Szef parlamentu, tymczasowy prezydent i przywódca wenezuelskiej opozycji Juan Guaido wezwał do przeprowadzenia w czwartek strajku generalnego, który nazwał "operacją unia wolności". Zapewnił, że będzie organizował protesty aż "położą one kres uzurpacji" władzy przez Nicolasa Maduro, który nie chce zrezygnować z urzędu prezydenta mimo międzynarodowej presji. Ten zaś oświadczył, że "nie zawaha się" przed aresztowaniem i osądzeniem "zdrajców", którzy - jak powiedział - stali za wtorkowym nieudanym "kryminalnym puczem wojskowym".
- Nie zawaham się ani chwili, aby wtrącić za kraty odpowiedzialnych za ten kryminalny zamach stanu - powiedział Maduro do kilku tysięcy swoich zwolenników zgromadzonych przed pałacem prezydenckim Miraflores z okazji święta 1 maja.
We wtorek Juan Guaido oświadczył, że rozpoczęła się "końcowa faza" odsuwania od władzy "uzurpatora" i wezwał armię, by stanęła po stronie opozycji. W środę w stolicy Wenezueli Caracas wybuchły nowe starcia między zwolennikami przywódcy opozycji a wierną Maduro Gwardią Narodową. Również w środę zmarła w szpitalu kobieta trafiona kulą podczas wtorkowych starć z policją i wojskiem.
Późnym wieczorem wielu protestujących na ulicach stołecznego Caracas rozeszło się do domów. Gwardia Narodowa wystrzeliła w kierunku uczestników protestów gaz łzawiący.
"Musimy dalej protestować na ulicach"
- Jeśli reżim sądzi, że teraz już wywieramy na niego maksymalną presję, to jest w błędzie (...). Będziemy wychodzić na ulice aż przywrócimy wolność Wenezueli - oświadczył Guaido podczas wiecu z okazji Święta Pracy. Dodał, że cieszy go, iż tysiące ludzi "mimo zastraszania" ich przez rząd Maduro wzięło udział w wiecach.
Wezwał też do przeprowadzenia w czwartek strajku generalnego, który nazwał "operacją unia wolności". Zapewnił, że będzie organizował protesty aż "położą one kres uzurpacji" władzy przez prezydenta Maduro.
Kryzys i dwuwładza w Wenezueli
W Wenezueli od ponad trzech miesięcy trwa stan faktycznej dwuwładzy. Na fali masowych wystąpień przeciwko prezydentowi Nicolasowi Maduro przewodniczący kontrolowanego przez opozycję parlamentu Juan Guaido ogłosił się 23 stycznia tymczasowym prezydentem kraju i uznał prezydenturę rywala za nielegalną.
Maduro w zeszłym roku wygrał wybory prezydenckie, zapewniając sobie drugą kadencję, ale ponieważ nie dopuścił do udziału w nich głównych rywali, wybory nie zostały uznane przez większość krajów zachodnich i latynoamerykańskich.
Stany Zjednoczone jako pierwsze uznały Guaido za prawowitego reprezentanta Wenezueli, a ich śladem poszło około 50 innych państw, w tym większość członków UE. Rosja jednak cały czas popiera Maduro, a w marcu wysłała nawet do Wenezueli blisko 100-osobową grupę wojskowych.
Pomimo apelu Guaido do wojskowych - armia pozostaje wierna reżimowi Maduro sprawującemu prezydenturę po śmierci Hugo Chaveza.
Autor: asty\mtom / Źródło: PAP Reuters