Gruzini protestują przeciwko kontrowersyjnej ustawie. Szefowie MSZ Litwy, Estonii i Islandii na manifestacji

Źródło:
PAP
Szefowie MSZ Litwy, Estonii i Islandii ze sceny przed parlamentem wygłosili słowa poparcia dla Gruzinów
Szefowie MSZ Litwy, Estonii i Islandii ze sceny przed parlamentem wygłosili słowa poparcia dla GruzinówReuters, TVN24
wideo 2/4
Szefowie MSZ Litwy, Estonii i Islandii ze sceny przed parlamentem wygłosili słowa poparcia dla GruzinówReuters, TVN24

W Gruzji nie ustają protesty przeciwko forsowanej przez rząd ustawie o zagranicznych agentach. W środę manifestację wsparli szefowie MSZ Litwy, Estonii i Islandii. Wsparcie dla Gruzji zadeklarowali też przewodniczący komisji zagranicznych z parlamentów 15 krajów, w tym Polski. - Nigdy nie zostawimy was samych - mówił szef litewskiej dyplomacji Gabrielus Landsbergis.

Późnym wieczorem w środę fale demonstrantów przelewały się w różnych kierunkach przez centrum Tbilisi, by w końcu spotkać się na wielkim mitingu przed gruzińskim parlamentem. Wzięli w nim udział szefowie MSZ Litwy i Estonii oraz szefowa MSZ Islandii. Ministrowie wygłosili słowa poparcia dla Gruzinów. - Nigdy nie zostawimy was samych - mówił szef litewskiej dyplomacji Gabrielus Landsbergis. Na jego zadane po gruzińsku pytanie "Dokąd idziemy?" tłum odpowiedział: "Do Europy!".

Spod parlamentu manifestanci ruszyli w kierunku budynku MSW, zalewając ponownie cały prospekt Rustawelego.

Wsparcie z 15 krajów dla Gruzinów

Wspólne oświadczenie w sprawie Gruzji przyjęli przewodniczący komisji zagranicznych z parlamentów USA, Polski, Belgii, Czech, Estonii, Finlandii, Niemiec, Islandii, Irlandii, Włoch, Litwy, Łotwy, Norwegii, Ukrainy i Wielkiej Brytanii oraz Unii Europejskiej.

"Jako euroatlantyccy ustawodawcy rozumiemy, że rolą parlamentu jest odzwierciedlanie woli narodu, a Gruzini jednoznacznie odrzucili tę ustawę, inspirowaną przez Kreml, jako niezgodną z ich tożsamością, wartościami europejskimi i zasadami demokratycznymi" - czytamy.

Przegłosowanie ustawy nazwano działaniem niepokojącym i represyjnym, które "podważa demokrację i dążenie do deklarowanej (przez władze Gruzji) integracji z Zachodem". "Mówiąc krótko, ustawa o agentach zagranicznych powiela politykę Władimira Putina, który wciąż okupuje nielegalnie 20 procent terytorium Gruzji" - napisali szefowie komisji spraw zagranicznych. Jak zaznaczono, ustawa ta jest "bezpośrednim atakiem na społeczeństwo obywatelskie i media niezależne - fundamenty każdej demokracji". "Nigdy nie opuścimy narodu gruzińskiego, który odważnie pokazał swoje przywiązanie do wartości demokratycznych poprzez pokojowy opór, ani nie zawahamy się pociągnąć do odpowiedzialności tych, którzy odpowiadają za wprowadzenie tej ustawy na wzór rosyjski i za brutalne ataki na pokojowych demonstrantów" - czytamy w komunikacie. Oświadczenie kończy się skierowanym do narodu gruzińskiego zapewnieniem: "Nie jesteście sami".

Rząd forsuje ustawę o agentach zagranicznych

Partia władzy konsekwentnie realizuje swój plan prac nad ustawą o agentach zagranicznych. Przyjęła we wtorek projekt w trzecim czytaniu. Nowe prawo przewiduje, że osoby prawne i media, otrzymujące ponad 20 procent budżetu z zagranicy, podlegałyby rejestracji i sprawozdawczości oraz trafiłyby do rejestru agentów obcego wpływu. Przeciwnicy ustawy ostrzegają, że zagraża ona sektorowi obywatelskiemu i godzi w europejskie aspiracje Gruzji. Kolejnym etapem procesu legislacyjnego ma być prezydenckie weto, które - w zależności od decyzji partii rządzącej - będzie tylko krótkotrwałą formalną przeszkodą albo szansą na zmianę ustawy. Zarówno eksperci, jak i zwykli obywatele, liczą się jednak z tym, że w obecnej napiętej sytuacji wydarzenia mogą potoczyć się według nieprzewidzianego scenariusza.

Rządząca partia Gruzińskie Marzenie nie zamierza ustępować, a winą za protesty regularnie obarcza bliżej nieokreśloną "Partię Globalnej Wojny". - Jedyna partia wojny znajduje się w Moskwie. To partia, która napadła na Gruzję w 2008 roku, na Ukrainę w 2014 roku i teraz prowadzi wojnę przeciwko suwerenności i integralności Ukrainy - komentował Landsbergis.

Autorka/Autor:ads/kab

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Reuters