W niektórych regionach Rosji zbiórka pomocy finansowej dla poszkodowanych mieszkańców Osetii Południowej ma charakter przymusowy - czytamy na witrynie internetowej newsru.com.
Ludziom, którzy nie zgadzają się na przekazanie środków dla określanych mianem "ofiar gruzińskiej inwazji", pracodawcy grożą potrąceniami z pensji lub utratą dniówki.
"Dobrowolne" datki
- Wszystkim pracownikom budżetówki w Kraju Krasnojarskim nakazano napisać oświadczenie o "dobrowolnym" przekazaniu dniówki na rzecz poszkodowanych w Osetii Południowej - pisze jeden z mieszkańców tego regionu.
Ludzie sprzeciwiają się temu, że władze wykorzystują tragedię Osetyjczyków by poprawić swój wizerunek, tymczasem zupełni nie obchodzą ich sprawy mieszkańców regionów - pisze agencja "Nowyj region".
Dochodzi nawet do takich sytuacji, jak wpłacenie przez jedno z krasnojarskich przedsiębiorstw na rzecz Osetii Południowej blisko miliona rubli. Przedsiębiorstwa nie stać jednak na wypłaty dla swoich pracowników - donosi korespondent Syberyjskiej Agencji Informacyjnej Andriej Agafonow.
Ile na jednego mieszkańca?
Afganow zauważa również, że Osetia Południowa według oficjalnych danych ma 120.000 mieszkańców, według nieoficjalnych - od 30.000 do 70.000.
- Nawet jeśli liczyć z nawiązką sumę, która przypadnie na jednego Osetyjczyka, to i tak odnosi się wrażenie pewnej dysproporcji, a może i absurdalności - pisze dziennikarz i pyta: "Po cóż kilkudziesięciu tysiącom Osetyjczyków tyle rosyjskich dniówek? Zwłaszcza że, jak wynika z doniesień władz, wszystkie niezbędne produkty, w tym lekarstwa, już dawno im dostarczono".
Źródło: TVN24, PAP