Grupa misjonarzy uprowadzonych w październiku przez gang w pobliżu stolicy Haiti została uwolniona - przekazał w czwartek Agencji Reutera rzecznik lokalnej policji Garry Desrosiers. Szesnastu obywateli Stanów Zjednoczonych i Kanadyjczyk zostało porwanych w trakcie podróży, której celem była wizyta w sierocińcu.
Misjonarze zostali uprowadzeni 16 października przez porywaczy z gangu Mawozo. Doszło do tego niedaleko stolicy Port-au-Prince, gdy wracali z sierocińca w okolicy Croix des Bouquets. Wśród porwanych były także kobiety i dzieci, oraz miejscowy kierowca autobusu, którym grupa jechała na lotnisko. 16 uprowadzonych to obywatele USA i Kanadyjczyk.
Przywódca gangu żądał wypłacenia okupu w wysokości miliona dolarów od osoby. Nie jest jasne, czy zapłacono za kogoś okup.
Uprowadzeni są związani z amerykańską protestancką grupą charytatywną Christian Aid Ministries, która swoją siedzibę ma w stanie Ohio w USA. Organizacja nie odpowiedziała na prośbę o komentarz w sprawie uwolnienia misjonarzy.
Porwanie "zaszokowało urzędników"
Porwania dla okupu są w Haiti częstym źródłem dochodu dla organizacji przestępczych, a sytuacja pogarsza się wraz z politycznym paraliżem i kryzysem w kraju, zwłaszcza po (niewyjaśnionym dotąd) zamordowaniu prezydenta Jovenela Moise'a. Ofiarami padają nie tylko obcokrajowcy, ale nawet na przykład miejscowi sprzedawcy.
"Porwania zarówno bogatych, jak i biednych stały się powszechne. Ale nawet w kraju takiego bezprawia porwanie tak dużej grupy Amerykanów zaszokowało urzędników" - skomentowano te wydarzenia na łamach "New York Timesa".
Źródło: Reuters, PAP