzieliło ledwie 748 stóp (228 m) od uderzenia w powierzchnię oceanu.
Boeing 777 linii United wystartował z 271 pasażerami na pokładzie z lotniska Kahului na Hawajach 18 grudnia ubiegłego roku. Warunki były trudne - start przebiegał w ulewnym deszczu. Lot numer 1722 początkowo przebiegał normalnie, po chwili jednak pasażerów zaniepokoiło tempo wznoszenia. "Czułem się, jakby wspinał się na szczyt kolejki górskiej" - wspominał potem w CNN Rod Williams II, pasażer lotu. Następnie poczuł "przerażające nurkowanie" i "dramatyczny" lot nosem w dół przez około 8 do 10 sekund. Po tym maszyna wzniosła się ponownie ostro w górę i po chwili wznowiła normalny lot. Według Williamsa doświadczenie było wstrząsające. "W momencie gdy samolot zaczął spadać, rozległo się wiele krzyków" - relacjonował w CNN. O tym, że samolot był tak blisko powierzchni oceanu, dowiedział się dopiero osiem tygodni później. - Teraz, gdy wiem, że byliśmy około 5 sekund od uderzenia w wodę, zdecydowanie liczę moje szczęśliwe dni - oceniał Williams.
Raport w sprawie incydentu z udziałem samolotu United Airlines
Grudniowym incydentem, o którym głośno zrobiło się na początku tego roku, zajęła się amerykańska Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu (National Transportation Safety Board - NTSB). Federalni śledczy przeanalizowali zachowanie maszyny oraz jej załogi. Stacja CNN zaprezentowała właśnie wnioski z ich raportu. Stwierdza on "nieumiejętność kierowania przez załogę pionowym torem lotu samolotu" po widocznym "nieporozumieniu" między dwoma pilotami w sprawie pozycji klap na skrzydłach maszyny.
Klapy to element skrzydła pozwalający zwiększyć siłę nośną samolotu, ale jednocześnie zwiększające opór aerodynamiczny. Z raportu wynika, że kapitan - po osiągnięciu odpowiedniej wysokości - nakazał ustawienie ich w pozycji 5, tymczasem drugiemu pilotowi "wydawało się, że słyszy jak kapitan ogłasza ustawienie klap na 15". Jak pisze CNN, kapitan - lecąc wówczas samolotem na wysokości 2100 stóp (640 metrów) - widząc, że klapy nie są ustawione w pozycji, jaką nakazał, zaniepokoił się, że mogą być uszkodzone. Postanowił więc obniżyć lot maszyny i zwolnić. Chwilę później w kokpicie zabrzmiały alarmy "pull up, pull up" nakazujące wznoszenie, by uniknąć zderzenia z taflą wody. Jak czytamy, samolot "znalazł się w odległości 748 stóp (228 m) od uderzenia w Ocean Spokojny". Jak informowano wcześniej, od katastrofy mogło go dzielić 5 sekund.
Do najgorszego jednak nie doszło, maszyna podniosła się, a następnie bez problemów kontynuowała lot do San Francisco. Incydent zgłosili sami piloci, a linie United współpracowały przy jego badaniu, by - jak cytuje CNN - "spostrzeżenia mogły zostać wykorzystane do zwiększenia bezpieczeństwa całej branży". Piloci, którzy przeszli dodatkowe przeszkolenie, nadal latają dla tych linii.
ZOBACZ TEŻ: Boeing zaczął pikować do oceanu. Piloci uratowali go pięć sekund przed uderzeniem o wodę
Źródło: CNN
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock