Brytyjskie ministerstwo obrony przekazało, że istnieje realna możliwość, że Kreml nie finansuje już rosyjskiej najemniczej Grupy Wagnera, w związku z czym prawdopodobnie zmierza ona w kierunku redukcji i rekonfiguracji, głównie w celu zaoszczędzenia na kosztach personelu.
Zobacz także: Atak Rosji na Ukrainę. Relacja w tvn24.pl
Jak wskazano w codziennej aktualizacji wywiadowczej, od czasu nieudanego buntu w czerwcu 2023 roku państwo rosyjskie działało przeciwko niektórym interesom biznesowym właściciela Grupy Wagnera Jewgienija Prigożyna.
"Istnieje realna możliwość, że Kreml nie finansuje już grupy. Jeśli państwo rosyjskie nie płaci już Grupie Wagnera, drugim najbardziej prawdopodobnym płatnikiem są władze białoruskie. Jednak duże siły byłyby znaczącym i potencjalnie niepożądanym drenażem skromnych białoruskich zasobów" - napisano.
Bunt Grupy Wagnera
24 czerwca wagnerowcy zajęli sztab rosyjskich wojsk w Rostowie nad Donem, a następnie zaczęli posuwać się w kierunku Moskwy. Prigożyn, od dawna skonfliktowany z częścią rosyjskiego establishmentu wojskowego dowodzącą inwazją na Ukrainę, domagał się "przywrócenia sprawiedliwości" w armii i odsunięcia od władzy ministra obrony Siergieja Szojgu.
Tego samego dnia wieczorem Prigożyn ogłosił odwrót i wycofanie najemników do obozów polowych, by "uniknąć rozlewu krwi". Było to rezultatem układu Łukaszenki z szefem najemników, zawartego w porozumieniu z Władimirem Putinem. Zgodnie z tymi ustaleniami część bojowników Grupy Wagnera i sam Prigożyn mieli przemieścić się na Białoruś.
CZYTAJ WIĘCEJ: 36 godzin "marszu sprawiedliwości"
Jak informowało 30 lipca brytyjskie ministerstwo obrony, od połowy lipca do bazy wojskowej we wsi Cel w środkowej Białorusi przybyło co najmniej kilka tysięcy wagnerowców, ale pozostaje niejasne, co stało się z ich ciężkim sprzętem. Białoruskie media informowały w ostatnich tygodniach, że z Rosji do sąsiedniego kraju wjechało już kilkanaście kolumn najemników.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Reuters